niedziela, 31 sierpnia 2014

24. Powitalna kolacja




**Logan**

                - Miło cię znów widzieć. – Powiedziałem robiąc przyjacielski uścisk z Kendallem na przywitanie.
- Ciebie też. – Odpowiedział.
- Pakuj rzeczy i jedziemy do domu.
Zrobił jak mówiłem i ruszyliśmy w drogę.
- Ale one już duże. – Powiedział patrząc na maluchy.
- Nie widziałeś ich tydzień. Przez ten czas nie mogło się tak dużo zmienić. - Zaśmiałem się.
- Może i tak, ale wydaje mi się, że trochę podrosły.
- Niech ci będzie.
- A co u reszty? – Odezwał się po chwili milczenia.
- W porządku. Ostatnio Carlos zorganizował mini przyjęcie urodzinowe. Było wesoło. James schlał się do nieprzytomności, a potem… 
- urwałem. Nie mogłem mu przecież tak po prostu powiedzieć, że Rebecca o niego pytała.
- A potem co?
- Nie nic. Lepiej opowiedz jak się bawiłeś.
- Było zajebiście, stary. Poznałem dziewczynę, jest cudowna. – Rozmarzył się.
- Ooo! A to niespodzianka. Mów co to za jedna.
- Blondynka, nazywa się Alice, jest śliczna i jest wychowawczynią na obozie i jest nauczycielką.
- To coś nowego. Z opisu wydaje mi się normalna. – Zażartowałem z niego.
- Czy ty kpisz z mojego gustu?
- Ależ skąd. – Powiedziałem sarkastycznie. – Kiedy ją poznam? – Zapytałem.
- Chciałem ją zaprosić któregoś dnia na obiad albo kolację do nas.
- Po co czekać? Zaproś ją dziś. Caroline jak dowiedziała się, że przyjeżdżasz, to poleciała do sklepu na jakieś wielkie zakupy, żeby zrobić wykwintną kolację. Ona jest niemożliwa.

wtorek, 26 sierpnia 2014

23. Ognisko



** Adriana**

                Było naprawdę głośno, Pena musiał tej kobiety nie znosić, bo odnosił się do niej jak do zwykłej szmaty. Nie wiedziałam kim ona jest, ale pytała o mojego brata. Byłam bardzo ciekawa o co chodzi. Widziałam tylko fragment jej twarzy i włosy, kiedy co jakiś czas wyglądała przez ramię Latynosa. Była brązowa, więc podejrzewałam, że to murzynka lub przynajmniej mulatka. Włosy miała tak jasne, że aż białe. Co prawda nie widziałam jej dokładnie, ale miałam wrażenie, że skądś ją znam. W końcu po burzliwej rozmowie Carlos zamknął drzwi, a raczej nimi trzasnął i przyszedł do nas zdenerwowany.
- Co to była za kobieta? – Spytałam.
- Rebecca. – Odparł przez zaciśnięte zęby.
- Eee?
- Była dziewczyna twojego brata. – Powiedział.
- Na szczęście BYŁA. – Wtrącił Logan.
- Chwila. To ta lafirynda z pornosów co było o ich związku tak głośno? – Zapytałam, mając nadzieję, że się mylę.
- Dokładnie ta.
- Kiedy ostatnio widziałam ją na zdjęciu, była jaśniejsza.
- Wiesz. Solara, samoopalacze i te sprawy.
- Zamierzasz powiedzieć Kendallowi, że tu była? – Spytał Henderson.

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

22. Niespodziewany gość




**Alice**

                Szłam z chłopcami w stronę obozu. Byłam na nich wściekła, ich zachowanie było karygodne, zastanawiałam się, czy nie odesłać ich do domu. Chciałam być zimna i stanowcza, ale serce miękło mi, gdy przed oczami stawał mi przystojny blondyn, którego niedawno spotkałam. Może nie dawał by mi się tak we znaki, ale to, że widziałam go nago, potęgowało wszystko. Miałam ochotę wrócić tam i zabrać się za tego faceta, ale cóż, życie to nie bajka, musiałam odprowadzić chłopców i dać im ostrą reprymendę.
- Po co tam poszliście?!
- Chcieliśmy nazbierać trochę szyszek iii.. – Tłumaczył się Mark.
- II?!
- I Jim wleciał w krzaki. Kiedy próbowałem mu pomóc, sam też tam wleciałem i zobaczyłem przed sobą wodę. Ogarnęliśmy się i poszliśmy w tamtą stronę, a to co potem zobaczyliśmy, to już nie nasza wina.
- Nie wasza wina?! A czyja?! Tamten pan sam zabrał sobie ubrania, a potem cykał sobie nagie zdjęcia?!
- Gdyby to był taki zwyczajny pan, to pewnie byśmy zostawili go w spokoju, ale mogliśmy zarobić na jego nagim tyłku. – Wtrącił Jim.
- Ciekawe jak… - Powiedziałam już cichszym tonem.
- Sprzedalibyśmy zdjęcia do jakiejś gazety i tyle.
- Gdyby gazety interesowały się każdym jednym człowiekiem, to już dawno byłabym na okładce jakiegoś brukowca.
- Ale to nie jest jakiś zwykły człowiek, tylko piosenkarz.
- Naprawdę? – Zaciekawiłam się.
- TAK! – Powiedzieli jednocześnie.
- To i tak nie jest powód by robić mu zdjęcia, gdy sobie tego nie życzy! I to jeszcze jakie?! Nie spodziewałam się tego po was chłopcy.
- Przepraszamy. – Powiedzieli z wyraźną skruchą w głosie.
- Nie przepraszajcie mnie. Jutro pójdziecie ze mną i przeprosicie tego pana.