niedziela, 10 maja 2015

43. Tak dalej być nie może!


**Kendall**

                Odkąd dowiedzieliśmy się o ciąży Caroline, minął tydzień. Każdy nadal był bardzo szczęśliwy z tego powodu. Adriana wyszła ze szpitala, co było kolejnym argumentem do radości. Niestety nadal trzeba było się nią opiekować, ponieważ nie mogła się jeszcze zbyt ruszać. Zgodnie postanowiliśmy, że na razie zamieszka u nas, a właściwie zajmie pokój Jamesa, a ten musiał przenieść się na kanapę w salonie. Był wolny pokój Rebecci, ale stwierdził, że nie zdzierżyłby tego kiczowatego wystroju. Zapowiadał się kolejny remont… Adriana była trochę zawiedziona tym, że nie może spać ze swoim chłopakiem, ale tak było najbezpieczniej. Maslow bał się, że w nocy przypadkowo może jej zrobić krzywdę. W ostatnim czasie w ogóle stał się bardzo opiekuńczy. Był na jej każde zawołanie i bardzo się o nią martwił. Imponowało mi to. Nareszcie w pełni czułem, że moja kochana siostrzyczka dobrze trafiła.
                Całą czwórką dostaliśmy wiadomość od sekretarki naszego menadżera, że jeszcze dziś mamy stawić się w jego biurze. Zastanawialiśmy się, o co może chodzić. Loganowi to spotkanie było najmniej na rękę. Od kiedy został samotnym tatą, lubił mieć wszystko zaplanowane, a taki jeden sms rozwalił zapewne jego „grafik”. Mimo wszystko ustaliśmy, że pojedziemy tam koło szóstej wieczorem. Ja też nie byłem zadowolony, ale jak mus to mus. Wolałbym się raczej zająć swoją ukochaną, z którą ostatnimi czasy relacje się nam pogorszyły. Z dnia na dzień było gorzej. Już nawet nie pamiętam, kiedy ostatnio mnie czule pocałowała, a co dopiero kiedy razem byliśmy w łóżku. Tęskniłem za nią. Była jakaś taka nieobecna, zamyślona. Na początku myślałem, że to przez sytuację z mym domniemanym ojcostwem, ale gdy sprawa się rozwiązała, to miedzy nami się nie poprawiło. Martwiło mnie to. Wiele razy próbowałem z nią rozmawiać, ale nie przynosiło to żadnych skutków. Pytałem dziewczyn, czy czegoś nie wiedzą, ale twierdziły, że Alice im się nie zwierza. Pozostawało mi chyba tylko czekać. Tego dnia odebrałem ją z pracy. Chciałem jej zrobić niespodziankę, ale okazała się niestety niemiła. Kobieta nie była zadowolona z mojego widoku, co więcej, chyba nawet jej on przeszkadzał. Kiedy odprowadziłem ją pod dom, nawet nie zaprosiła mnie do środka. Pożegnała mnie suchym „cześć” i na tym się skończyło. To bolało. Kompletnie nie wiedziałem, czym sobie na to zasłużyłem. Cały czas siedziało mi to w głowie. Na myśleniu o blondynce zleciał mi cały dzień, a potem musieliśmy już jechać do studia. Miałem nadzieję, ze chociaż tam czekają mnie jakieś dobre wiadomości.


**James**

                Bardzo cieszyłem się, że Adriana wyszła ze szpitala, jednak nie było mi dane spędzić z nią za wiele czasu. Menadżer wzywał nas do siebie. Byliśmy ciekawi, o co może mu chodzić. Niechętnie, ale zostawiłem ukochaną pod opieką Caroline, która nadal była cała w skowronkach. Razem z Carlosem zachowywali się całkowicie inaczej niż dotychczas. Cały czas się uśmiechali i co chwila się całowali. Tego drugiego miałem powoli dość, ale rozumiałem ich euforię. Sam bym chyba skakał po ścianach z radości, gdybym się dowiedział, że zostanę tatą. To było takie moje ciche marzenie. Nie wiedziałem jeszcze, co na to Adriana, ale postanowiłem z nią obgadać ten temat, gdy tylko wyzdrowieje. Nadal też nie była jasna sprawa z naszymi zaręczynami. Niby wróciliśmy do siebie, ale bałem się znów ją o to zapytać. Obawiałem się ponownego odrzucenia.

                Kiedy dojechaliśmy z chłopakami na miejsce, poczułem się dziwnie. Znów całą czwórką staliśmy przed budynkiem studia i nie wiedzieliśmy co nas czeka wewnątrz. To trochę tak jak na początku naszej kariery. Wspomnienia… Weszliśmy do środka i podążyliśmy prosto do biura menadżera. Zasiedliśmy naprzeciw niego i zaczęła się rozmowa.
- Chłopaki, tak dłużej być nie może. Parę dobrych miesięcy siedzicie na tyłkach i nic kompletnie nie robicie. Wasz urlop trwa już za długo. Jedyny Logan coś robi. Powinniście brać z niego przykład. – W tym momencie brunet podsunął się wyżej na krześle i zrobił dumną minę. – Dlatego koniec tego! Albo wracacie do pracy, albo niszczycie wszystko to, co osiągnęliśmy do tej pory, a zespół przestaje istnieć. – Patrzył na nas z poważną miną i oczekiwał naszej reakcji. Sam nie wiedziałem, co o tym myśleć.
- Bierzemy się do pracy! – Zarządził Kendall.
- Ale ja będę mieć teraz dziecko. – Wtrącił Carlos.
- A ja mam dwójkę dzieci i nie mam czasu. – Dodał Logan.
- Ja muszę się teraz opiekować Adrianą. Nie ma szans… - Sam też zabrałem głos. Potem wybuchła kłótnia. Wszyscy wymieniali swoje zdania. W końcu menadżer się zdenerwował i wezwał ochronę, która wyrzuciła nas wszystkich z budynku. Podnosząc się z chodnika, wymieniliśmy się wrogimi spojrzeniami. Nie chciałem się kłócić, ale co ja mogłem?
- Jesteście idiotami. Wiecie? – Odezwał się blondyn.
- Mówisz tak, bo w twoim życiu nic się nie dzieje. – Powiedział Carlos.
- No właśnie. – Poparłem go. Logan siedział cicho.
- W moim życiu się nic nie dzieje? Dziewczyna, którą kocham, gniewa się na mnie nie wiadomo za co, moja siostra miała wypadek i obecnie nie jest zdolna normalnie żyć, moja była  wrobiła mnie  w dziecko i okazało się, że kłamała, a moi najlepsi przyjaciele powariowali i okazali się fałszywi. Dlaczego widzicie tylko czubek własnego nosa? Obiecywaliśmy sobie, że to nie koniec, a wy robicie wszystko, by zespół się rozpadł!– Gestykulował nerwowo rękoma. Zaobserwowałem, że ludzie w koło są tym bardzo zainteresowani i nagrywają nas na telefony.
- A wy co się lampicie?! – Wrzasnął do gapiów blondyn. – Przedstawienie skończone! – Krzyknął i odszedł od nas. Popatrzyliśmy na siebie, nic nie mówiąc. Henderson pobiegł za nim. Zawsze brał jego stronę. Razem z Carlosem wsiedliśmy do mojego auta i odjechaliśmy do domu. Nie odzywaliśmy się do siebie. Oboje byliśmy zamyśleni. Może Kendall miał rację? Zaczynały wzbierać we mnie wyrzuty sumienia. Wcale nie chciałem kończyć naszej kariery, ale co z Adrianą? Jej też nie chciałem zaniedbać…


**Logan**

                Cholera jasna! Dlaczego my się pokłóciliśmy? Powinniśmy się trzymać razem, a jak zwykle coś musiało się spieprzyć. Sam nie wiedziałem, czy chcę reaktywacji zespołu. To znaczy chciałem tego, ale chyba nie w tym momencie. To wszystko było pogmatwane. I jeszcze Kendall myślący, że mam gdzieś naszą przyjaźń. Pobiegłem za nim, bo co miałem zrobić? Nie chciałem go tracić. Przyjaźniliśmy się od dzieciństwa, był dla mnie jak brat, którego nigdy nie miałem.
- Kendall! Czekaj. – Wysapałem, gdy go wreszcie dogoniłem.
- Czego chcesz? – Nie krzyczał już. Był smutny.
- Pogadać.
- O czym? O tym, że wszyscy macie mnie w dupie? Rań mnie bardziej. Proszę bardzo.
- Wcale nie mamy cię w dupie!
- To jak to inaczej wyjaśnisz? Czy tylko mi zależy? – Zapytał.
- Nam też zależy. Po prostu dużo dzieje się w naszym życiu i…
- Aż tak wiele, by nie mieć czasu dla przyjaciół? Daruj sobie tą gadkę, bo ci nie wychodzi. – Odwrócił się i chciał odejść.
- Kendall! – Załapałem go za ramię i odwróciłem w swoją stronę.
- Czego?
- Niech będzie.
- Co „niech będzie” ?
- Reaktywujemy zespół. – Sam nie wierzyłem, w to co powiedziałem. W każdym razie podziałało. Na twarzy mojego przyjaciela pojawił się, uśmiech. Nawet nie zauważyłem, kiedy wziął mnie w objęcia. Musiał być naprawdę szczęśliwy. Poklepałem go po plecach i na tym zakończyliśmy nasz uścisk. Ruszyliśmy przed siebie.
- Trzeba będzie przekonać jeszcze Jamesa i Carlosa.. – Zaczął.
- Nie przejmuj się. Będzie dobrze.
- Oby.
- A co z tą Alice? – Zapytałem.
- A bo ja wiem? Ostatnio mało rozmawiamy. W ogóle nie okazuje mi czułości. Już nawet nie pamiętam kiedy ostatnio uprawialiśmy seks. A najgorsze jest to, że nie wiem dlaczego tak jest. Na początku myślałem, że to przez Rebeccę, ale przecież już jej nie ma, a problem nie zniknął.. – Zwierzył mi się.
- Biedaku… Naprawdę nie wiesz, o co biega? Może powiedziałeś coś nie tak, albo coś zrobiłeś…
- No właśnie nie.
- To pogadaj z nią.
- Jeśli będzie chciała ze mną gadać.. – Posmutniał jeszcze bardziej.
- Musisz spróbować. Teraz chodź do mnie. Ellie na pewno przygotowała coś pysznego na kolację.
- Nie chcę wam przeszkadzać..
- Przestań! Nie będziesz przeszkadzać. Chodź. – Powiedziałem. Złapaliśmy taksówkę i pojechaliśmy do mojego domu. Otworzyłem drzwi i weszliśmy do środka. Zdziwiłem się, gdy nikogo tam nie zastałem.
- Ellie? Jesteś tu? – Chodziłem po mieszkaniu, zaglądając do każdego pomieszczenia.
- Logan? – Usłyszałem głos Kendalla. – Zostawiła karteczkę. - Podszedłem do blondyna, a ten podał mi świstek papieru. Zacząłem czytać:

„ Musiałam coś pilnie załatwić. Kolacji dzisiaj nie będzie. Przepraszam. Wrócę dość późno. O dzieci się nie martw. Są ze mną.
Całuski: Ellie”

- Sorry na moment. Muszę do niej zadzwonić. – Powiedziałem.
- Spoko.  – Powiedział Kendall, a ja wyjąłem telefon z kieszeni. Nagle usłyszałem dzwonek komórki mojej dziewczyny. Zostawiła ją w domu… Przekląłem pod nosem.
- Stary, nie przejmuj się. – Odezwał się blondyn. Znał mnie na wylot, widział, że zaczynam się martwić.
- Mogła chociaż wziąć telefon..
- Może się spieszyła i zapomniała. Nie myśl o tym. Mieliśmy jeść..
- Nie zrobiła kolacji.
- Kobiety.. Nic tylko zostawić faceta z pustym żołądkiem i pełnymi jądrami.. Facet by ci chociaż pizzę zamówił. – Powiedział, a ja buchnąłem śmiechem. – To wcale nie jest zabawne. Logan, pieprzmy te baby, zostańmy gejami. Pomyśl jak cudownie może być.. Facet z facetem zawsze się dogada. – Spojrzał mi prosto w oczy. Przez moment zastanawiałem się, czy mówi serio. Potem jednak zrozumiałem, że znów próbuje mnie zrobić w konia.
- Hahaha! Ale ty jesteś porąbany. – Zaśmiałem się. – Prawie się nabrałem. Kendall też zaczął się śmiać. Po chwili przemówił.
- W brzuchu mi burczy. Nie masz nic w lodówce?
- Sprawdź. Najwyżej zamówimy pizzę. Ja muszę iść do klopa. – Oznajmiłem.
- Potrzymać ci? – Wyszczerzył się.
- Sam sobie poradzę. – Powiedziałem i ruszyłem w stronę łazienki.
- Fuuuu! Logan, co ci zdechło w tej lodówce?! Kurwa! Jaki smród! – Usłyszałem z kuchni. Zapiąłem rozporek i poszedłem sprawdzić, o czym on gada.
- Ja pierdolę! – Zatkałem nos. – Zuza ostatnio przyniosła jakieś coś. Nie chcieliśmy tego jeść i się zepsuło..
- Wyjeb to, bo puszczę pawia.
- Już. – Spakowałem potrawę do worka i wyniosłem do kosza na zewnątrz. Kiedy wróciłem Kendall siedział na kanapie z piwem w ręku, skacząc po kanałach w telewizji.
- Czuj się jak u siebie. – Uśmiechnąłem się i usiadłem obok.
- Pij, bo się wygazuje. – Wskazał na butelkę, stojącą na ławie. Wziąłem ją do ręki i napiłem się. Blondyn w końcu znalazł interesujący film i razem zaczęliśmy go oglądać. Nie powiem, było miło. 

***
Czy chłopaki się pogodzą? O co chodzi Alice? Co dalej z Jadrianą? O tym w kolejnych rozdziałach.

***
Hejka. Sorrki że nie dodałem nic w tamtym tygodniu. Tak jakoś wyszło. Macie rozdział teraz. Mam nadzieję, że się spodobał. :)

Co do LBA. Ostatnio dostałem nominację. Kiedyś sie w to bawiłem, ale teraz mi się nie chce. Dziękuję za nominację, ale nie bd brał w tym udziału. Przepraszam. ^^
To do następnego, kochani. :* 

Pozdrawiam:
BTC 





10 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. KENDALL OLEJ ALICE! KOGAN IS REAL! Dlaczego nie mogą się sami zaspokoić? Jeśli Kendall nie uprawia seksu z Alice, a Elka sobie znika, pozostawiając dwóch debili, którzy mogliby spróbować to czemu tego nie robią?! PISZ ONE SHOTA, PROOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOSZĘ! Ich pogrzało jeśli nie chcą reaktywować zespołu. Alice to tępa suka, niech gnije w piekle z Zuzą. WŁAŚNIE! ZUZA OPANOWAŁA KOLEJNĄ OSOBĘ! ZUZONY PUZONU KORNISZONY! Ciekawe, co Elka ma do załatwienia? Seks z Alice pewnie.. Ale wtedy by nie brała bachorów... ONE SĄ PEDOFILKAMI?! DAFQ?
      Supereściaściaściniusiński rozdział i czekam na nn

      Usuń
  2. Genialny rozdział. Mam nadzieje że Kendallowi i Alice w końcu sie ułoży. Nie rozumiem o co ona jest teraz na niego zła. Pozbył sie plastika i wgl. a ona go olewa. No super! Ta relacja Adriany i Jamesa jest skomplikowana. Niby mieszka u niego, ale nie wyjaśnili sobie tego "rozstania", licze na to że sobie to wyjaśnia i wróca do siebie. Pomysł Kendalla na zostanie gejami, bezcenny. Ciekawe co Zuo mu przyniosło do tej lodówki.
    Super rozdział i czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Co do Kendalla i Alice to nwm czm go tak olewa i nwm czemu pomyślałam, że zrobił jej dziecko i ze dlatego tak sie na niego denerwuje xD
    James ahhh no to tak idź do Adrianny i z nią pogadaj no i wtedy może sobie wszystko wyjaśnicie i ona weźmie ten pierścionek :'))
    Carlos i Caroline xD hahha oni to maja fajnie, bd miec małego Carloska *-*
    Gdzie Ellie i gdzie te dzieci? :o zuza przyniosła jakieś gówno i chuj .. Chciała ich otruć :/ nieładnie, nieładnie Zou
    Świetne i czekam na nn ;)
    The Unforgiven

    OdpowiedzUsuń
  4. Największy problem Kendalla-brak seksu. Oby zostawił numer do Rebecci. Ona zawsze chętna XD.
    Genialny rozdział i czekam na następny ♡

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham ten rozdział. Miał w sobie wszystko czego potrzebowałam. A ostatni fragment taki Koganowy. Myślę, że to specjalnie dla wszystkich z grupy KOGAN IS REAL. Adrianna wyjdzie z tego. Kendall dobrze gada. Każdy ma problemy a zespół musi istnieć. Nie ma innej opcji! Ciekawe co z tymi kobitami. Najpierw Alice... Elka znika. Oby to było zwykłe zniknięcie na godzinę, bo mi nawet do głowy przyszło, że Zuza ich porwała z zemsty i ten list nspisała. Świetny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Sprawy przyjmują dziwny obrót, nie uważasz? A podobno ja kombinuję jak Koń pod górę, pisząc szkice na Mutantów... Kendall trochę się pogubił. Właściwie tak na maksa się pogubił. Szkoda i Alice, bo na prawdę ją polubiłam. Notka świetna! Czekam na nn! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Sorki, że nie komciałam ostatnio, ale tak mi się nie chciało... ale pomyślałam, że muszę w końcu coś napisać. Tak dalej być nie może. Jeszcze sb pomyślisz, że się focham albo znudizł mi się ten blog. Bardzo fajny rozdział. Rebecci już nie ma. Ja bym te jej graty z pokoju to przez okno wywaliła i pozwoliła psom rozszarpać. Napisałeś tu o czyms co od dawna mi brakuje. Brakowało mi właśnie tego widoku... poczuć tej ich przyjaźni. Poczuć jak są sobie bliscy. To spotkanie z Kendallem i Loganem to najlepszy punkt. Super rozdziałek :P

    OdpowiedzUsuń
  8. Biedny Kendall, idk o co chodzi Alice. Może faktycznie coś robi źle tylko tego nie zauważa? Wgl to miał rację, James i Carlos zachowują się trochę nie w porządku. Jedyny Logan się przejął.
    Nie mogę się już doczekać następnego rozdziału, mam nadzieję, że będzie w nim troszkę więcej Jamesa i Adrianny, jestem bardzo ciekawa co dalej z ich związkiem. Tylko obawiam się, że może być afera jak on zacznie temat o dziecku.
    PS. Przepraszam, że tak krótki kom, ale kompletnie nie mam na niego pomysłu.

    OdpowiedzUsuń
  9. Elka, z dzieciaki znika, w lodówce Logana coś zdechło, Alice ma w głębokim poważaniu Kenda a on sam proponuje Loganowi aby zostali gejami. Nie no rozdział już nie mógł być lepszy ^^
    Alice ma chyba jakiegoś ostrego focha bo nie pozwala wytłumaczyć się swojemu chłopakowi. Ja tego nie ogarniam... plastika się pozbyli, mają czas dla siebie a ta jakieś fochy mu to odpierdziela. Alice, jesteś dziwna :/
    James chce mieć dziecko, jak uroczo :D Jego związek z Adą jest jakiś pogmatwany, niby się kochają, idą razem do łóżka potem on się jej oświadcza a ona go dorzuca. No jaka w tym kurwa logika?! Żadna.
    A co do Kendalla i Logana... Alice ma gdzieś Kendzia a Elka se gdzieś z dzieciakami pojechała (nie wiem dlaczego ale coś mi w tym rozdziale nie pasuje) no to dla czego nie mogą spróbować. Jak mówił Kend - facet z facetem się zawsze dogada. Święta racja!
    Rozdział najzajebiszczy i czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń