niedziela, 22 maja 2016

61. To on!




**Mike**

                Jaki ja jestem zajebisty! Owinąłem sobie tą całą Rebunię torebunię wokół palca, zniewoliłem tego śmiecia Logana i ogólnie wspaniały ze mnie gość. Teraz mogę się wyżyć na Hendersonie. Przez tego skurwysyna moja siostra nie żyje! To wszystko jego wina! I choć jest nieziemsko przystojny i szarpałbym go jak Reksio szynkę, to i tak nienawidzę sukinkota! Przez dłuższy czas znęcałem się nad nim, nie dając mu jedzenia i picia, ale w końcu musiałem odpuścić, przecież jeszcze nie chciałem go uśmiercać. Miał cierpieć! Taki był mój plan od początku. W głowie miałem milion pomysłów na to, jak uprzykrzyć mu ostatnie chwile jego życia, ale nie mogłem się zdecydować, co wybrać. A gdyby tak pociąć mu skórę i posypać solą? Albo odciąć palce i przyszywać na żywca? A może wyruchać go w dupsko? NOŻEM! Te i wiele innych pomysłów były tak wspaniałe, że mój zajebisty mózg nie mógł wybrać najlepszego. No bo co jeśli wybiorę jeden, a reszta moich wspaniałych pomysłów się obrazi? No co wtedy?! 

                Dla niepoznaki musiałem wracać do domu przynajmniej na noc. Gdyby nie to, mój plan by nie wypalił, bo rodzice zaczęliby mnie wypytywać, dlaczego znikam. Kiedy już razem z Rebeccą nakarmiliśmy naszych więźniów, wsiadłem do auta i ruszyłem w stronę rodzinnego domu. Nie zajechałem daleko, a spostrzegłem się, że wskaźnik paliwa wskazuje 0. Chwilę potem samochód zgasł i już nie chciał odpalić. Zamknąłem auto i wróciłem z powrotem „z buta”. Na miejscu zgarnąłem kluczyki od auta tego frajera Logana i wsiadłem do środka. Droga do domu minęła mi szybko. Jego samochód prowadził się wspaniale. Niestety nie mogłem zaparkować blisko, ani na podwórku, bo rodzice od razu zorientowaliby się, że przyjechałem nie swoim samochodem i zaczęłoby się dochodzenie. Pojazd zostawiłem więc w takim miejscu, że nie był on widoczny z żadnego okna. Kiedy byłem już koło bramy, zauważyłem , że stoją tam dwa radiowozy. Zacząłem zastanawiać się, o co chodzi. Przecież na pewno nie mogło chodzić o Logana. Zostawiłem przecież liścik w jego imieniu. Wszystko było jasne. Musiał się wyszaleć i zostawił dzieci pod opieką moich rodziców. Kiedy wszedłem do domu, funkcjonariusze przeszukiwali każdy kąt, a w salonie siedział jakiś blondas. Miałem wrażenie, że gdzieś go już widziałem. Był dość niezły, ale raczej nie w moim typie.
- Co się dzieje? – Zapytałem mamę, gdy tylko ją zobaczyłem.
- Mike! Dobrze, że jesteś. Okazało się, że ten liścik, który zostawił Logan, wcale nie należał do niego. Policja podejrzewa porwanie. Matko jedyna! A ja już go wyklęłam i kazałam mu smażyć się w piekle…
- Mamo, nie wierz w te brednie. To na pewno był on. – Odpowiedziałem, próbując zachować spokój.
- Jego przyjaciel twierdzi, że to nie jego charakter pisma. – Powiedziała, wskazując na blondyna. W tym momencie mężczyzna podszedł w moją stronę. Z bliska był przystojniejszy, ale nadal jakoś nie w moim typie.
- Jestem Kendall. Wiesz coś może w tej sprawie? – Powiedział, wystawiając dłoń w moją stronę.
- Mike. – Uścisnąłem ją, przedstawiając się. – Nie wiem. Byłem przekonany, że to pismo Logana.      - Fakt, bardzo podobne, ale jednak się różni. – Odparł. Poczułem, że bacznie mi się przygląda.
- Co wystaje ci z kieszeni? – Zapytał, wskazując na prawą nogawkę moich spodni. Od razu zorientowałem się, że to breloczek z kluczyków Hendersona.
- To tylko kluczyki od auta. – Odparłem, chowając je do środka.
- Taki sam brelok ma Logan. Wręcz identyczny. To dziwne… - Powiedział blondyn. Zdenerwowałem się. Wiedziałem już, że jestem ugotowany. Nie wiedziałem co mam powiedzieć, jak się tłumaczyć. Niewiele myśląc, wziąłem nogi za pas. Słyszałem tylko, że krzyczy coś za mną. Biegłem w stronę samochodu, a trzech funkcjonariuszy podążało moim śladem. Na pewno zorientowali się co jest grane. Kiedy dotarłem do auta, odpaliłem je i z piskiem opon ruszyłem przed siebie. Musiałem pozbyć się wszystkich śladów i dowodów, a przede wszystkim jego i tej dziuni.

 
**Kendall**

To był on! Na sto procent! Ten breloczek poznałbym wszędzie. Przecież każde z nas ma taki sam.
- To on!  Łapcie go! On porwał Logana! On wie, gdzie jest! Szybko! – Zacząłem wrzeszczeć, gdy Mike zaczął uciekać. Jego matka broniła go, mówiła, że to na pewno pomyłka, lecz trzech funkcjonariuszy i tak pobiegło za nim. Wtedy uzmysłowiłem sobie, jaki byłem głupi. Przecież w tych breloczkach mamy ukryte nadajniki GPS. Każdy z nich był połączony z naszymi komputerami, byśmy w prosty sposób mogli się odnaleźć. Jak dziś pamiętam, gdy Logan sprezentował je nam na gwiazdkę 2 lata temu. Czym prędzej powiedziałem o tym funkcjonariuszom. Dwóch z nich spakowało się do radiowozu  i kazali mi wsiąść razem z nimi, po czym ruszyliśmy z powrotem do LA, tylko po to, by śledzić dalsze ruchy naszego podejrzanego. Ponieważ włączyli „górę” i każdy zjeżdżał nam z drogi, dotarliśmy niezwykle szybko. Wparowałem do mieszkania jak ninja i od razu odpaliłem laptopa. Włączyłem odpowiednią aplikację i po chwili już wiedziałem, gdzie znajduje się Mike. Policjanci wysłali współrzędne swoim współpracownikom. Pozostało mi czekać jedynie na informacje. W tym czasie zadzwoniłem do Carlosa, by powiedzieć mu jak sprawy się mają, ale nie odbierał moich telefonów. James też milczał. To było co najmniej dziwne. Zadzwoniłem więc do mojej siostry, by dowidzieć się, co dzieje się z tymi idiotami. Dzięki niej dowiedziałem się, że wyszli na piwo. Od razu wiedziałem, że na jednym na pewno się nie skończy. 


**James**

- Ale co ty masz do tego Logana? Przecież to całkiem w porządku gościu. – Usłyszałem od Carlosa po jakimś szóstym piwie.
- Zdradził cię i ja już nie wierzę w jego wierność. Skoro zrobił to tobie, to pewnie zrobi to każdemu z nas. Sam zobacz, nie ma jego, nie ma Alice. Pewnie pierdolą się gdzieś daleko stąd, a Kend się zamartwia. – Język plątał mi się od alkoholu.
- Nie gadaj głupot! Przyjaźnimy się od zawsze. Dobrze wiesz, że Logan taki nie jest. – Carlosowi też już ciężko się mówiło.
- Też tak myślałem, dopóki nie zaczął obracać twojej żony.
- Daj spokój! Było, minęło. Widocznie nie była mi pisana. Z resztą ona puszcza się z każdym. Ja już dawno mu wybaczyłem.
- A ja nadal nie potrafię. – Oznajmiłem.
- Bo masz nasrane we łbie! I napijmy się za to! – Powiedział Latynos. – Barman! Po setuni poprosimy! – Powiedział, a już po chwili mieliśmy przed sobą kieliszki pełne wódki. Otrzepało mnie, po przyjęciu kolejnej dawki alkoholu.
- Zapamiętaj. Kobiet można mieć wiele, ale braci się nie traci, oni zostają na zawsze. I dlatego właśnie wybaczyłem mu tą zdradę. Tobie też bym wybaczył i Kendowi też. Ale błagam! Nie róbcie mi tego.


**Logan**

Mike wrócił do nas jakiś inny niż zwykle. Niby miał ten sam, świrowaty wyraz twarzy, ale jednak zachowywał się inaczej. Był niezwykle nerwowy, a ten nastrój udzielał się również Rebecce. Brat mojej żony celował w nas naładowaną spluwą, a tleniona blondi stała obok i bacznie się przyglądała.
- Teraz grzecznie wyjdziecie na zewnątrz. Tylko bez numerów, bo odstrzelę łeb bez zastanowienia! – Mówił Mike.
- Gdzie nas prowadzicie? – Zapytałem.
- Za moment się wszystkiego dowiesz! Idź! – Poganiał, kopiąc mnie w tyłek.  Kiedy już wyszliśmy na dwór, wziąłem głębszy wdech. Powietrze było niezwykle przyjemne, choć na niebie widoczne były chmury. Zbierało się na deszcz. Mike cały czas celując we mnie, wskazał mi łopatę i kazał wykopać dwa doły. To była niezwykle męcząca robota. Cały czas stał nade mną i pilnował, czy wszystko robię dobrze. Wiedziałem, co to oznacza. Chcieli nas zabić. Próbowałem zachować zimną krew, w przeciwieństwie do Alice, która ryczała jak bóbr. Do ostatniej chwili miałem jeszcze nadzieję, że ktoś nas ocali. Zwlekałem, jak tylko mogłem. W końcu jednak wykopałem pierwszy z dołów. Byłem niezmiernie zmęczony. Dziura była dość głęboka. Idealna na to, by zmieścić ludzkie ciało. Wtedy chłopak pomógł mi wyjść ze środka i kazał kopać kolejny dół w pobliżu. Wtedy to usłyszałem grzmot. Nagle rozpadało się niemiłosiernie. Ten był jednak nieugięty i nadal kazał kopać. Nie wytrzymałem i wybuchłem płaczem. Moje łzy i krople deszczu zmieszały się ze sobą, więc chyba nie było widać, że płaczę. W myślach żegnałem się z moimi ukochanymi dziećmi i przyjaciółmi. Było mi żal, że już więcej ich nie zobaczę. Kopałem i kopałem, a dziura powoli zapełniała się wodą. Intensywność opadów nie ulegała zmianie. Cały czas okropnie lało. Byłem już doszczętnie mokry. Było mi potwornie zimno. Broda trzęsła mi się zarówno od płaczu, jak i z wyziębienia. W końcu skończyłem kopać. Mike pomógł mi wyjść z dołka, a następnie kazał nam się ustawić przy krawędziach.
- Jakieś ostatnie życzenia? – Sukinsyn zapytał.
- Niczego od ciebie nie chcę! – Alice zanosiła się płaczem, a Rebecca śmiała się w głos.
- Ja też nie. Gnij w piekle! – Krzyknąłem  z pogardą. Mike zaśmiał się, a w tym samym czasie usłyszałem kolejny grzmot. Wtedy deszcz jeszcze bardziej wzrósł w siłę. Krople były tak grube i gęste, że nie było widać prawie nic. Wtedy usłyszałem strzał. Byłem pewien, że Alice leży już w przygotowanym dla niej grobie. Odliczałem jedynie sekundy. Wiedziałem już, że teraz pora na mnie. Żegnaj piękny świecie! Żegnajcie Grace i Mitch! Żegnajcie Kochani!
_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _

Witajcie, kochani! Tak oto prezentuje się rozdział 61! Mike pokazał nam jaki to on jest zajebisty, a za razem psychiczny. Jego perspektywa chyba podoba mi się najbardziej z całego rozdziału :)

Chciałbym przeprosić Was, że tak długo nic się tu nie pojawiało. Najpierw byłem na tych moich corocznych kursach zawodowych, a potem tak to jakoś leciało.. Przepraszam! :* 

Pod ostatnim rozdziałem zauważyłem dwie nowe twarze. Cieszę się niezmiernie z ich obecności. Wasze blogi postaram się nadrobić w najbliższym czasie. Muszę nadrobić też bloga Naćpanej Colą bo mam zaległości.. I dodać nowego blogi Marli i Marty do polecanych. Tyle tu zmian na tym bloggerze i bardzo mnie to cieszy :) 

Czekam na Wasze komcie, moje kochane stare i nowe mordki! dajcie znać czy się podobało. Dziś nie spoileruję, bo nie mam głowy do tego... 


Pozdrawiam:
Chris B.

12 komentarzy:

  1. Klepne sb Chris i wróce po obiedzie xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oszz ten chuj mike .. Nie napisze ci chuju imienia z dużej, bo jesteś chujem - logika Weroniki 😁👏
      No i mike jest takim debilem, ze aż szkoda gadać i niech nie myśli sb o swojej superowości bo jej nie ma.
      Myślał, że mu się uda wszystko zatuszować, a tu proszę mądry Kendall, dzięki mądremu Loganowi szybko skojarzył fakty. Szkoda, że tak późno, ale lepiej późno niż wcale xd
      Dlaczego mam wrażenie, że on wcale nie strzelił do Alice, tylko do Logana i go nie trafił? :D Logan kochany nie żegnaj się jeszcze z tym światem, bo Chris cię nie uśmierci. A jakby to zrobił, to ja bym go uśmierciła :p
      Boże James ogarnij w końcu dupe i zrozum, ze Logan jest spoko, bo jak nie to ja ci to wytłumacze z wałkiem do ciasta.. 😂 Carlos mu wybaczył, bo wie, że Henderson nie chciał i potrafił go zrozumieć ;)
      No brawo Krzysiu w końcu rozdział, bo myslalam, ze się już nie doczekam xd
      Super i czekam na nn x

      Usuń
    2. Widać obiadek smakował bo humorek dopisuje :)
      Usmalem się ^^ i wgl czemu Ty mi grozisz? A ja się nie boję bo jak napisałas u Marlenki jestem za daleko ;p wgl nawet nie wiem gdzie Ty jesteś ale pozostanmy przy tym że daleko bo chcę jeszcze trochę pozyc ;D
      Teraz twoja kolej by coś skrobnac. Też czekam cały czas 😋

      Usuń
    3. Jestem w Małopolsce, coś pomiedzy Wieliczką, a Bochnią.. Nwm czy znasz te miasta no ale tam są kopalnie soli i raczej ludzie je kojarzą. W sumie mieszkam tu, gdzie się urodził Dabrowski z hymnu, tylko jakiś kilometr od jego miejsca urodzenia w mojej wsi :p
      Ja dodam od razu po poprawianiu ocen w szkole, bo niewiele brakuje do paska :)

      Usuń
    4. no to kawałek jest ^^ W tej kopalni w Wieliczce to byłem w podstawówce. wtedy mówiłem na to Solniczka :D
      Powodzenia w poprawie ocen ! :)

      Usuń
    5. Hahaha ten świat jest za mały :') byłes ok 20 km ode mnie, no co za xd
      Dziękuję :D

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Hahaha uśmiałam się już przy pierwszym akapicie :P Mike to patol. Jak Reksio szynkę? U kurr trzymajcie mnie :P Jego inne pomysły się obrażą? Człowieku, dlaczego myślę, że ja też mogłabym wymyślić tylko coś takiego? A no tak. Nasze podobne umysły :D
      Kendall zdemaskował go! łapać go! uda się! znaczy ja to nadrabiam i zaraz sobie przeczytam kolejny i nie muszę czekać tak jak pozostali, ha! Idę tam :D

      Usuń
  3. I jestem! W końcu! Wczoraj nie mogłam, sorki, że tak późno, ale wcale nie siadałam wczoraj przed komputerem, ale w końcu się doczekałam! Dzięki Ci, panie!
    Poprawka. Mike nie jest zajebisty. Jeśli już to zajebiście popierdolony. jego pomysły na "zabawianie się z Loganem są na prawdę chore i szczerze powiedziawszy, to już się kwalifikuje na leczenie.
    Ciekawa jestem, jak zareagują jego rodzice, kiedy się dowiedzą, jakiego mają porąbanego synalka. DO EICHEN HOUSE* z nim!
    Plus dla Kendalla, że go rozpoznał. Wiedziałam! Wiedziałam, że załapie o co chodzi, kiedy tylko zobaczy jakąś poszlakę. TAK! TAK! TAK! To musiało się stać! Do Black Creek** z tym zwyrodnialcem!
    James + Carlos + Pice = To, co się równa
    A Ty o tym wiesz najlepiej. Ach te ich mądrości... Na prawdę. Powinni to powtórzyć, ale na trzeźwo.
    Ten psychopata chce ich zabić! Nie, to nie może być prawda! Powiedz, że ich uratują! Błagam!
    Rozdział świetny! czekam na nn! Pozdrawiam! I oby tym razem przerwa była krótsza i wciąż czekałam na B&G~!


    *Eichen House - Ośrodek psychiatryczny w serialu "Teen Wolf: Nastoletni Wilkołak". Wśród istot nadprzyrodzonych cieszy się sławą z tajemnego oddziału zabezpieczonego jarzębowym drewnem. Dawniej jej ordynatorem był dr. Valac (słynący z wykonywania eksperymentu, czyli wywiercaniu dziury w czaszkach istot nadnaturalnych, co mocno wzmacniało ich zdolności, co skutkowało później śmiercią), któremu eksplodowała znaczna część głowy z powodu... krzyku Lydii.
    **Black Creek - Zakład w Montanie otworzony przez LuthorCorp ("Tajemnice Smallville") w celach badań nad "meteorytowymi dziwolągami", czyli ludzi, którzy zyskali supermoce w kontakcie z kryptonitem. Czasami (właściwie całkiem często) powodowało to defekty psychiczne, jako jeden ze skutków ubocznych.

    OdpowiedzUsuń
  4. Back back baaack
    Ofc w komentowaniu :'3
    Mike....Mikeeeeee! ;-;
    Moje wszystkie negatywne emocje z tygodni przełożyły się na biedaka. O nie, jednak nie na biedaka. Bogu dzięki za Kendziego :')
    Reszta też, inteligencja ;^;
    Czekam xoxo

    OdpowiedzUsuń
  5. O Ja pierdole.. Ten pieprzony Mike tak .. Tak go nie lubie! Hahaha!THE UNFORGIVEN ma racje.. Jego imię powinno pisać się z małej.. Czemu? Bo jest chujem! Nie no ten komentarz wygrał wszystko!!
    Kendall! Ach ty mój bochaterze! Rozpoznał tego jeb*anego Mike'a! I wiedziałam, ze to zrobi.. Ani na moment w niego nie zwątpiłam!
    W tym komentarzu nic tylko na jeżdzała bym na Mike ale nie o to tutaj chodzi.. Znaczy o to też ale mniejsza z tym. Te dwa słowa kończą moje jechanie po tym zjebanym Mike'u! Mike.. Jesteś idiotą.
    Rozdział jest cudowny! Jeden z lepszych to na pewno.. ;) życzę Ci weny.. Duuuuuużooooooo weny bo ona jest baaardzooo potrzebna. Wiem co mówię..
    Tak, że pozdrawiam, całuję i czekam na nowy rozdział :)


    //Tami G.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. P.S. --> http://opowiadania-btr-moja-wersja.blogspot.com/2016/06/one-shot-1-odskocznia.html

      ZAPRASZAM :*

      Usuń