wtorek, 21 czerwca 2016

62. Odnalezieni



**Kendall**

                W końcu udało nam się ustalić miejsce pobytu Logana. Byłem podekscytowany i ogromnie szczęśliwy, że odzyskam chociaż jego. Niestety trzeba było się spieszyć, bo nie wiadomo co temu Mike’owi mogło do łba strzelić.  Chwilę potem, gdy jeden z funkcjonariuszy wysłał współrzędne do bazy, jego radio zaczęło trzeszczeć, następnie było słychać w nim polecenie, by oboje spakowali się do radiowozu i ruszyli na miejsce, a razem z nimi miały jechać jeszcze cztery jednostki policji, karetka pogotowia i straż pożarna na wszelki wypadek. Niewiele myśląc i nie przyjmując sprzeciwów pojechałem z nimi. Na początku próbowali mnie przekonać, że to zły pomysł, ale nie dałem za wygraną. Kierowca włączył „koguty” i mknął jak szalony przez ulice Los Angeles. Kiedy docieraliśmy na miejsce rozpadał się okropny deszcz. Zrobiło się tak szaro, że nie było widać praktycznie nic. Gdy wysiedliśmy z auta, dało usłyszeć się krzyki. To był głos Logana. Myślałem, że mi się wydaje, ale słyszałem też Alice. Krzyczeli coś o śmierci, o strzelaniu. W myślach modliłem się, żebyśmy zdążyli na czas. Zaczęliśmy biec. Naprawdę bałem się, że będzie już za późno. Nagle usłyszałem strzał. Nie widziałem nic. Zamarłem. Byłem pewien, że to sprawka Mike’a. Jednak nie! Jeden z policjantów zaczął wrzeszczeć. 

niedziela, 22 maja 2016

61. To on!




**Mike**

                Jaki ja jestem zajebisty! Owinąłem sobie tą całą Rebunię torebunię wokół palca, zniewoliłem tego śmiecia Logana i ogólnie wspaniały ze mnie gość. Teraz mogę się wyżyć na Hendersonie. Przez tego skurwysyna moja siostra nie żyje! To wszystko jego wina! I choć jest nieziemsko przystojny i szarpałbym go jak Reksio szynkę, to i tak nienawidzę sukinkota! Przez dłuższy czas znęcałem się nad nim, nie dając mu jedzenia i picia, ale w końcu musiałem odpuścić, przecież jeszcze nie chciałem go uśmiercać. Miał cierpieć! Taki był mój plan od początku. W głowie miałem milion pomysłów na to, jak uprzykrzyć mu ostatnie chwile jego życia, ale nie mogłem się zdecydować, co wybrać. A gdyby tak pociąć mu skórę i posypać solą? Albo odciąć palce i przyszywać na żywca? A może wyruchać go w dupsko? NOŻEM! Te i wiele innych pomysłów były tak wspaniałe, że mój zajebisty mózg nie mógł wybrać najlepszego. No bo co jeśli wybiorę jeden, a reszta moich wspaniałych pomysłów się obrazi? No co wtedy?! 

niedziela, 3 kwietnia 2016

60. Zeznania dzieciaka


**Kendall**

            Zaraz po wizycie u Carlosa pojechałem do Jamesa, by z nim porozmawiać i w ogóle powiadomić go o całej sytuacji. Zadzwoniłem dzwonkiem, a drzwi otworzyła mi moja siostra w nie najlepszym humorze.
- Co się stało? – Zapytałem.
- Posprzeczaliśmy się z Jamesem. – Odpowiedziała, zamykając za mną drzwi. – Znowu.. – Dodała po krótkiej przerwie.
- O co?
- O nic. Jak zwykle. Ale nie ważne. Wejdź dalej. – Wyminęła moje pytanie i zaprosiła gestem ręki do środka. Postanowiłem nie wnikać w ich sprawy. Już dawno zmądrzałem. Kiedyś dociekałbym o co im chodzi, ale teraz uważam, że lepiej żeby załatwiali to między sobą. Weszliśmy do salonu, gdzie na kanapie siedział James. Wyglądał na wkurzonego.
- Chyba naprawdę przyszedłem nie w porę.
- Przestań. – James wstał i podał mi rękę. – Adriana po prostu ma „truskawkowe dni” i nawet nieopuszczona deska w kiblu przyprawia ją o białą gorączkę.
- Nawet mnie nie denerwuj! Powiedziałam Ci już. Następnym razem jak nie opuścisz tej cholernej deski to wylecisz razem z nią przez okno!

niedziela, 13 marca 2016

59. Pozbawieni wolności




**Carlos**

- Setny raz wam powtarzam! NIE JESTEM ŻADNYM PEDOFILEM do jasnej cholery! – Moje nerwy sięgnęły już chyba zenitu. – Od dwóch godzin mnie tutaj machlujecie, a ja nic złego nie zrobiłem! Chciałem dać chłopakowi tylko autograf!
- W takim razie jak wyjaśnisz to, że świadkowie zeznają, że chłopiec płakał? – Zapytał funkcjonariusz.
- Płakał wcześniej, bo na niego krzyczałem, żeby zszedł mi z drogi. Bawił się na środku ulicy!
- Ach tak? A potem ty chciałeś zabawić się z nim?
- Kurwa mać! Za kogo wy mnie macie?! Nie kręcą mnie mali chłopcy, jasne?! – Wrzasnąłem. – Nie wiem. Pogadajcie z tym chłopakiem. On wam wszystko wyjaśni!
- Nasi ludzie już go szukają. Potrzebujemy tylko jego zeznań i będziesz ugotowany, Pena! – Policjant popatrzył mi w oczy z pogardą. – Zabierzcie go na dołek, bo rzygać mi się chce, jak na niego patrzę! – Wydał polecenie, a dwóch innych skuło mnie w kajdanki i zaprowadziło za kratki. Odpięli mi kajdanki i wepchnęli do celi, zamykając za mną drzwi.
- Jestem niewinny! – Krzyknąłem za nimi, ale na nic. Nikt tutaj mi nie wierzył. Zacząłem kopać w nogę od metalowego łóżka. Musiałem wyładować emocje. Kiedy już trochę ochłonąłem, rzuciłem się na łóżko i czekałem na rozwój sprawy. Miałem nadzieję, że znajdą tego małego i on wszystko im wyjaśni. Przecież nie zrobiłem nic złego.

czwartek, 10 marca 2016

Urodzinki !!!!!


Tak! Dziś jest ten dzień! Dziś BTRAS obchodzi swoje drugie urodziny! Tak! Jestem dupkiem! Tak! Dopiero dziś mi się przypomniało! Tak! Jestem idiotą! Tak! Zaniedbałem me maleństwo! Tak! Pracuję nad rozdziałem! Tak! Tęsknię! Tak! Weny nadal brak! Tak! Będzie dobrze! Tak! Jeszcze się rozkręcę! Tak! BTRAS jeszcze nie umarło! Tak! Weselmy się! Tak! Odbiło mi! Tak! Dziękuję za uwagę! :p

Dużo było tych taków, ale serio odbiło mi. Nie gniewajcie się na mnie za te zaniedbania. Rozdział prawie gotowy. PRAWIE! Dziś go jeszcze nie dostaniecie, ale zapraszam niebawem :)

Nie mam dla Was żadnych statystyk, nie mam żadnych niespodzianek, nie przygotowałem się, bo zapomniałem...

Zróbcie mi ten prezent na dzień mężczyzny i nie bijcie ^^ A przy okazji wszystkim mężczyznom (o ile ktokolwiek płci męskiej to czyta) oraz wszystkim kobitkom (spóźnione) WSZYSTKIEGO NAJ! I WSZYSTKIEGO NAJ dla mojego bloga :)

Mogę Wam rzucić fotkę, którą dziś na tt znalazłem. Logaś i Kend zamienili się twarzami. Ta możliwość podbija internety :D



Do twarzy im ^^ IS KOGAN REAL ?? :D 

Na tym kończę tą notkę. Dawno mnie tu nie było, oj dawno. Z tego miejsca pozdrowionka dla wszystkich!!! I takie pytanka dla 3 osób:

Marlik, co zrobić byś skrobnęła jeszcze 100 rozdziałów na PPP ? :)
Werka, odblokujesz Ty się kufa wreszcie ?! :D
Marta, jak Ci idzie pisanie przecudownej medycznej historii?? ^^

Do zobaczyska niebawem, skarby! :* 

Trzymajcie się :)
BTC


niedziela, 10 stycznia 2016

58. Rozwodowa nerwówka




**Carlos**

            Dziś miała się odbyć moja rozprawa rozwodowa. Zgodziłem się na rozwód bez orzekania o winie, bo chciałem to mieć jak najszybciej za sobą. Dochodziła właśnie dwunasta. Zjadłem już śniadanie i nadszedł czas na poranną toaletę. Później założyłem garnitur i byłem gotowy do wyjścia. Stresowałem się. Dziś miałem zakończyć pewien rozdział swojego życia. Najbardziej bałem się znów ją zobaczyć. Kochałem ją nadal, ale byłem pewien, że nie chcę do niej wracać. Mimo wszystko jednak bałem się, że gdy ją zobaczę, to moje nastawienie się zmieni, że jej ulegnę. A przecież z tego związku nie mogło już nic wyjść. Zdradziła mnie i to nie pierwszy raz. Oszukiwała, kłamała w żywe oczy, że jestem ojcem jej dziecka, manipulowała mną, a ja byłem ślepy. I czy tak ma wyglądać małżeństwo? Nie! Nie chciałem takiego życia. Związek z nią wiele mnie nauczył i byłem pewien, że chce zacząć wszystko od nowa, ale niestety serce jest często silniejsze od rozumu. Najlepiej gdyby ona w ogóle nie pojawiła się na tej rozprawie. Nie wiem jak. Chciałbym po prostu, żeby to wszystko mogło odbyć się bez jej udziału i bym nie musiał jej więcej oglądać. Niestety się tak nie dało i byłem skazany na to spotkanie. Spojrzałem na zegarek, była 12:30, więc miałem jeszcze chwilę czasu. Dziwiło mnie to, że Kendall jeszcze się nie obudził. Nie wyszedł nawet na śniadanie, czy do toalety. Postanowiłem sprawdzić, czy wszystko z nim w porządku. Podszedłem do drzwi jego pokoju i zapukałem. Nic. Powtórzyłem czynność, ale bez jakiejkolwiek reakcji blondyna. To sprawiło, że w mojej głowie pojawiły się jeszcze większe obawy.

niedziela, 3 stycznia 2016

57. Same niespodzianki


**Logan**

            Kiedy teściowa się już uspokoiła, atmosfera w domu rodziców Susan się poprawiła. Na twarzy kobiety zawitał nawet uśmiech. Teściowie przystali na moja propozycję. Stwierdzili, że to dobry czas na chrzest. Podzielali moje zdanie, że w tym dniu lepiej robić coś konkretnego, niż siedzieć samotnie w domu i płakać w poduszkę. Zdecydowałem się jednak zostać na noc. Napisałem smsa do Kendalla, że wrócę jutro, a on odpisał mi tylko, że spoko. Było mi go tak cholernie żal. To nagłe zniknięcie Alice strasznie go przytłoczyło. Dobrze, że Carlos z nim zamieszkał i ma na niego oko, bo nie wiem do czego mogłoby dojść.