niedziela, 3 kwietnia 2016

60. Zeznania dzieciaka


**Kendall**

            Zaraz po wizycie u Carlosa pojechałem do Jamesa, by z nim porozmawiać i w ogóle powiadomić go o całej sytuacji. Zadzwoniłem dzwonkiem, a drzwi otworzyła mi moja siostra w nie najlepszym humorze.
- Co się stało? – Zapytałem.
- Posprzeczaliśmy się z Jamesem. – Odpowiedziała, zamykając za mną drzwi. – Znowu.. – Dodała po krótkiej przerwie.
- O co?
- O nic. Jak zwykle. Ale nie ważne. Wejdź dalej. – Wyminęła moje pytanie i zaprosiła gestem ręki do środka. Postanowiłem nie wnikać w ich sprawy. Już dawno zmądrzałem. Kiedyś dociekałbym o co im chodzi, ale teraz uważam, że lepiej żeby załatwiali to między sobą. Weszliśmy do salonu, gdzie na kanapie siedział James. Wyglądał na wkurzonego.
- Chyba naprawdę przyszedłem nie w porę.
- Przestań. – James wstał i podał mi rękę. – Adriana po prostu ma „truskawkowe dni” i nawet nieopuszczona deska w kiblu przyprawia ją o białą gorączkę.
- Nawet mnie nie denerwuj! Powiedziałam Ci już. Następnym razem jak nie opuścisz tej cholernej deski to wylecisz razem z nią przez okno!