**Kendall**
W końcu udało nam się ustalić miejsce pobytu Logana. Byłem podekscytowany i ogromnie szczęśliwy, że odzyskam chociaż jego. Niestety trzeba było się spieszyć, bo nie wiadomo co temu Mike’owi mogło do łba strzelić. Chwilę potem, gdy jeden z funkcjonariuszy wysłał współrzędne do bazy, jego radio zaczęło trzeszczeć, następnie było słychać w nim polecenie, by oboje spakowali się do radiowozu i ruszyli na miejsce, a razem z nimi miały jechać jeszcze cztery jednostki policji, karetka pogotowia i straż pożarna na wszelki wypadek. Niewiele myśląc i nie przyjmując sprzeciwów pojechałem z nimi. Na początku próbowali mnie przekonać, że to zły pomysł, ale nie dałem za wygraną. Kierowca włączył „koguty” i mknął jak szalony przez ulice Los Angeles. Kiedy docieraliśmy na miejsce rozpadał się okropny deszcz. Zrobiło się tak szaro, że nie było widać praktycznie nic. Gdy wysiedliśmy z auta, dało usłyszeć się krzyki. To był głos Logana. Myślałem, że mi się wydaje, ale słyszałem też Alice. Krzyczeli coś o śmierci, o strzelaniu. W myślach modliłem się, żebyśmy zdążyli na czas. Zaczęliśmy biec. Naprawdę bałem się, że będzie już za późno. Nagle usłyszałem strzał. Nie widziałem nic. Zamarłem. Byłem pewien, że to sprawka Mike’a. Jednak nie! Jeden z policjantów zaczął wrzeszczeć.
- Stać! Policja! Rzuć broń! – Wtedy zrozumiałem, że to był strzał ostrzegawczy. Deszcz w jednej chwili stracił na sile. Nagle wszystko stało się jasne i przejrzyste. Teraz tylko pokrapiało. Moja Alice i Logan stali przy krawędziach dziur wykopanych w ziemi, które miały stać się ich grobami. W niewielkiej odległości od nich stał Mike i ku mojemu największemu zdziwieniu Rebecca. Mężczyzna trzymał pistolet w ręku i twardo mierzył w kierunku policjanta.- Rzuć broń! Jesteś otoczony! Nie masz szans! – Krzyczał. Ten rozejrzał się w koło. Rzeczywiście dziesięciu funkcjonariuszy okrążyło go. Nie miał wyjścia. Każdy niewłaściwy ruch i mógł paść strzał z broni któregoś z nich.
- Odejdźcie, albo zrobię im krzywdę! – Brat Susan zaczął mierzyć w stronę raz Logana, a raz Alice. Miałem wrażenie, że zaraz narobię w portki. Alice płakała. Tak strasznie chciałem ją teraz przytulić, ale nie mogłem. Przecież nie mogłem się tam tak po prostu zbliżyć.
- Odejdźcie! – Wrzasnął, jednak wszyscy pozostali na swoich miejscach, celując prosto w niego. Wtedy padł kolejny strzał. Logan oberwał z broni tego idioty i padł prosto w wykopany dół. Wtedy nastąpiła seria strzałów. Chyba każdy z funkcjonariuszy nacisnął na spust, a ciało Mike’a zostało podziurawione niczym ser. Z każdej strony tryskała krew. Chwilę potem padł na ziemię. Nie miał szans na przeżycie. Kiedy Alice to zobaczyła, ruszyła biegiem prosto do mnie. Dosłownie wskoczyła mi w ramiona. Nie mówiła nic, tylko strasznie płakała. Starałem się ją uspokoić. Objąłem ją mocno i zacząłem głaskać po głowie. Ratownicy pogotowia podbiegli do Logana. Strasznie się o niego bałem, ale nie mogłem zostawić Alice. Dwóch policjantów podbiegło do Rebecci i zakuli ją w kajdanki. Wrzeszczała, że niczego nie zrobiła, że jest niewinna, że to wszystko Mike. Wtedy Alice wyswobodziła się z moich objęć i zaczęła wrzeszczeć, żeby jej nie wierzyć, że jest równie winna. Potem złapała mnie za rękę i razem podbiegliśmy do Logana. Już go wyciągali z tego dołu. Był przytomny. Na jego koszulce był widoczny ślad krwi.
- Stary, nic Ci nie jest? – Zapytałem zaniepokojony.
- Spokojnie, to tylko ramię. Wyliżę się. – Uśmiechnął się, choć na jego twarzy był widoczny grymas, spowodowany bólem. Grupa ratowników się nim zajęła. Wstępnie opatrzyli ranę, spakowali go do karetki i odjechali do szpitala. Obiecałem mu, że jeszcze dziś się tam zjawię. Po Alice wezwali drugą ekipę. Stwierdzili, że też trzeba ją opatrzeć. Zaczekałem z nią na miejscu, a niedługo potem zjawił się kolejny zespół, który zabrał moją ukochaną do tego samego szpitala.
**Adriana**
Leżałam w salonie na kanapie, wertując wzrokiem moje notatki, jednocześnie uspokajając się po kłótni z Jamesem, kiedy nagle zadzwonił mój telefon. To był Kendall. Zaciekawiona tym, czego może ode mnie chcieć, przesunęłam palcem po ekranie i odebrałam połączenie.
- Kendall? Co tam? – Zapytałam.
- Alice i Logan się odnaleźli. Właśnie jestem w drodze do szpitala.
- Szpitala? Jak to? – Zapytałam, podnosząc się z wrażenia.
- Logan został postrzelony, a Alice zabrali na kontrolę tak na wszelki wypadek. – Odpowiedział, a ja ożywiłam się jeszcze bardziej.
- Jak to kurwa postrzelony?!
- Oj długa historia. Chciałem żebyś do mnie dojechała, bo nie wiem czy dam sobie radę z tym wszystkim. Dużo się dzieje. – Oznajmił.
- Cholera, pewnie. Powiedz tylko co to za szpital i zaraz tam będę. – Kiedy brat odpowiedział na moje pytanie, rozłączyłam się i szybko pobiegłam się przebrać. Chwilę później wskoczyłam w auto i ruszyłam na miejsce. Kendall czekał na mnie przed wejściem. Razem weszliśmy do środka. Gdy spojrzałam na jego twarz, nie potrafiłam z niej nic wyczytać. Nie wiedziałam, czy się cieszy z odnalezienia dziewczyny i przyjaciela, czy jest zaniepokojony i wstrząśnięty. Zapewne wszystko na raz. W szpitalu zapytaliśmy o Hendersona i Brown. Dowiedzieliśmy się, że brunet jest operowany, a blondynka jest w trakcie badań. Usiedliśmy na korytarzu, a kiedy Kendall zaczął opowiadać mi tą całą zawiłą historię, napadło na nas stado paparazzi. Zaczęli wypytywać o stan Logana i Alice, siali plotki o tym, że jest z nimi bardzo źle, że nie wiadomo czy z tego wyjdą. Nie chcieliśmy im na razie o niczym mówić. Sami nie byliśmy do końca pewni, dlatego postaraliśmy się im uciec. Niedługo potem ochrona „wyprosiła” ich z budynku.
- Czasem żałuję, że jestem sławny. – Westchnął mój zmęczony brat.
- Nie dziwię ci się. – Burknęłam i usiedliśmy. Chwilę później z sali wyszła Alice. Wyglądała jak wrak człowieka. Naprawdę jeszcze nigdy nie widziałam jej w tak strasznym stanie. Nie mówiła nic, po prostu podeszła i wtuliła się w blondyna, który wstał na jej widok, a gdy ta się zbliżyła, pocałował ją w czoło. Przywitałam się z nią, kiwając głową.
- Jak się czujesz? – Zapytał.
- W porządku. Dali mi jakieś leki na uspokojenie, wyniki badań w normie, twarda jestem, więc wypisali mnie do domu. A co z Loganem?
- Jeszcze nie wiadomo. Zabrali go na blok. Próbowałem porozmawiać z jakimś lekarzem, ale nikt nie chce mi niczego powiedzieć, musimy czekać.
- Kendall? Co tam? – Zapytałam.
- Alice i Logan się odnaleźli. Właśnie jestem w drodze do szpitala.
- Szpitala? Jak to? – Zapytałam, podnosząc się z wrażenia.
- Logan został postrzelony, a Alice zabrali na kontrolę tak na wszelki wypadek. – Odpowiedział, a ja ożywiłam się jeszcze bardziej.
- Jak to kurwa postrzelony?!
- Oj długa historia. Chciałem żebyś do mnie dojechała, bo nie wiem czy dam sobie radę z tym wszystkim. Dużo się dzieje. – Oznajmił.
- Cholera, pewnie. Powiedz tylko co to za szpital i zaraz tam będę. – Kiedy brat odpowiedział na moje pytanie, rozłączyłam się i szybko pobiegłam się przebrać. Chwilę później wskoczyłam w auto i ruszyłam na miejsce. Kendall czekał na mnie przed wejściem. Razem weszliśmy do środka. Gdy spojrzałam na jego twarz, nie potrafiłam z niej nic wyczytać. Nie wiedziałam, czy się cieszy z odnalezienia dziewczyny i przyjaciela, czy jest zaniepokojony i wstrząśnięty. Zapewne wszystko na raz. W szpitalu zapytaliśmy o Hendersona i Brown. Dowiedzieliśmy się, że brunet jest operowany, a blondynka jest w trakcie badań. Usiedliśmy na korytarzu, a kiedy Kendall zaczął opowiadać mi tą całą zawiłą historię, napadło na nas stado paparazzi. Zaczęli wypytywać o stan Logana i Alice, siali plotki o tym, że jest z nimi bardzo źle, że nie wiadomo czy z tego wyjdą. Nie chcieliśmy im na razie o niczym mówić. Sami nie byliśmy do końca pewni, dlatego postaraliśmy się im uciec. Niedługo potem ochrona „wyprosiła” ich z budynku.
- Czasem żałuję, że jestem sławny. – Westchnął mój zmęczony brat.
- Nie dziwię ci się. – Burknęłam i usiedliśmy. Chwilę później z sali wyszła Alice. Wyglądała jak wrak człowieka. Naprawdę jeszcze nigdy nie widziałam jej w tak strasznym stanie. Nie mówiła nic, po prostu podeszła i wtuliła się w blondyna, który wstał na jej widok, a gdy ta się zbliżyła, pocałował ją w czoło. Przywitałam się z nią, kiwając głową.
- Jak się czujesz? – Zapytał.
- W porządku. Dali mi jakieś leki na uspokojenie, wyniki badań w normie, twarda jestem, więc wypisali mnie do domu. A co z Loganem?
- Jeszcze nie wiadomo. Zabrali go na blok. Próbowałem porozmawiać z jakimś lekarzem, ale nikt nie chce mi niczego powiedzieć, musimy czekać.
**Alice**
Boże! Nareszcie wolna! To miejsce jeszcze pewnie długo będzie mi się śnić po nocach, ale najważniejsze, że jestem już na wolności i blisko mojego Kendalla. Tak strasznie za nim tęskniłam. Jednocześnie strasznie martwiłam się o Logana. Gdyby nie on, to chyba nie przetrwałabym tego całego koszmaru. Kendall chciał mnie zabrać do domu, żebym mogła się odświeżyć i odpocząć. Fakt, potrzebowałam tego, ale wolałam zostać, by dowiedzieć się, co z brunetem. W końcu wywieźli go z bloku i przewieźli go na salę pooperacyjną. Cały czas był jeszcze pod narkozą. Złapaliśmy lekarza, który przeprowadzał zabieg, by się go o wszystko wypytać.
- Doktorze, co z nim? – Zapytał Kendall.
- A jesteście państwo kimś z rodziny?
- Tak jakby.. – Zaczął brunet.
- Ja jestem siostrą. – Szybko wtrąciła Adriana i całe szczęście, bo pewnie niczego byśmy się nie dowiedzieli.
- W takim razie mogę pani powiedzieć, że operacja się udała. Wyjęliśmy z barku pani brata pocisk, który na szczęście nie narobił poważniejszych szkód. Niestety wystąpiły drobne komplikacje, ale to naprawdę nie wpływa na stan zdrowia pana Hendersona. W najbliższym czasie nie będzie mógł nadwyrężać tej ręki, dlatego na wszelki wypadek założyliśmy gips. Myślę, że na nie dłużej niż dwa tygodnie.
- Dobrze, a ile jeszcze tutaj zostanie?
- Najdalej za dwa dni dostanie wypis. Dobrze byłoby mu zorganizować jakieś najpotrzebniejsze rzeczy typu piżama, bielizna, ale patrząc w kartę pacjenta, wnioskuję, że wiedzą już o tym państwo.
- Tak.. Logan niestety ma tendencję do ściągania na siebie kłopotów. Dziękujemy, panie doktorze. – Adriana uśmiechnęła się.
- W razie czego jestem w pokoju lekarskim. O tutaj. – Wskazał palcem na drzwi i już miał odchodzić, ale szatynce jeszcze się coś przypomniało.
- A! Panie doktorze, kiedy będzie można go zobaczyć?
- Możecie państwo teraz do niego wejść, ale będzie jeszcze nieprzytomny.
- Dziękujemy. – Powiedzieliśmy, po czym weszliśmy do pomieszczenia, w którym leżał nasz przyjaciel. Kendall położył mu rękę na zdrowym ramieniu i spojrzał na niego z politowaniem. Ten widok był naprawdę przykry. Logan leżał taki bezbronny i niewinny, a blondyn patrzył na niego, a w jego oczach stawały świeczki. To musi być przykry widok, gdy twój brat po raz kolejny dostaje porządnego kopa od losu. Widziałam, ze mu ciężko, więc podeszłam do niego i objęłam od tyłu, dodając mu otuchy. Adriana w tym czasie złapała Hendersona za dłoń. Brakowało tu jeszcze tylko Carlosa i Jamesa. Właśnie! Zupełnie o nich zapomniałam.
- A gdzie są Carlos i James? – Zapytałam.
- Poszli się alkoholizować. – Oznajmiła szatynka.
- Aha… - To zupełnie wystarczyło. Wiedziałam, że dzisiejszej nocy zabalują na całego. Niedługo potem wróciliśmy do domu. Byłam strasznie zmęczona, a nie było sensu siedzieć przy Loganie, który i tak spał. Kiedy przekroczyliśmy próg mieszkania, zamiast poczuć ten piękny zapach mojego miejsca na ziemi, zachwycić się nim i poczuć się bezpiecznie, w moje nozdrza uderzył silny swąd alkoholu. Najbardziej zdziwiłam się, gdy na naszej kanapie zobaczyłam śpiącego Carlosa. To zapewne od niego czuć było ten smród.
- Co tutaj robi Carlos? – Zapytałam.
- Kiedy cię tutaj nie było, wprowadził się do mnie, żeby mi pomóc, bo zaczynałem wariować.
- Ty zaczynałeś wariować?! A pomyśl co ja tam musiałam przeżywać!- Zachciało mi się płakać.
- Wiem kotku, że nie było ci łatwo. Ale mi też nie. Zniknęłaś tak nagle, a ja nie miałem od ciebie żadnego znaku.
- Dobra, nie pora na kłótnie. Chcę spać. Idę się wykąpać. – Dałam mu buziaka w policzek i poszłam po czyste ciuchy, następnie kierując się do łazienki. Kiedy zapaliłam światło, przeraziłam się. Zapiszczałam na całe gardło. Kendall podbiegł do mnie najprędzej jak mógł, a do mnie dopiero zaczynało dochodzić co zobaczyłam. Półnagi James klęczał na płytkach, oparty głową o muszlę klozetową i tak spał.
- Co on tu kurwa robi? – Zdziwił się blondyn. Wtedy z ust Jamesa zaczęły wypływać wymioty. Na szczęście do toalety.
- Nie widzisz? Rzyga przez sen. – Powiedziałam.
- Ja pierdolę.. Z kim ja żyję? – Załamał ręce.
- Nie jesteś lepszy, skarbie. – Cmoknęłam go w usta i uśmiechnęłam się. – A teraz pomóż mi go stąd zabrać, bo nie będę się kąpać w jego obecności, nawet jeśli to tylko rzygające zwłoki Jamesa.
- Doktorze, co z nim? – Zapytał Kendall.
- A jesteście państwo kimś z rodziny?
- Tak jakby.. – Zaczął brunet.
- Ja jestem siostrą. – Szybko wtrąciła Adriana i całe szczęście, bo pewnie niczego byśmy się nie dowiedzieli.
- W takim razie mogę pani powiedzieć, że operacja się udała. Wyjęliśmy z barku pani brata pocisk, który na szczęście nie narobił poważniejszych szkód. Niestety wystąpiły drobne komplikacje, ale to naprawdę nie wpływa na stan zdrowia pana Hendersona. W najbliższym czasie nie będzie mógł nadwyrężać tej ręki, dlatego na wszelki wypadek założyliśmy gips. Myślę, że na nie dłużej niż dwa tygodnie.
- Dobrze, a ile jeszcze tutaj zostanie?
- Najdalej za dwa dni dostanie wypis. Dobrze byłoby mu zorganizować jakieś najpotrzebniejsze rzeczy typu piżama, bielizna, ale patrząc w kartę pacjenta, wnioskuję, że wiedzą już o tym państwo.
- Tak.. Logan niestety ma tendencję do ściągania na siebie kłopotów. Dziękujemy, panie doktorze. – Adriana uśmiechnęła się.
- W razie czego jestem w pokoju lekarskim. O tutaj. – Wskazał palcem na drzwi i już miał odchodzić, ale szatynce jeszcze się coś przypomniało.
- A! Panie doktorze, kiedy będzie można go zobaczyć?
- Możecie państwo teraz do niego wejść, ale będzie jeszcze nieprzytomny.
- Dziękujemy. – Powiedzieliśmy, po czym weszliśmy do pomieszczenia, w którym leżał nasz przyjaciel. Kendall położył mu rękę na zdrowym ramieniu i spojrzał na niego z politowaniem. Ten widok był naprawdę przykry. Logan leżał taki bezbronny i niewinny, a blondyn patrzył na niego, a w jego oczach stawały świeczki. To musi być przykry widok, gdy twój brat po raz kolejny dostaje porządnego kopa od losu. Widziałam, ze mu ciężko, więc podeszłam do niego i objęłam od tyłu, dodając mu otuchy. Adriana w tym czasie złapała Hendersona za dłoń. Brakowało tu jeszcze tylko Carlosa i Jamesa. Właśnie! Zupełnie o nich zapomniałam.
- A gdzie są Carlos i James? – Zapytałam.
- Poszli się alkoholizować. – Oznajmiła szatynka.
- Aha… - To zupełnie wystarczyło. Wiedziałam, że dzisiejszej nocy zabalują na całego. Niedługo potem wróciliśmy do domu. Byłam strasznie zmęczona, a nie było sensu siedzieć przy Loganie, który i tak spał. Kiedy przekroczyliśmy próg mieszkania, zamiast poczuć ten piękny zapach mojego miejsca na ziemi, zachwycić się nim i poczuć się bezpiecznie, w moje nozdrza uderzył silny swąd alkoholu. Najbardziej zdziwiłam się, gdy na naszej kanapie zobaczyłam śpiącego Carlosa. To zapewne od niego czuć było ten smród.
- Co tutaj robi Carlos? – Zapytałam.
- Kiedy cię tutaj nie było, wprowadził się do mnie, żeby mi pomóc, bo zaczynałem wariować.
- Ty zaczynałeś wariować?! A pomyśl co ja tam musiałam przeżywać!- Zachciało mi się płakać.
- Wiem kotku, że nie było ci łatwo. Ale mi też nie. Zniknęłaś tak nagle, a ja nie miałem od ciebie żadnego znaku.
- Dobra, nie pora na kłótnie. Chcę spać. Idę się wykąpać. – Dałam mu buziaka w policzek i poszłam po czyste ciuchy, następnie kierując się do łazienki. Kiedy zapaliłam światło, przeraziłam się. Zapiszczałam na całe gardło. Kendall podbiegł do mnie najprędzej jak mógł, a do mnie dopiero zaczynało dochodzić co zobaczyłam. Półnagi James klęczał na płytkach, oparty głową o muszlę klozetową i tak spał.
- Co on tu kurwa robi? – Zdziwił się blondyn. Wtedy z ust Jamesa zaczęły wypływać wymioty. Na szczęście do toalety.
- Nie widzisz? Rzyga przez sen. – Powiedziałam.
- Ja pierdolę.. Z kim ja żyję? – Załamał ręce.
- Nie jesteś lepszy, skarbie. – Cmoknęłam go w usta i uśmiechnęłam się. – A teraz pomóż mi go stąd zabrać, bo nie będę się kąpać w jego obecności, nawet jeśli to tylko rzygające zwłoki Jamesa.
_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ __ _ _ _ _ _
Heja hej! Rozdział miał się pojawić w tą niedzielę, ale miałem drobne problemy z internetem w domu ;/ Mogłem sobie udostępnić neta z telefonu, ale ten jest tak kurewsko szybki, że zanim dodałby się post, to chyba bym osiwiał ;p Czekam na odnowienie transferu w telefonie :D
No.. Był dramat i po dramacie. Lecz jeśli mnie dobrze znacie, to szybko kolejnego się doczekacie ;p Kriszu znów poetuje ^^
Skracam i wycinam niektóre wątki, by zakończyć działalność bloga. Muszę to trochę skrócić, bo zaczyna tu wiać nudą i wgl. już stary ten blog. Mimo to zasługuje on jednak na porządne zakończenie. Nie wiem ile jeszcze rozdziałów do końca. Wszystko zależy od tego jak to rozplanuję.. Będę Was informować.
Wiecie już jakie cudowności się dzieją?! Ostatnio na twitterze odkryłem że rodzina PenaVega się powiększa. Bd małe Carlexiątko! <3 :D
No więc co będzie z Loganem i Alice? Jak zniesie to wszystko ich psychika? Czy Carlos i James będą mieli ogromnego kaca? I najważniejsze CZY ROZDZIAŁ SIĘ PODOBAŁ? Piszcie! :*
Ściskam!
Chris B.
PS Miałem kombinować z bannerami na blogach ale formatowałem ostatnio lapka i zastanawiam się czy mam gdzieś zapisane ich surowe wersje... Jeśli nie znajdę, to chyba bd musiał pozostać na nich podpis "BTC". Taki powiew przeszłości. ^^
Czyżby pierwsza?
OdpowiedzUsuńWracam na bloggery.
Skomciam jak się wyśpię :)
Długo śpisz ;p
UsuńWyspałam się ! :D
UsuńJak dobrze, że długo nie msuiałam czekać. Plus nadrabiania bloga :P haha! Dobrze, że Mike umrzył, choć powinien i tak cierieć w więzieniu żeby go tam wyruchali, ale nie.. mu by się pewnie podobało, dlatego dobrze, że umrzył. To Rebkę będą ruchały i to już nie będzie dla niej fajne :P
Logan się wyliże. ale tak mi go szkoda. Czemu go tak gnębisz w tym blogu. Co on Ci takiego zrobił? Daj mu trochę więcej szczęścia :P Wszyystko powoli wraca do normy. James jeszcze ma zejść z Logana. Zwłoki rzygającego Jamesa. to też mnie rozwaliło na końcu :P Superciowy rozdział i teraz czekam na kolejny. Spiesz się, bo jak wylecę na Majorkę to znowu się naczekasz :P
Oj Kendall, żebyś się nie zdziwił... No tak, bo w końcu Mike to psychol i już wszyscy o tym wiemy. Biedny Kendall. Sporo przeszedł i ta obława musiała być nie lada nadszarpnięciem jego już i tak sponiewieranych nerwów.
OdpowiedzUsuńOczywiście, że możesz narobić w portki! Nikt by Cię nie winił. Ale masz jakies na przebranie, co nie?
Biedny Logan. fizycznie on najbardziej ucierpiał.
Adrianna - przestań się nad sobą użalać i bierz dupę w troki. Twoi przyjeciele są uszkodzeni. Może to nie naprawi tego z Jamesem, ale olac to, bo na pewno mu przejdzie. Może nawet wcześnie.
Alice trzymał w pione... Logan! Ach ten Logan! teraz go operują i trzeba czekać. No kto jak kto, ale ja powinnam to rozumieć. Co nie?
Carlos i James poszli się alkoholizować? dobra, to było niezłe. Ich przyjaciel umiera, a oni mają to w dupie i jeszcze chleją. Wiem, że Logan nie umiera, ale oni i tak mają to w dupie.
Mieli się licytowac, kto miał gorzej? No bez jaj! Z czegoś takiego się nie żartuje.
Jak można rzygać przez sen? No weź mi to wytłumacz. I jeszcze do kibla trafia? Może ktoś mu chociaż czoło przytrzyma, co?
No... to teraz ogarnę playlistę na YT i wstawię nową notkę. Trzymaj się i do następnej. Notka super!
Carlos i Alexa będą mieli dzidziusia? Super!
Można rzygac przez sen :) kiedyś moja kochana kuzyneczka była łaskawa tak się upić że odleciała i gdy tak leżała na ławce to zaczęła beltac więc musiałem jej ustawić głowę tak że usta miała między szczebelkami ławki żeby się nie udlawila. Zawsze jej to wspominam ;D
UsuńA James ma po prostu wrodzony talent lub po prostu się przebudził ale Alice tego nie zauważyła :p
Jeszcze nie byłam świadkiem czegoś takiego, ale musi to być bardzo obrzydliwe. A Twoja kuzynka na pewno się tego wstydzi. Ja bym się wstydziła, ale nie mam za sobą jeszcze żadnego schlania.
UsuńKrzysztof za późno dodajesz rozdziały, bo nie zauważylam :p a poszłam spać po 2. Nie chodze już do szkoły, to się włączył leń, ale i po weselu nie dospałam jeszcze :'))
OdpowiedzUsuńWooo brawo Kendall znalazłeś Logana! Rzec by można było no w końcu, ale najważniejsze, że się znalazł i Alice też oczywiście, bo bym o niej zapomniała.
Kendall nie w portki! Na pewno tam były jakieś krzaczki :p
Kutas mike postrzelił nam biednego slodkiego Logana -,- a ja już po ostatnim myślałam, że nikogo nie postrzelą, bo może tego chuja i ewentualnie blachare..
Podziurawiony jak ser- ten tekst wygrywa dzisiejszą nagrodę główną 400 000 zyla .. Kurde w radiu ciągle to gadają i już mnie denerwuje, a na Zecie tylko caly czas reklamy co się przełączy..
Alice to bardzo mądra dziewczyna. Po kłótni z tym debilem jeszcze ma siłe się uczyć, a potem zmyślać kłamstwa, ze to brat.. Chociaż w sumie skoro to 'brat' K3, a K3 to jej brat to w sumie ona i Logan to rodzeństwo haha xD
Boże ten fragment ze śmierdzacym Carlosem i rzygającym półnagim Jamesem mogłeś mi zaosczędzić, bo to było troszku obrzydliwe.. Ja jestem jeszcze dzieckiem, mam 16 lat no proszę ;p
Oni wzięliby się za siebie i ogarnęli dupy, a nie rzygają na śpiączku ..
Oczywiście super i czekam na nn x
Chyba chodziło Ci o Adriane ;)
UsuńOj nie bądź taka delikatna ;D
A no tak haha, z tych emocji pomyliłam imiona, brawo xD
UsuńWakacje, wakacje, wakacje, a Chris pisze. Niezmiernie mnie to cieszy :")
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że zakończenie będzie tak bombowe jak reszta. No i Carlexiątko....Widać, że nie tylko ja piszczę z radości :")
Tekst, który wygrał całego posta-Poszli się alkoholizować.
Zawyłam ze śmiechu XD
Czekam xoxo