niedziela, 10 stycznia 2016

58. Rozwodowa nerwówka




**Carlos**

            Dziś miała się odbyć moja rozprawa rozwodowa. Zgodziłem się na rozwód bez orzekania o winie, bo chciałem to mieć jak najszybciej za sobą. Dochodziła właśnie dwunasta. Zjadłem już śniadanie i nadszedł czas na poranną toaletę. Później założyłem garnitur i byłem gotowy do wyjścia. Stresowałem się. Dziś miałem zakończyć pewien rozdział swojego życia. Najbardziej bałem się znów ją zobaczyć. Kochałem ją nadal, ale byłem pewien, że nie chcę do niej wracać. Mimo wszystko jednak bałem się, że gdy ją zobaczę, to moje nastawienie się zmieni, że jej ulegnę. A przecież z tego związku nie mogło już nic wyjść. Zdradziła mnie i to nie pierwszy raz. Oszukiwała, kłamała w żywe oczy, że jestem ojcem jej dziecka, manipulowała mną, a ja byłem ślepy. I czy tak ma wyglądać małżeństwo? Nie! Nie chciałem takiego życia. Związek z nią wiele mnie nauczył i byłem pewien, że chce zacząć wszystko od nowa, ale niestety serce jest często silniejsze od rozumu. Najlepiej gdyby ona w ogóle nie pojawiła się na tej rozprawie. Nie wiem jak. Chciałbym po prostu, żeby to wszystko mogło odbyć się bez jej udziału i bym nie musiał jej więcej oglądać. Niestety się tak nie dało i byłem skazany na to spotkanie. Spojrzałem na zegarek, była 12:30, więc miałem jeszcze chwilę czasu. Dziwiło mnie to, że Kendall jeszcze się nie obudził. Nie wyszedł nawet na śniadanie, czy do toalety. Postanowiłem sprawdzić, czy wszystko z nim w porządku. Podszedłem do drzwi jego pokoju i zapukałem. Nic. Powtórzyłem czynność, ale bez jakiejkolwiek reakcji blondyna. To sprawiło, że w mojej głowie pojawiły się jeszcze większe obawy.
- Kendall?! – Zacząłem wołać jego imię, waląc w drzwi, ale nadal nie usłyszałem odpowiedzi. Wyjąłem telefon z kieszeni i zadzwoniłem do niego. Zza drzwi usłyszałem dźwięk jego dzwonka. Nie odbierał. To sprawiło, że byłem już pewien, że coś się stało. Byłem zdenerwowany, nie wiedziałem co robić. Ręce zaczęły mi się trząść i chorobliwie pocić. Doskonale wiedziałem w jakiej sytuacji jest Kendall. Wiedziałem, że psychicznie nie stoi najlepiej, że jest wykończony. A co jeśli coś sobie zrobił? Cholera jasna! Przecież nie mogłem tak bezczynnie stać i czekać na cud. Powaliłem jeszcze trochę w te cholerne drzwi i poszarpałem klamkę, ale na nic. Zdecydowałem, że muszę działać. Odsunąłem się trochę i kopnąłem z całych sił. Potem jeszcze raz. Zauważyłem, że zawiasy się poluzowały. Potem kolejny i jeszcze jeden, a później drzwi leżały już na podłodze. Teraz mogłem już wejść do pokoju i zorientować się co tak właściwie się stało. Takiego widoku się nie spodziewałem.


**Kendall**

            Leżałem w łóżku z słuchawkami na uszach, głośno słuchając muzyki. Ułożony na plecach pogrążyłem się w myślach i wspomnieniach związanych z Alice. Zastanawiałem się, gdzie mogę jej szukać i czy jeszcze kiedykolwiek ją odnajdę. Czekanie mnie dobijało. Minęło już tyle czasu, a jej nadal nie odnaleziono. Przecież to niemożliwe, żeby tak po prostu zniknęła. Z rozmyślań wyrwał mnie silny huk, który dotarł do mnie mimo głośnej muzyki. Zdjąłem słuchawki i nasłuchiwałem. Po chwili znowu to usłyszałem. Dźwięk dochodził zza drzwi. Leniwie zwlokłem się z łóżka i chciałem podejść, ale nagle moje drzwi znalazły się przed mną na podłodze. Sekundę później Carlos wszedł po nich do środka.
- Kurwa mać! Carlos, co ty odpierdalasz?! – Wrzasnąłem.
- Co ja odpierdalam?! Ja mógłbym cię zapytać o to samo. Pukam i pukam, dzwonię, drę się pod tymi drzwiami jak pojebany, a  ty się nie odzywasz! Martwiłem się, że coś się stało!
- No sorry! Miałem słuchawki na uszach! – Tłumaczyłem się.
- Jak głośno trzeba słuchać muzyki, żeby tego nie usłyszeć?! Kendall, weź się w garść do cholery jasnej, bo jak tak dalej pójdzie, będziemy spali w jednym łóżku, żebym mógł cię mieć na oku!
- Spokojnie! Przecież nic sobie nie zrobię. To, że wszystko mi się wali, nie oznacza, że jebie mi się mózg! Możesz wyjść? Bo chciałbym zostać sam!
- Jak chcesz. – Latynos podniósł ręce do góry, tak jakby się poddawał. – Wychodzę na rozprawę. A o drzwi sam się pomartwisz. Będziesz miał przynajmniej jakieś zajęcie, a jak ich nie wstawisz, to tym lepiej dla mnie. Nie będę musiał się tysiąc razy dobijać. Na razie. – Powiedział już spokojniej i wyszedł, a ja stanąłem jak wryty, zastanawiając się nad tym, co się przed chwilą stało. Cholera! To już drugi raz jak ktoś wyważa drzwi od mojego pokoju. Serio aż tak się o mnie martwią? Nagle do mojej głowy dotarły słowa Carlosa. Rozprawa?
- Carlos! Czekaj! – Krzyknąłem i wybiegłem za nim z pokoju. Złapałem go jeszcze w przedpokoju, gdy ubierał buty. – Jaka rozprawa? – Zapytałem.
- Jak to jaka? Rozwodowa. – Brunet popatrzył na mnie jak na idiotę.
- O cholera! To dziś?! Na śmierć zapomniałem. Przepraszam. – Zrobiło mi się głupio. – Poczekaj chwilę, to pojadę z tobą do sądu. Przyda ci się wsparcie.
- Człowieku, popatrz na siebie. Jak ty wyglądasz? Zanim ty się doprowadzisz do porządku, to ja się spóźnię. Zostań w domu, weź prysznic, zjedz coś, a przede wszystkim to się wyśpij, bo wyglądasz jakbyś nie spał z trzy noce. Ja dam sobie radę. Będzie ze mną adwokat i James. Do Logana nie mogłem się dodzwonić. Jak wrócę, to wszystko ci opowiem. Na razie. – Powiedział, zgarnął klucze i ruszył do wyjścia.
- Powodzenia! – Krzyknąłem, dając mu otuchy.
- I wzajemnie, stary. – Odpowiedział, zamykając za sobą drzwi.
Kiedy wyszedł, spojrzałem w lustro. Rzeczywiście miał rację. Wyglądałem jak śmierć, ale czemu się dziwić, skoro przez ostatnie dwa tygodnie spałem zaledwie kilka godzin? To wykańczające, a w dodatku cały czas myślę o niej. A może myślę o sobie? Przez to wszystko całkowicie zapomniałem o przyjaciołach, odciąłem się od nich. Było mi głupio. Zawiodłem Carlosa i chociaż nie pokazywał tego, to czułem, że potrzebuje mojego wsparcia, u Jamesa na szczęście chyba było wszystko w porządku. Został jeszcze Logan. Postanowiłem zadzwonić do niego i dopytać się, jak mu poszła wizyta u teściów. Z tego co mówił mi przed wyjazdem, to pewnie łatwo nie było. Dzwoniłem chyba z dziesięć razy ale nie odebrał. Jego telefon milczał. Stwierdziłem, że może nie ma czasu i oddzwoni później. Tak jak radził mi Carlos zająłem się sobą. Wziąłem prysznic i na siłę coś zjadłem, choć zupełnie nie miałem na to ochoty. Spać też nie mogłem. Nosiło mnie. Poszedłem na policję, zapytać się czy mają coś nowego, jednak moje nadzieje prysły jak bańka mydlana. Byli w czarnej dupie. Nie mieli kompletnie nic. Żadnego punktu zaczepienia, żadnej poszlaki. Myślałem, że szlag mnie trafi. Alice, gdzie jesteś ?!
            

**Carlos**

              Z sali rozpraw wyszedłem tak wkurwiony, że brakuje mi słów, by to opisać. Sprawę odroczono na kolejny tydzień, bo moja kochana żona urządziła histerię, że mnie kocha, że chce do mnie wrócić, klęczała przede mną i płakała. Nigdy nie widziałem jej w takim stanie. nawet zrobiło mi się jej szkoda, ale po chwili się ocknąłem i twardo trzymałem przy tym, że chcę tego rozwodu. wtedy zacząłem jej wypominać zdrady, oszustwa i dziecko, które nie jest moje, a gdy sąd usłyszał o argumentach, poprosił o dowody i odroczył sprawę. teraz muszę zebrać świadków i znaleźć wyniki badań. Kiedy to przedstawię, na pewno dostanę rozwód, a kto wie? może postaram się o rozwód z jej winy? Zdenerwowany wyszedłem na zewnątrz i zacząłem kopać w barierkę od schodów. Nagle podbiegł do mnie James i zaczął uspokajać.
- Carlos, uspokój się. Nie warto się tak denerwować.
- Jak mam się nie denerwować? Ty byś się nie denerwował na moim miejscu?
- Może i bym się denerwował, ale nie w miejscu publicznym. jeśli paparazzi dowiedzieli się o terminie rozprawy i tu krążą to zaraz cię obsmarują. - Powiedział.
- Może i masz rację...
- Jedź do domu, odpocznij, albo zajmij sie czymś pożytecznym.
- Dobra, tak zrobię. - Odpowiedziałem nadal zdenerwowany.
- Zobaczysz, że po drodze ci przejdzie. - Poklepał mnie po ramieniu.
- Oby, bo jeszcze kogoś rozjadę.
- Nawet nie próbuj. - Powiedział stanowczym głosem.
- Żartowałem przecież. Dobra, jadę. na razie. - Pożegnaliśmy się i oboje wsiedliśmy do swoich aut. Po drodze wcale się nie uspokoiłem, a nawet jeszcze bardziej zdenerwowałem, bo utknąłem w korku. Robili jakieś roboty na drodze. Żeby to wszystko szlag trafił! Kiedy w końcu udało mi się odjechać, Na ostatniej prostej do domu, przez drogę przechodziło jakieś dziecko. przechodziło, bawiąc się samolocikiem, a w ręku niosło torbę z zakupami. To była raczej spokojna okolica, przejeżdżało tędy mało aut. stanąłem przed pasami i zatrąbiłem. Chłopiec przestraszył się i upuścił siatkę, powodując, ze zawartość wylądowała na ulicy. Przekląłem pod nosem. Cierpliwie obserwowałem jak zbiera rozsypane pomarańcze, jednak moja cierpliwość prysła, gdy ten bachor zaczął znów sie bawić, zamiast biegać za owocami. otworzyłem okno i wrzasnąłem.
- Spieprzaj stąd mały, albo Cie kurwa przejadę! - Złość we mnie buzowała. dziecko popatrzyło na mnie, nagle upuściło jeszcze raz, wszystko co miało w dłoniach i zaczęło głośno płakać, stojąc na środku ulicy. Dopiero wtedy dotarło do mnie, co zrobiłem. Wysiadłem z samochodu i podbiegłem do chłopczyka.
- Nie płacz mały, przepraszam. nie chciałem na ciebie nakrzyczeć. Po prostu jestem bardzo zdenerwowany. - Tłumaczyłem. Niestety mały zaczął płakać jeszcze głośniej. - Ćśś! Pomogę ci to wszystko pozbierać. - Powiedziałem i tak też zrobiłem. Chłopiec przestał nagle płakać, przyglądał mi sie uważnie. Oddałem mu torbę z zakupami i uśmiechnąłem się do niego, a wtedy on powiedział:
- Nie wieze! Ty jesteś Callos z Bik Tajm Las!
- Znasz mnie? - Zapytałem.
- Ocywiście! Zawse oglądam was serial. - Uśmiechnął się, pokazując swój szczerbaty uśmiech i ocierając łzy. - Mogę autoglaf?
- Pewnie. W aucie mam jakieś zdjęcia i długopis, chodź. Otworzyłem drzwi od strony pasażera, by poszperać w schowku, lecz wtedy malec wskoczył mi do auta.
- Ale cad! Siedzę w fuze Callosa z BTL! - Krzyknął uradowany. wtedy nagle usłyszałem głos jakiejś starszej pani.
- Ratunku! Pedofil! Chce mi porwać wnuka! Ratunku! Ratunku! - Od razu zareagowałem. rozejrzałem się w koło, by dowiedzieć się skąd dochodzi głos. Chciałem pomóc, ale wtedy zorientowałem się, że babcia wskazuje na mnie. Po chwili podbiegło do mnie dwóch kolesi. Jeden odepchnął mnie tak, że poleciałem na samochód, a drugi strzelił mi w ryj. Potem dostałem jeszcze kolanem w genitalia. Zwinąłem się z bólu. Przestraszony malec uciekł, a ja zostałem z nimi. 
- Zachciało się gwałcić małe dzieci, tak zboczeńcu?
- Zostawcie mnie! Nie jestem żadnym pedofilem! - Próbowałem się wyrwać, ale mnie trzymali.
- Jasne! Policji się będziesz tłumaczył! Hultaju! Zboczeńcu! Święci Pańscy! Święta Anielko! - przeżywała staruszka. - Już ich wzywam! - Wyjęła telefon z ręki i wykręciła numer, a niedługo potem podjechał radiowóz.
_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ 


Heja hej! Co tam? Jak tam? Jak rozdział? Wkurzeni? Dziś postanowiłem pobawić się w Marlę i do wątku z Loganem i Alice wrócimy za 10 rozdziałów :D A tak serio to w kolejnym. Chyba ;p

Dziś tak trochę bardziej Carlosowo ^^ Szczerze? Jestem zadowolony z tego rozdziału. Czekam na Wasze opinie. :) Tylko mnie nie bijcie ;p 

Co teraz z Carlosem? Trafi do więzienia? Czy Kendall w końcu weźmie się  garść? O tym w kolejnych rozdziałach. Zapraszam. ;* 

Podrówki:
BTC

7 komentarzy:

  1. Hello! It's me, again :D (mnie już powinni zamknąć xD)
    No to pięknie co ta Caroline sobie nawymyślała wgl? Tyle razy go zdradziła, tyle klamała i zraniła i myśli, że on wróci, no prosze ja was. Chyba by musiał nie mieć mózgu.
    Super, że przez to dziecko, jeszcze wyjdzie, że jest pedofilem.. Na co ono mu właziło do tego auta? No na co?! Jestem załamana i jeszcze mecz oglądam :/
    Kendall przejżał na oczy trochu, to dobrze. Szkoda drzwi :p ale czemu nikomu nie wydaje sie dziwne to, że Logan też nie odbiera!? :O no czemu?
    Supcio, czekam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Biedny Carlos :c
    Ciężko m czytać, jak mu ciężko (O ile to ma jakikolwiek sens). Jest emocjonalne rozedrgany i rozbity. Przynajmniej wyżył się na (jakże niewinnych) drzwiach Kendalla. Ale odroczenie sprawy-naprawdę zła sytuacja dla niego, szczególnie w jego stanie emocjonalnym.
    Zmienię trochę nastrój, ale...
    " Hultaju! Zboczeńcu! Święci Pańscy! Święta Anielko! "-SŁYSZĘ MOJĄ BABCIĘ ZZA GROBU XD
    Tylko ty jesteś na tyle genialny, żeby coś takiego wymyślić.
    Pena miał okropny dzień.
    Czekam xoxo

    OdpowiedzUsuń
  3. Co to jest za komedia? Po powyższym splocie wydarzeń można śmiało uznać, że tak wygląda kara za wyważenie koledze drzwi do pokoju. Żeby zaraz brać człowieka za pedofila? O Matko... Ze strony rozwodu, trochę się po mądrzę. Lepsze dla Ciebie będzie orzeczenie o winie. Tak, bo jeśli to jest z Twojej winy, to nie możesz się starać o o alimenty od współmałżonka. Poza tym jest jeszcze coś takiego jak potrójny rozpad, czy coś takiego, gdzie musi nastąpić potrójny rozkład małżeństwa. Nie mogą się kochać, spać ze sobą i mieszkać (chyba tak to szło). Już sam fakt, że ta suka wyskoczyła z tekstem, że kocha Carlosa jest wystarczającym powodem, żeby sąd nie orzekł rozwodu. Poza tym... orzeczenie po jednej rozprawie tylko w TVNie i na dodatek już nie produkują tych programów. I jeszcze... domniemanie ojcostwa. Jako, że jesteś jej mężem, domniemywa się, że jesteś ojcem jej dziecka. I dlatego to, że nie jesteś trzeba udowadniać. Oj Carlos, Carlos... Adwokat Ci nie powiedział? Notka świetna, czekam na nn! Pozdrawiam! I lecę do Marli, bo mam zamiar puścić oba komentarze jednocześnie.

    OdpowiedzUsuń
  4. I dopiska, ale z innego konta, sorry, zmieniłam przeglądarkę. Wcale nie jestem wkurzona.

    OdpowiedzUsuń
  5. Odpowiedzi
    1. Nie no ta sprawa się wyjaśni. Dzieciak powie, że chciał tylko autograf od Callosa z Bik Tajm Las i powinno wszystko się wyjaśnić chyba... albo serio poświrują wszyscy i uznają go za pedofila i wszyscy będo o tym gadali jak na małej wiosce :P
      Myślałam, że Kend serio coś sobie zrobił, ale nie... to dobrze. Tak trzymaj :) Jestem pod wrażeniem podobieństw naszych umysłów. Na rozprawie Carlosa był tylko James. U mnie pewnie wiesz... Carlos też się rozwodzi [spoiler] na rozprawie też z nich będzie tylko James :D Ach!
      Czasami Cię za to nienawidzę, bo zdradzasz dalsze losy moich bohaterów, ale ja Ci juz groziłam żebyś więcej tego nie robił, ale Ty nadal swoje :P

      Usuń
  6. Przepraszam że tak późno komutuje ale miałam zawalony tydzień występami i wyjazdami

    Rozdział jest super
    Biedy los nie zasłużył na to
    A może jednak?
    Czekam
    Xo

    OdpowiedzUsuń