niedziela, 5 kwietnia 2015

39. Zabawa strzykawkami


**Carlos**

                Logan mnie zaskoczył. Fajnie, że znalazł sobie dziewczynę i są szczęśliwi, ale kompletnie się tego nie spodziewałem. I to jeszcze jaką dziewczynę. Ellie Goulding?! Henderson zaszalał. Gdybym nie miał swojej żony, to bym mu zazdrościł. A co do niej, to ostatnio zachowywała się jakoś dziwnie. Nic nie jadła, a jak jadła to na potęgę, była wiecznie rozdrażniona. To mi zaczynało wyglądać na ciążę. Byłem pełen podejrzeń co do jej stanu, ale nie zapytałem jej nigdy o to wprost. Ona sama też nic nie mówiła na ten temat. Przecież gdyby spodziewała się dziecka, to by mi o tym powiedziała. W końcu jesteśmy małżeństwem. W stosunku do Logana też zachowała się co najmniej dziwnie. Ja rozumiem, że Susan była jej najlepsza przyjaciółką, ale po co od razu tak wybuchać ? Postanowiłem z nią porozmawiać. Znalazłem ją na korytarzu i podszedłem do niej. Wyglądała jakby nad czymś głęboko rozmyślała, a to o czym myśli ogromnie działało jej na nerwy. Była wręcz czerwona.

- Kochanie, co się dzieje? Czemu tak wybuchłaś?
- Zostaw mnie. – Próbowała mnie wyminąć, ale zaszedłem jej drogę.
- Caroline, porozmawiajmy. Co się z tobą dzieje? Może ty jesteś w ciąży?
- W ciąży? Powaliło cię? To niemożliwe. – Mówiła.
- A może jednak? – Nie dawałem za wygraną.
- Carlos, daj mi spokój. Mam ważniejsze sprawy na głowie. – Rzuciła, odwróciła się na pięcie i odeszła.
- A co może być ważniejszego od naszego dziecka? – Zawołałem za nią, ale nie otrzymałem odpowiedzi.
- Dziecka? Caroline jest w ciąży? – Usłyszałem za sobą głos Kendalla. – To by w sumie pasowało. – Głośno myślał.
- Nie wiem, czy jest w ciąży, ale tak mi się wydaje.
- To pogadaj z nią. – Poklepał mnie po ramieniu.
- Próbowałem…
- I? – Dopytywał.
- I sobie poszła.
- Z wami to jak z dziećmi… - Wywrócił oczami. – Choć do bufetu. Napijemy się kawy. Trochę odczekasz, a potem znów do niej zagadasz. – Zaproponował i nie czekając na moją odpowiedź, zarzucił mi rękę na ramię i pociągnął za sobą. Może to i dobry pomysł? Tak. Kawa na pewno dobrze mi zrobi. Nie protestowałem i szedłem razem z nim w stronę bufetu. Zamówiliśmy dwie kawy i po kawałku szarlotki. Usiedliśmy przy stoliku, a ja zacząłem rozmyślać. Mieszałem swój napój od niechcenia, patrząc w zupełnie inną stronę. Byłem kompletnie rozkojarzony. Kendall coś do mnie mówił, ale ja byłem w zupełnie innym świecie. Widziałem drewniany domek na wsi, ja stojący przy grillu, wędzący kiełbaski, Caroline wieszająca białą pościel w ogrodzie i mały chłopiec bawiący się w piaskownicy. Był niebywale podobny do mnie. Moja żona podeszła do niego i wzięła go na ręce. Czy to był nasz syn? Podeszła z nim do mnie i wciągnęła nosem zapach pieczonego mięsa. Uśmiechnęła się i pocałowała mnie w usta. Chłopiec wyciągnął ręce w moją stronę i zawołał „tato”. Tato…. To takie piękne słowo. Było tam tak cudownie.
- Carlos! – Usłyszałem znajomy głos. Rozejrzałem się wokół, ale była tam tylko moja rodzina. – Carlos! Obudź się! – Nagle się ocknąłem. Otworzyłem oczy i odkleiłem swoją głowę od ręki, na której była oparta. Przede mną siedział Kendall. Śmiał się ze mnie.
- Wyspała się królewna? – Wyszczerzył się.
- Długo spałem? – Zapytałem.
- Nie, bo cię obudziłem. Idź może do domu. Widać, że jesteś zmęczony.
- Zostanę. Muszę jeszcze pogadać z Caroline. – Odparłem. – A ty nie jesteś zmęczony?
- Jestem, ale myśl, że Adriana tu leży i nie wiadomo co z nią będzie, nie daje mi spać.
- Ty też jesteś dziwny… Taki opanowany…
- To źle? – Zapytał.
- Nie, nie. Dobrze. Nawet bardzo, ale to do ciebie niepodobne. – Wyjaśniłem.
- Nie wiem co te pielęgniarki podały Jamesowi, ale na mnie też podziałało.
- Bawiłeś się strzykawkami i nie wiesz co sobie wstrzyknąłeś?! Oszalałeś?! – Wybałuszyłem oczy, a ten się roześmiał.
- Spokojnie, tylko żartowałem.
- Oszołom. – Uśmiechnąłem się.
- Uznam to za komplement. – Powiedział i siorpnął łyk swojej kawy.


**James**

                Obudziłem się na szpitalnym łóżku w jakiejś sali. Kompletnie nie wiedziałem, jak się tu znalazłem. Ostatnie co pamiętam to moja furia i demolka łazienki. Okropnie huczało mi w głowie. Obraz przed oczyma był rozmazany. Zupełnie jakbym znajdował się pod wodą. Zamknąłem oczy i oparłem głowę o poduszkę. Ścisnąłem mocno powieki i nie otwierałem ich przez jakiś czas. Pomogło. Widziałem normalnie. Huczenie w głowie tez powoli milkło. Usiadłem na kancie łóżka, opierając łokcie na kolanach. Przeczesałem ręką włosy, po czym przetarłem oczy. Byłem jeszcze zaspany. Nagle do pomieszczenia ktoś wszedł. Wyglądała jak pielęgniarka.
- Już się pan uspokoił, panie Maslow? – Zapytała z uśmiechem na twarzy. – Podać kolejną dawkę leku? – Zapytała, unosząc strzykawkę ku górze, a ja automatycznie się odsunąłem.
- Jakiego leku?! Proszę to zabrać! – Podniosłem głos.
- Proszę na mnie nie krzyczeć. Chyba jednak podam ten lek. – Powiedziała i zbliżyła się do mnie.
- Niech się pani ode mnie odsunie! Nie będzie mi tu pani ciała dziurawić!
- Wiec proszę się uspokoić. – Założyła ręce na piersiach.
- Ja jestem spokojny! To pani wparowała tu z tym czymś i chce mi to w zadek wbijać!
- Nie w zadek tylko w rękę, panie Maslow.
- Też mi różnica. – Zironizowałem.
- A więc uważa pan, że wszystko z panem  w porządku?
- W jak najlepszym. – Odparłem.
- W takim razie proszę za mną do dyrektora.
- A co to? Szkoła? – Zaśmiałem się.
- Szpital, proszę pana. – Chyba nie zrozumiała mego żartu. – Ale co do przewinień jest jak w szkole. Trzeba za nie ponieść konsekwencje. – Powiedziała.
- Chodzi o tą łazienkę? – Zapytałem.
- Dokładnie tak. Co panu strzeliło do głowy?!
- Miłość, droga pani. Miłość…  - Powiedziałem, a ta tylko się uśmiechnęła. Włożyłem ręce do kieszeni i ruszyłem za nią. Po drodze dowiedziałem się jaki jest stan mojej ukochanej. Kobieta myślała, że to moja żona, wiec udzieliła mi wszystkich informacji bez zbędnych ceregieli. Cieszyłem się, że z tego wyjdzie, ale martwił mnie ten uraz kręgosłupa. Miałem nadzieję, że nie pozostawi to po sobie większego uszczerbku na komforcie jej życia. Silna jest. Wyliże się. Kto jak nie ona?
W końcu dotarliśmy pod gabinet dyrektora szpitala. Tutaj pielęgniarka mnie opuściła, a ja wszedłem do środka.


** Rebecca**

                Cholera! Ta głupia szmata musiała to przeżyć! No za co?! Musiałam ją jakoś dobić. Nie mogłam dopuścić do tego, żeby cokolwiek wypaplała Kendallowi. To by zepsuło wszystkie moje plany. Stałam pod pokojem pielęgniarek i wyczekiwałam na odpowiedni moment. Wreszcie wszystkie te lawy stamtąd wyszły. Wpadłam do środka i zaczęłam przegrzebywać szafki. Znalazłam strzykawki. Nabiłam kilka lekarstwami i wyszłam stamtąd jak najszybciej. Na szczęście nikt mnie nie widział. U Adriany też nikogo nie było. Fart mi dopisywał. Podeszłam do niej i wyjęłam z kieszeni jedną strzykawkę. Chciałam nafaszerować ją tym gównem, żeby w końcu zdechła. Pewnie chwyciłam strzykawkę i zbliżyłam do ciała tej suki. Już miałam jej ją wbić kiedy do sali weszli dwaj policjanci. Dość przystojni policjanci. Szybko schowałam przyrząd za plecy. Chyba niczego nie zauważyli . Byli zdziwieni moją obecnością.
- A co pani tutaj robi? – Zapytał jeden z nich.
- Jaaa… Ja przyszłam w odwiedziny. – Powiedziałam.
- A kim pani jest dla poszkodowanej?
- Poszkodowanej? Przecież ona spadła ze schodów. – Zdziwiłam się.
- Podejrzewamy, że to nie był wypadek. -  Odezwał się drugi, na co ten pierwszy zdzielił mu w łeb.
- To są poufne informacje. – Wycedził przez zęby. – A więc kim pani jest dla pani Schmidt? – Zwrócił się do mnie.
- Adriana to moja przyszła szwagierka. Przyjaźnimy się. – To pierwsze co przyszło mi na myśl.
- Rozumiem. W takim razie chcielibyśmy zamienić z panią kilka słów.
- Słucham.
- Co pani robiła w godzinach, gdy poszkodowana spadała ze schodów?
- Podejrzewacie mnie o coś?! Przecież Adriana jest dla mnie jak siostra! Nie mogłabym… - Próbowałam się usprawiedliwić.
- Spokojnie. – Wszedł mi w słowo ten przystojniejszy. – To standardowe procedury. Nikt pani o nic nie podejrzewa.
- To dobrze… - Mogłam odetchnąć z ulgą. – A w ogóle to czemu uważacie, że to nie był wypadek?
- Na ciele pani Schmidt znaleziono ślady szarpaniny. Dodatkowo miała to wbite w rękę. – Policjant podniósł foliowy worek z drobną błyskotką. Dyskretnie odłożyłam strzykawkę do kieszeni i podeszłam bliżej.
- Mój kolczyk! Wszędzie go szukałam. – Ucieszyłam się na jego widok.
- To pani kolczyk?
- Tak. Wypadł mi ostatnio i nie mogłam go znaleźć. Proszę mi go oddać.
- Niestety. To może być dowód w sprawie.
- Ale jaki dowód?! Przecież to tylko kolczyk. – Odparłam.
- A może pani jej go tam wbiła? – Rzucił ten brzydszy.
- Oszalał pan?! Co by mi to dało?! – On był chyba jakiś niedorozwinięty.
- Przepraszam za kolegę. Ma dziś chyba gorszy dzień. – Powiedział, piorunując go spojrzeniem.
- Podejrzewa pani kogoś, kto mógłby chcieć śmierci pani przyjaciółki?
- Nie wiem… Może…. – Intensywnie myślałam. Musiałam odsunąć od siebie podejrzenia. Oni ewidentnie ode mnie czegoś chcieli. – Może jej były, James. Ostatnio z nim zerwała, a on się wkurzył i jej groził. – Wymyśliłam na poczekaniu. – W dniu wypadku Adriana była u mnie, a James mieszka w tym samym domu co ja. Może, gdy wychodziła to…
- Rozumiem… - Powiedział mundurowy, notując coś w notesie. – A mogłaby pani go opisać?
- Oczywiście. – Powiedziałam i zaczęłam im przybliżać wygląd Maslowa. Jeden z nich notował to, co mówiłam, a drugi rozglądał się po pomieszczeniu. Nagle odezwał się.
- A co wystaje pani z kieszeni?
- Mi? Nic. Chyba się panu coś wydaje. – Zakryłam kieszeń ręką.
- Czy aby na pewno? Proszę opróżnić kieszenie.
- Ale… Ale… - Byłam w kropce. Zrobiło mi się gorąco. Po raz pierwszy nie wiedziałam co robić.
- Ty, patrz. – Odezwał się jeden z nich. – To chyba on.
- Tak! To on! Łapcie go! – Włączyłam się. To mogło mnie uratować.


**James**

                Rozmowa z tym całym dyrektorem była trudna. Chciał na mnie nasyłać policję i robić aferę, ale w końcu się dogadaliśmy. Będę musiał wyłożyć sporą sumę pieniędzy na naprawę i za milczenie, ale co tam. Ważne, ze wszystko będzie uregulowane i uniknę niepotrzebnego rozgłosu. Szedłem z jego gabinetu prosto do sali, w której leżała Adriana. Chciałem ją zobaczyć, złapać za rękę, powiedzieć, że ją kocham, usłyszeć, że wszystko będzie dobrze. Nie chciałem dłużej być osobno. Prawie straciłem ją na zawsze, a to uświadomiło mi, że nie chcę jej stracić choćby na moment. Byłem już prawie na miejscu i miałem wchodzić do środka, lecz drogę zagrodzili dwaj policjanci. Nogi się pode mną ugięły. Przecież miało być w porządku. Dogadaliśmy się cholera jasna!
- Pan James Maslow? – Zapytał jeden z nich.
- To ja. O co chodzi panowie?
- Pojedzie pan z nami na komendę.
- Ale dlaczego? Co się stało?
- Jest pan podejrzany o usiłowanie zabójstwa Adriany Schmidt.
_…_

Miałem dodać ten rozdział o północy, ale tak mi się chciało spać, że nie wytrzymałem, wiec rzucam go Wam teraz. Mam nadzieję, że się spodoba :)

Droga Wiedźmo, teraz nie bbyło jeszcze Zua, ale w następnym powinna się pojawić ^^

Drodzy moi wszyscy, z okazji świat życzę Wam radości, miłości i dużo zdrówka. Chciałem Wam życzyć smacznego jajka, ale na to chyba trochę za późno. Cóż... Na dyngusa za późno nie jest. Niech ktoś Was porządnie zmoczy, a jeśli planujecie zmoczyć kogoś, to niech wszystko pójdzie po waszej myśli :D

A teraz standard: Czy James wywinie się od aresztu? Co zrobi Rebecca? Uda jej się zaszkodzić Adrianie? Czy Carlos w końcu dowie sie co dolega Caroline? To już niedługo :)

Pozdrawiam:
BTC

20 komentarzy:

  1. Ooooo Rebekah ty szmato pierdolona! Kurwa coś ty zrobiła? He?!
    James biedny :'( mam nadzieję, że wszystko sie wyjaśni i sie skapną kto to zrobił ;)
    Catoline jest na 10000% w ciąży nooo
    Carlos ja to bym sie tak nie cieszyła bo to może być Logana no ale okey ...
    No i chyba tyle xd
    Czekam na nn :)
    The Unforgiven
    Wesołych Świąt :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale Carlos nie wie o tym małym incydencie Caroline z Loganem :)

      Usuń
    2. Wiem wiem ;)
      The Unforgiven

      Usuń
  2. Rebecca giń w piekle ździro! Kit z tym, że miałam nie kląć. Normalnie wziąć koła i przyjebać w ten pusty sylikonowy łeb. Nie miała co zrobić no to szmata James'a wrobiła -,- Kendall wrobił Carlosa, że bawił się tymi strzykawkami. Zaś sam Carlito marzy o rodzince, jak uroczo ^^ Ciekawe czy Caroline powie mu w końcu prawdę bo to zwykłe zatrucie na bank nie jest! Najspokojniej to chyba jest u Ellie i Logana. Biedna Ada, niech szybko wraca do zdrowia :( Mam nadzieję, że James się wybroni i nie pójdzie do więzienia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No proszę... Przeze mnie się demoralizujesz. Chciałbym powiedzieć ze mi przykro ale jednak nie ^^
      Klnij na zdrowie :)

      Usuń
    2. No dzięki bardzo Chris. A przy okazji nie demoralizuję się przez ciebie bo już od dawna jestem zdemoralizowana :)

      Usuń
  3. Ja pierdziele, co za szmata z tej Rebecci, ona musi zginąć, nie ma innej opcji!!!
    Mam nadzieje że wszyscy dowiedza sie o tym co zrobiła Adrianie i zginie za to z rąk Jamesa i Kendalla! Ja tam sie ciesze że James jest z Ellie, a Caroline mnie wkurza. Zachowuje sie tak jakby sama nie wierzyła w to co mówi. Super rozdział i już nie moge sie doczekać nexta :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. James z Elka?? To jakaś nowość :D

      Usuń
    2. Chris xD Nina sie pomyliła :")))
      Hahah

      Usuń
    3. Nie no super. Dopiero teraz sie kapłam haha :) tak pisałsm to rano, taka niewyspana i wgl, myślałam nas poprzednim zdaniem i tak jakaś pomyłka :D

      Usuń
  4. O nie o nie o nie! Pojechałeś na te święta po całości. Rebcia to najgorsza szmata. Mylisz się Wiedźmo. Zuza to przy niej anioł normalnie. Co za siksa. Wiedziałam, że ona ją zepchnęła i ją jeszcze dobić chciała! I na Jamesa zrzuciła podejrzenia siksa pieprzona. Ja to bym już ją zabiła... Ją powinni zgarnąć na komendę. To jej kolczyk. Powinni zrobić badania jakieś hyyy. A Caroline w ciąży, bo jak nie jak tak. A jeśli to bd dziecko Logana to normalnie potne się mydłem. Wyczepisty rozdział. Wesołych Świąt Kriszu ♡

    OdpowiedzUsuń
  5. Omg Rebbeca ty pipo jak mogłaś?! Teraz James jest niesłusznie oskarżony. No zabiłabym tą sukę gołymi rękami! Boże, oby tylko nic Adrianie nie zrobiła.
    Ja myślę że Caroline jest jednak w ciąży tylko nic nie mówi, może jest z Loganem? W końcu spała z nim. Ale najbardziej martwi mnie ta sytuacja z Adrianą i Rebeccą. Będę musiała czekać do niedzieli, idk czy wytrzymam.
    Ale mam nadzieję że w następnym się coś wyjaśni i żeby Jamesa nie zamknęli przez Rebecce.
    No nic, czekam do następnego. Pozdrawiam i również życzę wesołych świąt!

    OdpowiedzUsuń
  6. Carlos niech uważa z tą swoją zazdrością. Przez chwilę próbowałam go sobie wyobrazić z małą dziewczynką. Wiesz, jak na animacji w MovieStarPlanet. Sam Carlos ma trochę nietuzinkowe marzenia. Taka sielanka. Dom na wsi? Synek? Dlaczego przestawiłam się z chłopczyków na dziewczynki? Na razie oboje zachowuję się jak nastolatki. I Carlos i Carol. Unikają poważnych tematów, uciekają jak się tylko da.
    Mam trochę inną definicję do słowa „oszołom”. To po prostu Devon, ale nie wiem, czy się liczy, bo to osoba. Nawiązując do Jamesa i jego „Do pomieszczenia ktoś wszedł. Wyglądała jak pielęgniarka.” Cóż, w takim razie to musiała być pielęgniarka. Ale Adriannie nic nie będzie. Czyżby lecznicze właściwości demolowania kibla?
    Beka jednak nie jest taka głupia jak mi się na początku wydało. Udaje słodką idiotkę, a tak naprawdę jest zdolna do morderstwa. Strach pomyśleć co by było, gdyby nie ci policjanci. To przesłuchanie też o czymś świadczy. Jak to mówią, uderz w stół, a nożyce się odezwą. Ale zrzucanie winy na Jamie'ego? O nie! Tego już za wiele! Notka świetna! Czekam na nn! Bywaj z Magnusem! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Zgłaszam swoją obecność, żeby nie było,że nie żyję. Chociaż Internet nie działa, Chyba że na starym gównie. Wrócę jutro :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O KURWA! TY ŻYJESZ!!!!! O JA PIERDOLE!!! MATKO PRZENAJŚWIĘTRZA!! WIEDŹMA WE WŁASNEJ OSOBIE!!!! :D

      Usuń
  8. A chuj, przeczytałam to i skomentuję.Płakałam ze smutku, teraz ze śmiechu :D Wgl. Jak mi się uda skomentować to chcę nagrodę :P Czytam, czytam, przeglądarka się wyłącza, ale na tych starych gównach, zawirusowanych to tak jest :P Czytając tytuł myślałam, o dzieciach z zestawem małego doktora :DDD REBEKA DZIWKO JEBANA! Gdyby nie to, że jestem kobietą to bym jej wpierdoliła! O co mi chodzi w poprzednim zdaniu, to tylko muj musk sna otpowieć. NANANNANANANANNANANANNANANANANNANANNANANANANANNANANANANNANANANANANNNANANNANANANNANANANANNANANANNANANANAH!!! NAH!!! KURWA NAH!!! NIE WOLNO TAK! NIE WOLNO!!! Nu, nu, nu, bo pogrożę paluszkiem i wtedy będzie. CO TO KURWA ZNACZY, ŻE ONE SIĘ PRZYJAŹNIĄ? TEN BOTOKS JEJ DO SZTUCZNEJ INTELIGENCJI STRZELIŁ?! I JAMESA WRABIAĆ? TEGO JAMESA, CO SIĘ PIEPRZYŁ Z ADRIANĄ PRAWIE CAŁY CZAS?! Sory, za caps locka, ale muszę cały ten tydzień odreagować... Beka z Jamesa, przestałam wierzyć w tego człowieka :D
    ZAJEBISTY ROZDZIAŁ no i wiesz... Niedziela i rozdział to fajne połączenie....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja i alkohol to zue połączenie... Pozwól ze jutro Ci odpowiem na koma...

      Usuń
    2. huheehue! Czuję twe zdenerwowanie. Tak tylko czekam na stwierdzenie że Rebcia jest gorsza od Zua :D
      Braffo! To twoja nagorda - me braffa! BRAFFO! Skomciałaś! Jej! I cieszę sie że jesteś. Już się z Marlikiem zaczynaliśmy martwić ;p

      Usuń
    3. Zuza jest gorsza :D Zabiła Susan, wrobiła Jamesa w niszczenie łazienki i on sam w to uwierzył, zmusza Rebeccę do bycia suką, straszy Hendersoniątka...

      Usuń