niedziela, 2 sierpnia 2015

48. W obliczu prawdy


**Kendall**

            Sytuacja z Rebeccą ustabilizowała się już chyba na dobre. Od dłuższego czasu nie dawała o sobie znaku. Stwierdziliśmy więc, że może się opamiętała. Alice planowała nawet powrót do pracy, jednak na razie nie chciałem jej na to pozwolić. Chciałem ją mieć przy sobie. Czułem się pewniej, gdy wiedziałem, że ma opiekę. Teraz należało się z nią obchodzić jak z jajkiem. Mimo, że zagrożenie na razie ucichło, nie znaczyło, że nie może powrócić znów.

            Tego wieczora zaplanowaliśmy wyjście z chłopakami. Oprócz pracy, praktycznie nie kontaktowaliśmy się ze sobą. Każdy z nas zamykał się w swoim pokoju pogrążony swoimi problemami. Logan dawno nas już nie odwiedzał. Dziś postanowiliśmy zostawić nasze kobiety w domach i zrobić sobie męski wieczór. Spotkaliśmy się pod naszym ulubionym klubem Od zawsze tam chodziliśmy i nie chcieliśmy tego zmieniać. Zamówiliśmy sobie po piwie i usiedliśmy w zamówionej wcześniej loży. Pijąc bursztynowy napój i wymieniając się krzykami, bo przez głośną muzykę nie dało się inaczej rozmawiać, patrzyliśmy jak inni ludzie się bawią. Po kolejnym już piwie wszyscy uderzyliśmy na parkiet. Na początku tańczyliśmy w swoim gronie, jednak potem doszły do nas jakieś dziewczyny i zabrały nas do tańca. Nie protestowaliśmy. Przecież to tylko zabawa. Żadne z nas nie miało na myśli niczego więcej. Niestety jednak nie można było powiedzieć tego o dziewczynie, z którą tańczył James. Po chwili zaczęła pchać mu łapy pod koszulkę i obmacywać jego ciało. Widziałem jak śliniła się na jego widok. Całe szczęście Maslow nie dał się omamić jej wdziękom i zalotom. Cały czas zabierał jej ręce od siebie. Kobieta nie dawała za wygraną. Mój przyjaciel po czasie się zdenerwował i poprosił nas o wyjście. Wyszliśmy razem z nim na zewnątrz.
- Co za szmata! Mówiłem jej, że jestem żonaty, a ta dalej swoje.. – Zaczął żalić się szatyn.
- Zwykła kurewka i tyle. Nie znoszę dziewczyn, które pchają się każdemu do łóżka… Całe szczęście Caroline jest inna. – Powiedział Carlos. Może mi się wydawało, ale na twarzy Logana pojawił się dziwny grymas. Nie potrafię tego określić. Pena chyba zauważył wyraz twarzy Hendersona, bo zwrócił się do niego.
- Uważasz, że jest inaczej? Owszem, kiedyś mnie zdradziła, ale więcej by tego nie zrobiła.
- Caroline cię zdradziła? – Zdziwiłem się. – Dlaczego nic o tym nie wiedziałem?
- Bo nie było się czym chwalić. – Odparł Latynos. W tamtym momencie obok nas przejechały dwie jednostki straży pożarnej na sygnale.  – Mów, Henderson. – Kontynuował, spoglądając na niego krzywo zaraz po tym, gdy hałas ucichł.
- Nie mam pojęcia o czym mówisz. – Brunet odpowiedział.
- Kłamiesz! Wiesz coś i nie chcesz mi o tym powiedzieć! – Pena podszedł do niego niebezpiecznie blisko.
- Stary, gdybym coś wiedział to na pewno nie trzymałbym tego dla siebie. Ogarnij się!
- Ja też mam wrażenie, że kłamiesz.. – Wtrącił się Maslow, a ja spojrzałem na niego morderczym wzrokiem. Miałem nadzieję, ze ta kłótnia dobiegnie już końca.
- Weźcie z niego zejdźcie! Czepiacie się go, bo głupią minę zrobił. Może mu robak na twarzy usiadł.
- Nie wtrącaj się! Bronisz go jak zawsze! – Warknął na mnie Carlos.
- Wcale nie! Po prostu nie chcę, żebyście się kłócili! Logan nie jest taki.
- Tak?! A jaki jest Logan?! Pamiętasz jak trzymał w tajemnicy związek Jamesa i Adriany? – Zapytał Carlos.
- To co innego! – Wtrącił się Maslow.
- Dobra już. Koniec! Chłopaki stoimy na środku ulicy! Chcecie skandalu?! – Wtrącił się Maslow.
- Pierdolą mnie te wszystkie paparazzi! Chce wiedzieć to, co wie on! – Pena wskazał palcem na Hendersona.
- Naprawdę chcesz wiedzieć?! – Zapytał Logan.
- Logan, nie musisz… - Próbowałem go powstrzymać, zanim powie coś głupiego.
- Zamknij się! – Carlos spiorunował mnie spojrzeniem. – Gadaj. – Zwrócił się do bruneta.
- Spałem z nią. – Odparł Henderson, a ja myślałem, że się przesłyszałem. Patrzałem raz na niego, a raz na Latynosa. Carlos gotował się ze złości. Niespodziewanie rzucił się na przyjaciela i zaczął okładać go pięściami. Razem z Jamesem odciągnęliśmy go. Rzucał się, ale ostatecznie utrzymaliśmy go w miejscu. Oszołomiony Logan podniósł się z ziemi. Spojrzał na Latynosa i powiedział.
- Wiem, że zasłużyłem. Przepraszam… - Kiedy skończył, odszedł od nas ze spuszczoną głową.
- A ja cię miałem za przyjaciela! Gówno a nie przyjaciel! – Wrzasnął Carlos na odchodne. Wyrwał się z naszych rąk i usiadł na murku nieopodal, chowając twarz w dłonie. Chciałem coś powiedzieć, ale kompletnie nie miałem pojęcia co. Nie byłem przygotowany na taką sytuację.. Nie spodziewałem się tego po Loganie.. James też stał jak kołek. Oboje byliśmy bezradni. Nagle usłyszałem dźwięk mojego telefonu. Dostałem sms-a. Wyjąłem telefon z kieszeni, by odczytać wiadomość, która okazała się być od Alice. Moim oczom ukazał się tekst „Rebecca…”. Nogi się pode mną ugięły. Cholernie się wystraszyłem. Nic nie mówiąc, zacząłem biec w stronę domu ile sił w nogach.


**James**


            Ja pierdolę! To się porobiło! Logan spał z Caroline! Niemożliwe! Nie mogłem w to uwierzyć! Żal mi było Carlosa… Zostać zdradzonym przez żonę i najlepszego kumpla.. Zastanawiałem się co dalej zrobi. Loganowi już nastukał, a co z Caroline? Puści jej to płazem, czy z nią zerwie? I co z dzieckiem? Czy ono w ogóle jest jego? Tyle pytań krążyło mi po głowie, jednak nie mogłem uzyskać odpowiedzi na ani jedno. Nie potrafiłem teraz zagadać do przyjaciela. Był załamany. Siedział jak zbity pies na murku i nie odzywał się ani słowem. Nagle Kendall dostał jakiegoś sms-a i ni stąd, ni zowąd sobie pobiegł. Stałem obok Carlosa i nie wiedziałem, co robić. Zostać z nim, czy biec za Kendallem. Postanowiłem jednak wybrać to drugie. Carlosowi i tak nie mogłem pomóc, a Schmidtowi mogłem się na coś przydać, choć nadal nie wiedziałem co było grane. Na szczęście nie dobiegł daleko. Pędziłem za nim ile sił w nogach i zaczynałem się już do niego zbliżać. W okolicy czuć było zapach spalenizny. Zastanawiałem się co może palić się w środku nocy. Jakież było moje zaskoczenie i przerażenie, gdy okazało się, że to nasz dom. Dobiegłem chwilę po Kendallu. Przerażone Adriana i Alice stały na chodniku przytulając się do siebie, a blondyn próbował złapać oddech, przykucając i podpierając ręce o kolana. Zrobiłem to samo co on. Byłem cholernie zmęczony.
- Co… się… stało? – Przyjaciel wydukał w przerwach na oddech.
- Spałyśmy, aż nagle poczułam dym. Wszystko było w ogniu. Nam udało się uciec, ale Caroline tam została. – Poinformowała nas moja żona. Serce na chwilę mi stanęło.
- Jak to? Co z nią?! – Ożywiłem się.
- Przed chwilą przewieźli ją do szpitala. Była nieprzytomna.
- Ja pierdzielę… A co z dzieckiem? – Kendall zapytał.
- Nie wiadomo. Musimy, być dobrej myśli.
- To moja wina… - Alice wydusiła przez łzy.
- Skarbie, co ty pleciesz? – Blondyn objął swoją dziewczynę.
- Gdybym z tobą zerwała nie byłoby tego wszystkiego. To sprawka Rebecci.
- Skąd masz tą pewność?
- Napisała mi sms-a.
- A to suka.. – Kendall westchnął. – Spokojnie, wszystko będzie dobrze… - Pocałował ją w czoło.
- Trzeba powiadomić Carlosa. – Powiedziałem. – On musi wiedzieć. Biedny.. Tyle spraw spada na niego jednego wieczora…
- Jak to? Co się stało? – Adriana zapytała.
- Logan się przyznał, że spał z Caroline..
- O kurwa… - Kobieta tylko tak potrafiła to skomentować. Nic już nie mówiłem, tylko wyjąłem telefon z kieszeni i zacząłem dzwonić do Carlosa. Nie odebrał mnie kilka razy. Zaczynałem już wątpić, że w ogóle to zrobi. Zdziwiłem się jednak, bo w końcu raczył mnie odebrać.
- Hallo? – Odezwał się. W tle słyszałem jakiś szum.
- No wreszcie! Gdzie ty jesteś?
- Odebrałem, bo uznałem, że należy się pożegnać.
- Jak to pożegnać?! Carlos o czym ty do cholery mówisz?!
- Zdradziła mnie żona i najlepszy przyjaciel. Moje życie nie ma już sensu.
- Carlos! Nie mów tak! Słyszysz?! Powiedz, gdzie jesteś!
- Za chwilę w ogóle mnie nie będzie… - Mówił ściszonym głosem.
- Carlos nie pleć głupstw! Caroline cię potrzebuje.
- Naprawdę? To ciekawe…
- Carlos! Ona jest w szpitalu! Z dzieckiem jest źle! Słyszysz?! Carlos?! – Krzyczałem do tego telefonu jak głupi, jednak nie uzyskałem odpowiedzi. Słyszałem tylko dźwięk w słuchawce, dający znać o tym, że Pena się rozłączył. Cholernie bałem się, że coś sobie zrobi, ale nie miałem pojęcia, gdzie on się znajduje.
- Co się dzieje? – Kendall spytał niepewnie.
- Carlos chce się zabić. – Odpowiedziałem załamany, spoglądając na nasz dom, a raczej na to co z niego zostało. Dym nadal unosił się w powietrzu, a gdzie nie gdzie w oknach było widać resztki płomieni. Dwa wozy strażackie stały na trawniku, migocząc światłami. W jednej chwili wszystko nam się posypało… Miałem jedynie nadzieję, że Carlos zmądrzeje i jednak nie zrobi niczego głupiego. Znów zacząłem do niego wydzwaniać, jednak teraz nie odebrał mnie już ani razu… 
_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ 

Hejeczki! Rozdział pojawił się szybciej niż był planowany, a to wszystko dlatego, że wróciłem wcześniej, niż to było planowane. Oficjalnie to są chyba moje najgorsze wakacje.. Gdy człowiek sie starzeje, pewne rzeczy nie sprawiają już takiej frajdy jak kiedyś.. Ach... 

Dobra! A co do rozdziału. Spodobał się? Ja go lubię. Dzieje się! Oj dzieje! Ja lubię, gdy się coś dzieje :) 

Przypominam o ankiecie. Jak na razie wygrywa Reba i chyba nie zanosi się, by było inaczej. Ktoś zagłosował na Zuzę i nie była to Bunny? Ciekawe... :D

Jaki będzie kolejny krok Rebecci? Co z Caroline i dzieckiem? I co będzie z Carlosem? Czy to ostatni rozdział z udziałem państwa Pena jako żywi ludzie? Dowiecie się w kolejnych rozdziałach. ^^ 


Pozdrawiam:
BTC

9 komentarzy:

  1. O Dżiiiizzzzzz ale się wszystko wydało. Carlos jest głupi! Zabijać się zanim pogada z Carcią? :) A ja głosowałam na Rebę i jak widać to był dobry głos. Aaa nie spodziewałeś się mnie o tej porze jako pierwszej :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łooooo! Zaskakujesz ^^
      Rebcia złem wcielonym :)

      Usuń
  2. Kacha mi wbiła nóż w plecy :)
    Btw ja i tak byłam pierwsza, bo przeczytałam wcześniej ale zasnęłam i nie skomentowałam. Dużo oj dużo się działo. Spisałeś się. Każdy fragment mnie wciągnął. Logan jest głupi! Krzywo się spojrzał i wygadał wszystko. Nwm czy Carlos mu to wybaczy. Musi! A Rebcetorebce odpierdala chyba!!! Jakie chyba...na bank! To zuo wcielone.
    Carlos podejmuje zbyt pochopną decyzje. Musi być serio jakiś zdesperowany, że nie widzi rozwiązania sytuacji? Bajer roz ;) chyba takiego określenia jeszcze nie dałam ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Jprdl ale się podziało! :o kurwa mać ...
    Carlos cioto nie zabijaj się! To dziecko jest twoje idioto! Biedna Caroline :/
    Reba to suka i kurwa przez nią wszystko jest źle -,-
    I ta sucza z klubu niech wypierdala!
    Ale się zdenerwowałam!
    Oby to nie był ostatni rozdział z Penami :(
    Super i czekam na nn ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. O kurwa...
    ''Na całe szczęście Caroline jest inna.''
    Ja:
    "Skąd masz pewność.Jakiś ty nie domyślny."
    Ta straż,która przejeżdżała dała mi wiele do myślenia,ale uznałam,że jestem przewrażliwiona.W sobotę skończyłam czytać Pretty Little Liars Zabójcze,to mówi samo za siebie.
    Carlos chce się zabić...Kolejny nie normalny.
    Rozdział zajebisty i czekam na następny. ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. skończyłaś czytać więc czas wziąć się za serial ^^

      Usuń
  5. "Kurewka"? Stary, skąd Ty bierzesz to słownictwo? Bo ja na prawdę nie wiem. Już nie wiem, czego mam się po Tobie spodziewać. A właściwie nie do końca, bo Ty, Marla i Bunny jesteście mistrzami zaskakiwania. Ty jesteś na drugim miejscy, a Bunny na pierwszym. Ona już wie dlaczego. Wracając do tematu... dziewczynę, którą James obmacywał w klubie nazwijmy "Lodzia". Więc Lodzia nie wie w co sie pakuje. James jest niczego sobie facetem, ma utajoną dziewczynę i ogólnie jest taki zajebisty, że bzyka wszystko co się rusza. Lodzia chce paść jego ofiarą i dlatego daje mu się obmacywać, żeby go zaciągnąć do łóżka. I to jest opcja pierwsza. Ale kiedy już zaciągnie go do łóżka, to zedrze z niego ubranie wykradnie numer telefonu i zadzwoni do niego po dwóch dniach, mówić, że będzie miała z nim dziecko i oczekuje alimentów. I to jest sposób na VBekę, który częściowo został już wykorzystany. Wiec domyślam się, ze tak nie zrobisz, ale fajnie by było poczytać jak James sobie z Tym radzi. Notka świetna, czekam na nn! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. eeee... ale to ta laska obmacywała Jamesa ;p
      James wierny żonie pozostaje ^^

      Usuń
  6. Jeny ile sie dzieje! Potrafisz dozowac cisnienie czlowieku!
    No to po kolei. Nie sadzilam ze Logan sie przyzna. Ma facet odwage. Ciekawe tylko co teraz z zespolem? Zeby tylko Los nic sobie nie zrobil! Lepiej by bylo gdyby o niczym nie wiedzial jednak.
    Reba to taka suka ze ja pierdole. Ona jest niezrownowazona! Powinna sie leczyc!
    James najwierniejszy maz? Zobaczymy jak dlugo.
    Sorry ze ten kom taki beznadziejny ale przed chwila wrocilam z gor i jestem padnieta a chce nadrobic blogi :)

    OdpowiedzUsuń