niedziela, 19 kwietnia 2015

41. Koniec kłamstw


**Kendall**

                Adriana po tej śpiączce ewidentnie bredziła. Dlaczego Rebecca miałaby wymyślać sobie ciążę? Przecież to bez sensu. Ona musiała być w ciąży. Nie potrafiłem uwierzyć w słowa mojej siostry, dlatego wyszedłem. Postanowiłem poszukać lekarza, by dowiedzieć się od niego, czy po śpiączce możliwe jest stwarzanie czegoś, czego nie ma. Daleko jednak nie zaszedłem. Przypomniało mi się, że miałem podpytać Adrianę o wypadek. Czy zepchnął ją James, czy upadała sama? Ja już sam nie wiedziałem, co o tym wszystkim sądzić. Miałem nadzieję, ze Logan miał rację i ta cała historia o tym, że Maslow się przyznał, to tylko policyjna gierka, by wyciągnąć ode mnie zeznania. Uchyliłem drzwi od jej sali, a to, co tam ujrzałem, zupełnie zbiło mnie z tropu. Co u niej robiła Rebecca?? I dlaczego one się kłóciły?! Przymknąłem po cichu drzwi, pozostawiając małą szparkę pomiędzy nimi a futryną. W to miejsce włożyłem swe ucho. Podsłuchiwałem, o czym tak zawzięcie negocjowały. Mówiły o mnie, o dziecku, o jakiś zdjęciach. To wszystko było bardzo interesujące, jednak gdy wiedziałem już wszystko, było to bardzo bolesne. W końcu usłyszałem trzask, a Rebecca śmiała się, że Adriana nie ma już żadnych dowodów i ja na pewno jej już nie uwierzę. Ciśnienie natychmiastowo mi skoczyło. Wszedłem do środka i z miejsca zacząłem się drzeć.  Resztkami sił kontrolowałem swe emocje, ledwo powstrzymując się, by nie uderzyć tej szmaty lub co gorsza, nie zabić jej na miejscu.
- Co to kurwa znaczy?! Przez cały ten czas robiłaś mnie w chuja?! Po jaką cholerę ci to było?! Ty pierdolona wywłoko! Wynoś się z mojego życia!
- Kendall…. – Powiedziała ze łzami w oczach.
- Nie Kendalluj mi tu teraz! W tej chwili zapierdalasz do domu, pakujesz swoje rzeczy i stamtąd wypierdalasz! Wracam wieczorem i nie chcę cię tam kurwa widzieć! – Nadal wrzeszczałem. Czułem, że aż się gotuję. W tamtej chwili na salę weszła pielęgniarka.
- Proszę państwa! Co to za zachowanie?! To jest szpital. Proszę się uspokoić, albo będę zmuszona wezwać ochronę.
- Będę spokojny, jeśli ta rasowa kurwa zniknie z mojego życia! – Wydarłem się, a pielęgniarka zmroziła mnie wzrokiem. Rebecca wyszła z sali bez słowa.
- Teraz będzie spokój? – Usłyszałem głos pielęgniarki.
- Będzie. – Odparłem nadal ciężko oddychając. Byłem wściekły. Jak ona mogła?! Stałem tak w bezruchu. Świat wokół mnie wirował. Czułem pulsujący ból głowy. Emocje zaczynały opadać Pielęgniarka opuściła salę, a Adriana tępo się we mnie wpatrywała. Czułem się strasznie. Miałem ochotę zniknąć i nigdy więcej się nie pojawiać. Jaki ja byłem głupi! Wszyscy mówili, że Rebecca nie jest dla mnie, że coś z nią nie tak, ale ja nie słuchałem. Boże! Czym sobie na to zasłużyłem?! A może to dobrze, że kłamała? W głębi duszy nigdy nie chciałem tego dziecka. Na pewno nie z nią. Mimo to czułem się oszukany i zawiedziony. Sam już nie wiedziałem co myśleć. Powiedziałem tylko „przepraszam” nawet nie patrząc w oczy siostrze i wyszedłem ze szpitala. Nie chciałem z nikim rozmawiać. Nie chciałem nikogo obarczać swoimi problemami. Łaziłem po mieście bez celu, mając nadzieję, że gdy wrócę do domu, tej suki tam nie będzie i nikt nie będzie zadawał mi żadnych pytań.


**James**

                Dlaczego oni mnie zamknęli?! Przecież byłem niewinny. Jak oni mogli pomyśleć, ż ja byłbym wstanie skrzywdzić Adrianę?! Nigdy nie słyszałem większej durnoty. Siedziałem w areszcie bez jedzenia i picia. Strażnik patrzył na mnie spode łba, jakbym wybił mu pół rodziny i odbił żonę. Wszyscy w koło mieli mnie za damskiego boksera, którym nie byłem. Z początku próbowałem to wyjaśnić. Tłumaczyłem, krzyczałem, ale nic nie pomogło. Jeden z facetów z celi obok nawet napluł mi w twarz przez kraty. Zrezygnowałem. Postanowiłem poczekać. Przecież to musiało się wyjaśnić. Nie ja to zrobiłem, ale osobę, która się tego dopuściła, rozszarpałbym bez żadnych skrupułów. Wtedy przynajmniej mieliby powód, by mnie zamknąć.  Nie mam pojęcia, ile czasu spędziłem w tym okropnym miejscu. Miałem wrażenie, ze to cała wieczność. Leżałem na śmierdzącym starymi skarpetami łóżku, wpatrzony w sufit. Nagle usłyszałem dźwięk otwieranego zamka. Już miałem nadzieję, że chcą mnie wypuścić, jednak myliłem się. Me marzenia prysły jak bańka. Do środka wprowadzili nowego więźnia, który bez słowa zajął łóżko pode mną. Czas mijał, a ja byłem co raz bardziej głodny i zrezygnowany. Z każdą chwilą co raz mniej wierzyłem, że kiedykolwiek stąd wyjdę. Oswajałem się z myślą, że spędzę tu resztę swojego życia. Wtem znów usłyszałem dźwięk otwieranego zamka. Pomyślałem, że pewnie znów dali kogoś nowego, choć to by było bez sensu, bo cela była dwuosobowa. Nawet nie oderwałem oczu od sufitu. Po chwili jednak do mych uszu doszły słowa.
- Maslow, wychodzisz. – Z początku w ogólne nie zareagowałem. Mój mózg jeszcze tego nie przetworzył.
- Maslow! – Strażnik powiedział dobitniej.
- C-cco? – Wybudziłem się z zamyślenia.
- Wychodzisz.
- Ale jak to? Ktoś wpłacił kaucję? – Zapytałem.
- Nie. Oczyścili cię z zarzutów. – Powiedział, a ja postanowiłem nie pytać o nic więcej. Zabrałem swoją bluzę, którą trzymałem pod głową i czym prędzej stamtąd wyszedłem, najpierw pokazując środkowego palca frajerowi, który na mnie napluł. Kiedy już byłem na zewnątrz, poczułem ogromną ulgę. Wziąłem głęboki wdech, pobierając dużą dawkę świeżego powietrza. Nareszcie wolny. Chciałem od razu jechać do Adriany, ale stwierdziłem, że przesiąknąłem tym pierdlowym smrodem, więc najpierw wezwałem taksówkę i pojechałem do domu. Moje auto zostało przecież pod szpitalem.
Gdy dojechałem na miejsce, od razu poszedłem do swego pokoju. Wzdrygnąłem się, patrząc na miejsce, w którym znalazłem Adrianę. Chciałbym wymazać tamten moment z pamięci. Wchodząc na górę, usłyszałem dźwięki dochodzące z pokoju Rebecci. Drzwi były uchylone, więc postanowiłem dyskretnie zajrzeć. Pakowała się. Nie miałem pojęcia, co się stało, ale cieszyło mnie to. Nareszcie Kendall się od niej uwolnił, a za razem i my. Może okazało się że to jednak nie jego dziecko?  Nie stałem tam długo, nie chciałem, by mnie zauważyła. Ruszyłem do siebie. Wziąłem z szafki czyste ubrania i poszedłem pod prysznic. Dokładnie wyszorowałem swoje ciało. Miałem wrażenie, że prześmierdłem do szpiku kości. Kiedy już byłem czysty, wytarłem się, ubrałem, wysuszyłem i ułożyłem włosy. Zadzwoniłem po taksówkę i walnąłem się na łóżko w oczekiwaniu na nią. Po chwili usłyszałem dźwięk klaksonu, więc zebrałem się i zbiegłem na dół. Moją uwagę przykuła karteczka, znajdująca się na szafce w przedpokoju. Napisane było „do Kendalla” jednak ciekawość była silniejsza i rzuciłem okiem.

Ty i twoi przyjaciele jesteście bandą dziwaków i idiotów. Nie wiem jak ja do tej pory z wami wytrzymałam. Z tej waszej żałosnej paczki ty jesteś najgłupszy. Naprawdę uwierzyłeś, że jestem w ciąży? Myślisz, że taka osoba jak ja mogłaby pozwolić sobie na wpadkę? Nie! Mam podwiązane jajowody, jeśli w ogóle wiesz co to znaczy. I wcale nie jestem taka głupia, na jaką wyglądam. Za te poniżenie mnie w szpitalu zemszczę się w swoim czasie.
Żegnam ozięble, Rebecca

Jaka zdzira! Dokładnie tak pomyślałem, po przeczytaniu tego świstka. Może lepiej żeby Kendall tego nie zauważył? Złożyłem papier na kilka części i włożyłem do kieszeni. Po co go denerwować? Pewnie i tak już go szlag trafił. Wyszedłem z mieszkania i wsiadłem do pojazdu, czekającego przy bramie. Wszedłem do szpitala. Zajrzałem do sali Adriany, spała, więc pozwoliłem sobie wejść. Usiadłem obok niej i chwyciłem jej rękę. Zacząłem ją gładzić. „Już nigdy cię nie opuszczę” – powiedziałem, patrząc na jej bezbronną twarz. W tamtym momencie moja ukochana otworzyła oczy. Uśmiechnęła się na mój widok.
- James. – Powiedziała.
- Tak mi na imię. – Uśmiechnąłem się, nadal trzymając jej dłoń.
- Najpiękniejsze imię świata. Oczywiście zaraz po moim. – Nadal się śmiała. Jej oczy błyszczały.
- Nie śmiem twierdzić inaczej. – Spojrzałem w jej piękne, brązowe tęczówki i ucałowałem trzymaną przeze mnie rękę.
- Jak się czujesz? – Zapytałem po dłuższej chwili wzajemnego wpatrywania się w swoje ślepia.
- Nie wiem czy to leki, czy twoja obecność, ale co raz lepiej.
- A może być jeszcze lepiej. – Powiedziałem i nachyliłem się nad jej twarzą. Pocałowałem ją w usta, a ona położyła mi dłoń na tyle głowy i zaczęła mnie gładzić po włosach.


**Logan**

                Razem z Ellie byliśmy dziś w domu. Zaprosiłem do nas Zuzę. W końcu była moją przyjaciółką, więc pasowałoby, żeby poznała moją dziewczynę. Było mi głupio, że nie powiedziałem jej wcześniej, ale nawet nie było okazji. Siedzieliśmy przy stole. Ellie dziś gotowała. Trzeba jej przyznać, że ma do tego talent. Atmosfera na początku była sztywna, jednak z czasem robiło się co raz lepiej. Wydawało mi się, że dziewczyny się polubiły. Trochę wypiły i zaczęły się chichrać z byle czego. Ich ulubionym tematem byłem ja. Nabijały się ze mnie w mojej obecności. Ja wypiłem tylko lampkę wina. Przecież ktoś musiał opiekować się dziećmi. Siedziałem cicho, nie miałem o czym rozmawiać z nagrzmoconymi świruskami. Nagle Ellie zachciało się palić.
- Przepraszam was, ale muszę zapalić. Idę na balkon.
- Dojdziesz tam sama, czy ci pomóc? – Wyśmiałem ją, gdy potknęła się o własne nogi i prawie wywaliła.
- Spokojnie, kochanie. Wszystko pod kontrolą. – Nachyliła się nade mną i pocałowała w usta.
- Komuś to wali z pyska. – Wywaliłem język i zacząłem się śmiać, gdy ta oderwała się od mojej twarzy.
- Lubisz to. – Powiedziała i wyszła na balkon.
- Ona jest dziwna. – Szepnęła Zuza, a ja już kompletnie nie wiedziałem czy ona ją lubi, czy nie.
- Ale przecież gadałyście i w ogóle… Czemu tak uważasz?
- Bo jest dziwna i już. Nie pasuje do ciebie.
- Głupoty gadasz.
- Ja wiem co mówię. – Powiedziała przyjaciółka. Milczeliśmy, póki nie przyszła Ellie.
- Jestem znów. – Blondynka powiedziała to tak, jakby zapraszała na rozpoczynające się show. Dziewczyny znów zaczęły rozmowę i śmiechy. Cały czas popijały wino. Tylko czekałem, aż obie usną na stole. Myślałem nad tym co powiedziała mi Zuza. Dlaczego ona sądzi że Ellie do mnie nie pasuje? Kompletnie jej nie rozumiałem. Przecież przy tej kobiecie zacząłem żyć na nowo… Co jej w niej nie pasowało? Może to po prostu przez alkohol? Tak! Ona bredziła bo się nawaliła!
Z rozmyślań wyrwało mnie pukanie do drzwi. Wstałem z krzesła i podszedłem, by je otworzyć. Zastanawiałem się, kto też może się do mnie dobijać o tej porze. Przecież dochodziła północ. W progu zobaczyłem roztrzęsioną Caroline.
- Caroline? Wejdź. Co się stało?! – Zamknąłem za nią drzwi.
- Widzę, że masz gości. Przyjdę innym razem.
- Zostań. – Złapałem ją za ramię, gdy już chciała wychodzić. Nawiązaliśmy kontakt wzrokowy.
- Dobrze…. Musimy porozmawiać. – Powiedziała.
- Usiądź, to pogadamy. – Wskazałem na stół przy którym siedziały Goulding i Chrząszcz.
- Wolałabym na osobności. – Rzuciła. Zaprowadziłem ją do sypialni.
- Teraz mi powiesz o co chodzi? – Spytałem. Ta wypuściła głośno powietrze. Długo zastanawiała się, co ma dokładnie powiedzieć. Rozglądała się na boki. Było widać, że jest jej trudno. W końcu jednak zebrała się w sobie i walnęła z grubej rury:
- Prawdopodobnie jestem z tobą w ciąży. 

...~~~~...

Czy Logan jest ojcem dziecka Caroline? Czy Rebecca spełni swe groźby? Czy Kendall dowie się o tym liściku? O tym w kolejnych rozdziałach. 

...~~~...

Ha! Jest niedziela, jest BTRAS! Wyrobiłem się! Kuźwa pisałem ten rozdział przez cały dzień. Co chwila musiałem se robić przerwy, bo ktoś mnie wołał. Bosz... Ale jest wreszcie i chyba nie wszedł taki zły. Co myślicie?? Komciajcie ^^

Pisanie jest wyczerpujące... Spać się chce... Dobrej nocy :* 


Pozdrawiam:
BTC 

13 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Dobra, trzeba w końcu skomciać ten rozdział. Ile można? Najpierw tłumaczę się nauką, a gdy nie ma nauki to wpadła impreza... Na początek JAK JA SIĘ CIESZĘ ŻE INTRYGA TEGO PLASTIKA SIĘ WYDAŁA I JUŻ JEJ TU NIE MA!!! Grozi zemstą, więc może wróci, ale życzę żeby nie wróciła. Niech przejedzie ją tramwaj, bo samochód już był w tej historii. Albo jak już jakiś samolot bedzie się rozbijał to ma skończyć na niej. Heee That's what she said :D James uwolniony. Wszystko powinno wrócić do normy. Zuza jeszcze jakoś tam walczy. Logan jej nie kumcia, bo jest Logan jest głupi. Caroline w ciąży z Loganem... PRZECIEŻ TO BY BYŁA KATASTROFA! Co by zrobił Carlos? A co by zrobiła Ellie? MUSK ROZZZWALONY :D świetny rozdział

      Usuń
  2. A we Ty Marlik potwór jesteś :D Udało Ci się, gratulacje :D Kendall taki mądry się dopiero teraz dowiedział, że Toreba nie jest w ciąży. Zuza ją namówiła do tego listu. Zuza jest przeciwko Elce? Suka. Kegan is real :D James nie wyrzuci tego listu do kosza, Kendall się dowie i on wywali. Reba nic im nie zrobi. Kurwa. Caroline. WIEDZIAŁAM, ŻE TAK BD. :'( Niech Caro powie Losowi i nie bd miała wyrzutów sumienia. Skulwysyn zaprosił Zuzę do domu. ZAPROSIŁ GRYZAKA! JEBANY GRYZOŃ Z ZUZY. ELKĘ ZAGRYZIE!!!
    SUPEREŚCIAŚCIAŚCINIUSIŃSKI ROZDZIAŁ I CZEKANIE SIĘ OPŁACIŁO

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czemu on ma w domu dwie kobiety, z czego jedna jest zua i pijana, a druga śmierdzi dymem papierwosowym i jest ojcem? Zuy tatuś, jestem pewna, że jak coś zuego się mu stanie to dlatego, że Zuza to zuo lub Susan się bawi swoim duchowaniem i widząc Logana chce mu pokazać, że jest idiotą:

      Usuń
  3. Wiedziałam! Wiedziałam że ona jest z nim w ciąży! Kurwa!
    Szkoda mi słów na Rebbece więc lepiej nie będę o niej zaczynała.
    James wolny jeeeeej!
    Pewnie znów się zejdą z Adrianą.
    Kendall, dziekuje ci za ten wybuch, powiedziałeś na temat Rebbecci dokładnie to co o niej sądziłam.
    Ale wiem że to jeszcze nie koniec przygód z tą suką.
    Zuza planuje odbić Logana? Ciekawe.
    Rozdział jak zwykle mnie rozwalił i już nie mogę się doczekać następnego xx

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialny rozdział. Mam nadzieje że Adriana i James wreszcie bedą szczęśliwi <3 kibicuje im.
    Dlaczego Logan zaprosił Zuo? Dlaczego sie pytam? Ona zawsze wszystko niszczy! Zniszczyć Zuo tak samo jak Amelie! Kendall idiota nareszcie przejrzał na oczy i pozbył sie tego plastiku! Uwierzył takiej suce zamiast własnej siostrze kretyn! Opłacało sie czekać na rozdział ! Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nienawiść do Zuzy się szerzy widzę. Huehehheue :D

      Usuń
    2. Bo Zuzy nie da sie lubić. Zuza to zuo haha :D

      Usuń
  5. Rasowa suka? Ja ją miałam najwyżej za kundla, ale okey. Tylko żal mi Kendalla. Prawda doszła do niego zbyt brutalnie. Wciąż szkoda mi Jamesa. Wiem, że jak ktoś, nawet niesłusznie, ma problemy z policją, to nie tak łatwo się z tego wyplątać. Notka cudna. czekam na nn! Pozdrawiam! Bywaj z Magnusem!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahahahahha! Z tym kundlem to dowaliłaś. Udało Ci sie mnie rozbawić :D

      Usuń
  6. Kto nie lubi Zuzy? High five xD
    James wolny yeah xd on i Adriana sa tacy kochani aw
    Kendall brawo dla cb ta suka idzie w chuja o db ! :D
    Logan no po ci ci to Zou? No po co? Ellie jest spox, ja ja lubie :3
    Wiedziałam, że jak Caroline jest w ciąży to z Loganem oh yeah xd albo raczej nieee ! Xc nie może tak byc, to jest Carlosa
    Super i wgl xd Czekam na nn :)
    The Unforgiven

    OdpowiedzUsuń
  7. Dzięki Bogu Ta żmija nareszcie została odkryta! ^-^ i da z Jamesem *-*-*-*-*-*
    Jezu, Logan, jakiś ty rozchwytywany! Jak nie jeden ojcem, to drugi ;-;
    Czekam! :*

    OdpowiedzUsuń
  8. No i w końcu przeczytałam ten rozdział. Kendall kazał wypierdalać Rebecce, YAY! I wszyscy się cieszą ^^ Zuza wredna suka gada, że Logan i Ellie do siebie nie pasują. Kłamie! Najlepiej ją przejechać tirem i wszyscy będą happy :D
    A co do Logana to... Gościu! I po co ci to było?! Jak się okaże, że dzieciak jest twój to dopiero będziesz miał problemy i to nie tylko wychowawcze... lepiej w tedy wyjedź na Alaskę bo Carlos cię dorwie i zabije (przynajmniej w moim mniemaniu).
    Dlaczego mam wrażenie, że zaraz będzie na tym blogu szkółka mini Hendersonków?

    Ja i moja logika...
    To pozostaje mi czekać na kolejny rozdział ^^

    OdpowiedzUsuń