czwartek, 24 września 2015

53. Zmiany


**Logan**

            Ostatnie dwa dni spędziłem na próbie kontaktu z Ellie. Jednak nie udało mi się do niej dotrzeć. Byłem załamany. Straciłem kolejną osobę, na której cholernie mi zależało. Przynajmniej tak myślałem wcześniej. Kiedy popatrzeć na to teraz, to może dobrze się stało. Ona otworzyła mi oczy. Zostałem w tym świecie Susan i każdego dnia zadręczałem się jej śmiercią, zamiast ruszyć na przód. Minął już prawie rok, a ja nadal nie potrafiłem się otrząsnąć. Stało się. Trzeba żyć dalej, tym bardziej że jest dla kogo. Mam przecież dwójkę wspaniałych dzieci, które mnie potrzebują. Wcześniej byłem tak zajęty użalaniem się nad sobą i próbami wypełnienia pustki po żonie, że nie poświęcałem im należytej uwagi. Plułem sobie w brodę przez swoje zachowanie. Te małe szkraby niedługo skończą rok, a nawet nie miały jeszcze chrztu. Byłem wychowywany w wierze chrześcijańskiej, a w tej wierze chrzest to podstawa. Cholera! Dlaczego ja wcześniej byłem taki ślepy? Postanowiłem to zmienić. Jak najszybciej chciałem wybrać rodziców chrzestnych i zorganizować chrzest. Musiałem się jeszcze wybrać do księdza. To postanowiłem zostawić na później. Najpierw chrzestni. Gdyby wszystko potoczyło tak, jak planowaliśmy z Susan to zostali by nimi Kendall i Caroline. Jednak tu pojawiają się problemy. Po pierwsze mam dwójkę dzieci, a nie jedno. Po drugie nie mogę teraz wybrać Caroline na matkę chrzestną, bo to by było juk kompletnie chamskie w stosunku do Carlosa.
Chciałem się z nim pogodzić, więc nie mogłem robić nic, co mogłoby mu się nie spodobać lub go urazić. Do roli ojca chrzestnego jego też nie mogłem poprosić, bo i tak by się nie zgodził. Nadal ze mną nie rozmawiał. James też, ale jemu przecież nic nie zrobiłem. Wydawało mi się, że między nami wszystko okej. Jednak gdybym poprosił jego i Kendalla, to Carlos mógłby poczuć się odrzucony, czy coś. Cholera! W mojej głowie powstał ogromny mętlik. Może najpierw wybiorę matki, a potem przejdę do ojców? Więc tak.. Caroline odpada. Może Adriana? Znamy się od dzieciństwa, jest siostrą mojego najlepszego kumpla, w sumie mogę ją nawet nazwać swoją przyjaciółką. Czemu nie? Kto następny? Może Zuza. Tak! Zuza to dobry pomysł. Uwielbia dzieciaki i też jest moją przyjaciółką. To poszło mi naprawdę gładko. Należało wrócić do sprawy z ojcami. Z Kendalla przecież nie zrezygnuję. On zasługuje na to jak mało kto. Przecież praktycznie razem się wychowaliśmy. Carlosa i Jamesa musiałem sobie odpuścić. Najgorsze było to, że niby miałem innych znajomych, ale nie byli oni tak bliscy. Nie mogłem przecież powierzyć takiej roli komuś praktycznie obcemu. I nagle przyszła mi do głowy myśl. Przecież Susan miała brata. Mike to super chłopak. Na pewno by się ucieszył. Co prawda nie utrzymywaliśmy kontaktu od jej śmierci, ale wszystko można naprawić. Miałem jedynie nadzieję, że nadal mieszka z rodzicami. Obawiałem się trochę spotkania z nimi, ale nie chciało mi się go szukać po całych Stanach lub gdzieś jeszcze dalej. I tak z resztą musiałbym zaprosić ich na chrzest. Nie miałem pojęcia jak mnie przyjmą. W ogóle nawet nie wiedziałem jak oni się mają. Postanowiłem wybrać się do nich kolejnego dnia z samego rana. Od razu wybrałem numer do teściowej i uprzedziłem ją o wizycie. Przez telefon nie potrafiłem wyczuć jej nastawienia. Z resztą nigdy nie dało się tego zrobić. Ta kobieta po prostu z natury ma kamienną twarz i mówi jednym tonem. Umówiłem się, że przyjadę jutro po południu. Cholernie się bałem, ale trzeba przecież stawiać czoła swoim lękom.


**Kendall**

            Przed nami pierwsza noc w naszym nowym, własnym mieszkaniu. Razem z Alice byliśmy bardzo podekscytowani. Dziś się wprowadziliśmy. Wszystko jeszcze pachniało nowością. Niektórych rzeczy jeszcze nie mieliśmy, ale na pewno damy sobie bez nich radę w najbliższym czasie. Przecież nie da się o wszystkim pamiętać. Przy całej przeprowadzce bardzo pomogli nam James z Carlosem, choć i tak większość roboty odwaliła za nas firma przeprowadzkowa. Rozsiadłem się wygodnie na kanapie, a Alice zaraz obok mnie, wtulając się we mnie. Nadal nie mogłem uwierzyć w to, że już tu mieszkamy. Pocałowałem blondynkę w czoło, a ona się uśmiechnęła, wtulając się we mnie mocniej.
- Padam na twarz. – Ziewnęła.
- Mi też już brak sił.
- Umyłabym się, ale tak mi się nie chce…
- Mam to samo. – Westchnąłem. – Chociaż… - W głowie zrodził mi się pewien pomysł. Uśmiechnąłem się zawadiacko.
- Co ci chodzi po głowie? – Kobieta nie mogła powstrzymać się od uśmiechu.
- Jeśli miałbym się kąpać z tobą, to mógłbym znaleźć w sobie resztki sił i ruszyć się z kanapy. – Poruszyłem brwiami, patrząc na nią z uśmiechem.
- Nic z tego. Jestem wykończona i nigdzie się stąd nie ruszam. – Założyła ręce i wyszczerzyła się w moją stronę.
- Jeszcze zobaczymy. – Powiedziałem, po czym wstałem. Zdjąłem z siebie koszulkę i rzuciłem ją w kąt. Pewnie chwyciłem dziewczynę i wziąłem ją na ręce.
- Kendall! Co ty robisz?! Puszczaj! – Rzucała się, jednocześnie się śmiejąc.
- Idę do łazienki. – Odparłem. Chwilę potem byliśmy już koło kabiny prysznicowej. Włożyłem ją do środka. – Sama się rozbierzesz, czy zrobić to za ciebie? – Popatrzyłem na nią poważnym wzrokiem.
- Nie zamierzam nawet kiwnąć palcem. – Wytknęła mi język.
- No to się doigrałaś. – Rzuciłem i nachyliłem się nad nią. Sprawnie zdjąłem z niej koszulkę, po czym zabrałem się za odpinanie guzika od spodenek. Zaraz potem rozporek, a chwilę później spodenki leżały na podłodze. Biustonosz. Ten miał zapięcie z przodku, więc od razu zabrałem się za nie. Nie musiałem długo czekać, by ujrzeć jej dwie zgrabne piersi w pełnej okazałości. Nie mogłem się powstrzymać, by ich nie ucałować. Najpierw lewa, potem prawa, a na końcu soczysty całus w same usta. Klęknąłem przed nią. Złapałem palcami gumkę od jej majtek i zsunąłem je po nogach. Stała już przede mną całkiem naga. Całując jej nagie ciało, wędrowałem ku górze, popatrzyłem jej w oczy, po czym wetknąłem jej język między zęby. Zaczęliśmy się całować. Ona w tym czasie dobrała się do moich spodni. Odpięła pasek, guzik i rozporek, a te spadły do kostek. Ruchami nóg pozbyłem się ich i wykopałem je poza brodzik. Zostałem już w samych bokserkach. Mój sztywny penis pragnął już zbliżenia. Gra wstępna się przeciągała. Alice oderwała się od moich ust i skierowała się w stronę mojego członka. Klęknęła i chwyciła gumkę od majtek w zęby. Znęcając się nade mną, ściągała ze mnie bokserki zębami tak wolno, że byłem bliski szaleństwa. Cały czas patrzyła wtedy na mnie. Moje oczy mówiły jej „Szybciej! Szybciej kurwa!” A ona jakby specjalnie robiła mi na złość. W końcu byłem już nagi. Blondynka powróciła do mojego penisa. Złapała go w prawą dłoń i poruszyła kilka razy, po czym wzięła go do ust, drażniąc żołądź językiem. Było mi mega przyjemnie. Kiedy skończyła, wstała i znów mnie pocałowała. Podniosłem ją do góry i oparłem o ściankę. Ona oplotła nogi wokół mych pleców, a ja w nią wszedłem. Poruszałem się w niej powoli, a ona cicho stękała. Potem przyspieszyłem. Kobieta jęczała co raz głośniej, delikatnie wbijając zęby w moje ramię. Byłem bliski końca. Przyspieszyłem jeszcze bardziej. Poruszałem się tak szybko, ile tylko sił. Szybko wyjąłem penisa z jej wnętrza i spuściłem się do brodzika. Postawiłem ją z powrotem i klęknąłem przed nią. Włożyłem do jej środka dwa palce i zacząłem nimi gwałtownie poruszać. Nie mogłem pozwolić, by pozostała niezaspokojona. Zaczęła krzyczeć co raz głośniej i głośniej, a  rękoma błądziła po ścianie. Chwilę potem nadeszło jej spełnienie. Wstałem i na jej oczach oblizałem swoje palce, po czym połączyliśmy się w głębokim pocałunku. Przytuliłem ją do siebie, a potem nic nie mówiąc odkręciłem kurek z ciepłą wodą. Co za cudowne uczczenie przeprowadzki.


**James**

            Odkąd Kendall i Alice się wyprowadzili, w mieszkaniu zrobiło się jakoś pusto i cicho. Czułem się nieswojo. Razem z Adrianą i Carlosem okropnie się nudziliśmy. Nie mogliśmy jakoś znaleźć sobie miejsca. W trójkę cały wieczór przesiedzieliśmy, gapiąc się bezsensownie w ekran telewizora. Jak na złość nie leciało nic ciekawego. Trafiliśmy na jakiś horror, ale był tak okropnie nudny, że koniec końców na nim usnęliśmy. Obudziliśmy się dopiero rano. Ja otworzyłem oczy jako pierwszy. Najpierw zauważyłem, że telewizor jest niewyłączony. Leciały durne reklamy. Potem dopiero zwróciłem uwagę, że siedzę na kanapie w ubraniach. Adriana leżała wygodnie na moich kolanach, a nogi ułożyła wzdłuż sofy. Zacząłem rozglądać się za Carlosem. Robiłem to tak delikatnie, jak tylko mogłem, by nie obudzić brunetki. Mój wzrok odnalazł go na podłodze, koło ławy. Wyglądał bardzo zabawnie. Lekko uniosłem głowę mojej ukochanej do góry, po czym położyłem ją na poduszce. Pomruczała coś pod nosem, ale nie obudziła się. Wstałem i poszedłem do łazienki, by wziąć prysznic. Kiedy wyszedłem, oni już nie spali. Adriana krzątała się po kuchni, robiąc kawę, a Carlos siedział na kanapie i rozmawiali.
- Dzień dobry. – Powiedziałem do nich, po czym pocałowałem brunetkę na powitanie.
- Heeej. – Odpowiedziała z uśmiechem.
- Siema. – Rzucił Carlos w tym samym czasie.
- Kawy? – Kobieta zapytała.
- Chętnie.
- Jak się spało, stary? – Zapytałem, szczerząc się i podchodząc do niego.
- Nawet mi nie mów.. – Odpowiedział z grymasem, masując sobie kark. – Wszystkie gnaty mnie bolą.
- Tam masz fizjoterapeutę. – Wskazałem na Adrianę. – Ona ci pomoże.
- Dzięki za reklamę, ale spóźniłeś się. Umówiliśmy się na masaż po śniadaniu.
- Szybcy jesteście. – Uśmiechnąłem się.

Kiedy już zjedliśmy śniadanie, minęło południe. Potem odpoczęliśmy jeszcze chwilę i pogadaliśmy o głupotach. Adriana przygotowała sobie wszystko , kazała Carlosowi zdjąć koszulkę i położyć się na stole w jadalni. Zaczęła go masować. Nie byłem zazdrosny, Taka jest jej praca, a z resztą to tylko Carlos. Nudziło mnie patrzenie na nich, więc postanowiłem sprawdzić pocztę, wcześniej ich o tym informując. Wziąłem kluczyk od skrzynki i zszedłem na dół. Wyjąłem listy i zacząłem przeglądać. Dwa były adresowane na Adrianę, a jeden na Carlosa. Spojrzałem na adres nadawcy. To z laboratorium. Pobiegłem szybko na górę. Byłem ogromnie ciekaw wyników. Wszedłem do mieszkania i już w progu głośno oznajmiłem.
- Carlos! Przyszły wyniki z laboratorium!
- Pierdolisz! – Poderwał się szybko. – Pokaż to. – Powiedział, wstając ze stołu.
- Masz. – Podałem mu kopertę, a on zaczął ją nerwowo otwierać. Zatopił wzrok w kartce papieru i zastygł w bezruchu. Ta cisza mnie zmartwiła.
- Carlos? Co tam jest napisane? – Zapytałem spokojnie, próbując zajrzeć. – Carlos? – Odezwałem się jeszcze raz, bo nie zareagował na moje słowa. Mężczyzna nagle pogniótł papier w dłoni i rzucił go na podłogę.
- Zabiję sukinsyna. – Powiedział, po czym wyszedł z mieszkania, trzaskając drzwiami. 
_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ 

Heeeeeeej! Tak, wiem. Zabijecie mnie, bo znowu mieszam. Już nie mówię o tym, że tak długo zwlekałem z tym rozdziałem. W sumie.. I do mieszania i czasu oczekiwania pewnie przywykliście, co nie? :p 

Dobra.. To chyba jasne, że wyniki wykazują, że to nie dziecko Carlosa. Jak to miło czasem pognębić kogoś innego niż Logana. :D 

Co powiecie o tym rozdziale? Podobał się Wam? Piszcie komcie. :) 

Ale się złożyło. Marlik od poniedziałku raczy nas codziennie swymi rozdziałami, a dziś ja daję dwa. Tak! Dwa! Na nowym blogu też pojawił się dziś rozdział. Zapraszam serdecznie!! ;)

Co zrobi Carlos? Czy Loganowi się oberwie? Jak teściowie zareagują na wizytę Hendersona? Tego dowiecie się niebawem. ^^


Pozdrówki:
BTC

10 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Ej no Chris. Co Ty odpitalasz? Przecież ona była w ciąży z Carlosem jak ona i Logan ten tego. Taka prawda. No co tu się dzieje! Już ja sobie z Tb porozmawiam jak wrócisz! No chyba, że ona poroniła sama o tym nie wiedząc i zaszła szybko kolejną... to jest... nienormalne. Bez emotikonu. Jestem zawiedziona.
      Żeby nie było tak, żr wszyscy odwrócą się od Logana i zostanie sam...razem z Zuzą. Wgl trochę długo zajęło mu zoroentowanie się, że wszystko spitolił. Sorry Logan, ale nie popiorę cię. A teraz chowaj się do szafy albo pod łóżko, bo Carlito chce ci spuścić wpierdol >_<
      Odkręć to póki masz czas, Kriszu. To nie rada. To rozkaz :)

      PS Na miejscu Jamesa też bym poprosiła o masu masu

      Usuń
    2. aleś Ty dziś niemiłosierna :D
      No cóż. Myślę że Logan i ja to jakoś zniesiemy ;p
      James pewnie by chciał ale wiesz takie info ważne :)

      Usuń
  2. Stop! nie to nie możliwe... przecież oni mówili, że to Carlosa, bo Caroline już była w ciąży zanim się ten tego z Loganem. o ja :O ale się podziało japitoleee, oby Carlos nie zrobił jakichs głupot :(
    Logan no dobra Adrianna i ten brat + Kendall spoko chrzestni, ale Zuza? :O ooo nie :'(
    James dobry, ale nie byłem zazdrosny, bo to Carlos XD taa hahah
    supcio i czekam na nn :)
    P. S. miałam dziś napisać nowy rozdział i go opublikować, a tyle z tego wyszło, że jebłam głową o klawiature, bo nic nie mogłam wymyślić. :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. znam to uczucie... czekaj na wenę. Ja czekam na rozdziała. Jeju.. steskniłem się

      Usuń
  3. Logan to ma problemy...mnie ochrzcili w wieku 4 lat i żyję. Wgl. Zuzę wybrał na matkę chrzestną, a szatan i kościół to zue połączenie. Co z Loganem nie tak? Wgl. Logan znowu zostanie ojcem, 3 dzieci to za dużo, chociaż 2 osoby w mojej klasie mają 5 rodzeństwa... Masakra. Kendall i Alice zrobią zaraz kolejne dziecko.
    Czekam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale się porobiło! :o Początek taki spokojny, potem Kendall w akcji, a na końcu, szok! Tylko chwila, czy Caroline nie była już w ciąży, podczas "romansowania" z Loganem? :o
    Henderson i spotkanie z rodzinką, powodzenia! A swoją drogą, może Carlos na końcu nie mówił o nim? Może to jeszcze ktoś inny jest ojcem?! Już sama nie wiem :(
    Chyba tyle, teraz tylko czekać na nn! Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Biedny Logan... Niby sam sobie tego piwa nawarzył, a jednak mi go szkoda. Kurde... Pomyśleć, ze gdyby Susan nie umarła, to nic by nie było, a wyszło na to, że tym sposobem zbudowałeś rok fabuły! No pięknie. Ej, a może poprosi Ellie na chrzestną. Wiesz, jak nie biologiczna, to chrzestna i może jakoś by się udało. Nie wiem... Aczkolwiek podobała mi się ta jego myślowa lista kandydatów. Juz sobie wyobrażałam jak siedzi nad kartką, wypisuje rząd imion i stopniowo je skreśla. Ale brat Susan... Podoba mi się!
    Dobrze, ze przynajmniej Kendallowi i Alice się układa. tak niedaleko im do sielanki... A szkoda, bo zasługują na szczęście. Nowe mieszkanie to dobry początek. Dlaczego we wspólnej kąpieli widzę erotyczne podteksty... A no tak... taki autor. Przypominał mi się Isaac z Allison, który najpierw zdjął koszulkę, potem ona bluzkę. Ten stoi z gołą klatą, ona w samym staniku i nagle bum! Wpada jej ojciec. I ten tekst: "Allison, mogę cię prosić do gabinetu? Tam, gdzie trzymam broń." Drzwi się za nimi zamykają, a potem taki krzyk: "KOLEJNY WILKOŁAK!?" Gdyby nie ta końcówka, pewnie byłaby taka gra, jak tutaj, ale to serial nadawany wieczorem, oglądają to nastolatki, więc z erotyzmem nie należy przesadzać. Ale po co ja to mówię? Skoro Ty idziesz po całości?
    Czyżby Jamesowi brakowało przyjaciół? Aww... To takie słodkie. Ale ten poranek mi się podobał. To było takie swojskie, niemal sielankowe. A tego właśnie im brakuje. Takiej nudnej, przyjacielskiej sielanki. Przynajmniej Beka dała im trochę spokoju. Na szczęście. Wiesz, co mam na myśli. Każdy jakoś sobie radzi, a oby ta poszła do diabła. Końcówki nawet nie komentuję... Zobaczymy później. Poczekamy sobie. Notka świetna! czekam na nn! Pozdrawiam!
    A i sorry za spóźnienie, miałam awarię kompa. Nie działał internet.

    OdpowiedzUsuń
  6. Haha Henderson kop se grób
    Biedny los
    A James.... Dobra nw co
    Czekam xo

    OdpowiedzUsuń
  7. 3 dni temu dodany, a ja dopiero dziś czytam, proszę o łagodny wyrok >.<
    *Czyta*
    Chris.....
    *czyta dalej*
    I to ja cię proszę o wybaczenie?!
    *czyta do końca*
    RUN

    Ja po prostu umrę przez tą sytuację z Caroline.
    Czekam xoxo

    OdpowiedzUsuń