**Carlos**
Dziś miała się odbyć moja rozprawa
rozwodowa. Zgodziłem się na rozwód bez orzekania o winie, bo chciałem to mieć
jak najszybciej za sobą. Dochodziła właśnie dwunasta. Zjadłem już śniadanie i
nadszedł czas na poranną toaletę. Później założyłem garnitur i byłem gotowy do
wyjścia. Stresowałem się. Dziś miałem zakończyć pewien rozdział swojego życia.
Najbardziej bałem się znów ją zobaczyć. Kochałem ją nadal, ale byłem pewien, że
nie chcę do niej wracać. Mimo wszystko jednak bałem się, że gdy ją zobaczę, to
moje nastawienie się zmieni, że jej ulegnę. A przecież z tego związku nie mogło
już nic wyjść. Zdradziła mnie i to nie pierwszy raz. Oszukiwała, kłamała w żywe
oczy, że jestem ojcem jej dziecka, manipulowała mną, a ja byłem ślepy. I czy
tak ma wyglądać małżeństwo? Nie! Nie chciałem takiego życia. Związek z nią
wiele mnie nauczył i byłem pewien, że chce zacząć wszystko od nowa, ale
niestety serce jest często silniejsze od rozumu. Najlepiej gdyby ona w ogóle
nie pojawiła się na tej rozprawie. Nie wiem jak. Chciałbym po prostu, żeby to
wszystko mogło odbyć się bez jej udziału i bym nie musiał jej więcej oglądać.
Niestety się tak nie dało i byłem skazany na to spotkanie. Spojrzałem na
zegarek, była 12:30, więc miałem jeszcze chwilę czasu. Dziwiło mnie to, że
Kendall jeszcze się nie obudził. Nie wyszedł nawet na śniadanie, czy do
toalety. Postanowiłem sprawdzić, czy wszystko z nim w porządku. Podszedłem do
drzwi jego pokoju i zapukałem. Nic. Powtórzyłem czynność, ale bez jakiejkolwiek
reakcji blondyna. To sprawiło, że w mojej głowie pojawiły się jeszcze większe
obawy.