**Kendall**
Oboje z
Loganem dostaliśmy wypis tego samego dnia. Po kilku nocach w szpitalu, łóżko
zbrzydło mi kompletnie. Z Loganem nie było prawie żadnego kontaktu, od porwania
dzieciaków zamknął się w sobie, cały czas trzymał telefon w ręce i oczekiwał,
aż zadzwonią do niego z wieściami. Ta cała Jenkins rozpłynęła się z nimi w
powietrzu. Dodatkowo wyjazd rodziców przybił go jeszcze bardziej. Praca… Carlos
z Jamesem przyjechali po nas i zabrali nasze bagaże. Wsiedliśmy do auta. Po
drodze Henderson cały czas patrzył się raz w okno, a raz na komórkę, jego wyraz
twarzy sprawiał, że aż serce ściskało mi się w piersi. Dlaczego on musi mieć
takiego pecha?!
Razem z chłopakami
postanowiliśmy, że Logan na jakiś czas musi zamieszkać u nas. Stawiał opór, ale
nie mogliśmy go zostawić samego w takim stanie. Kiedy dotarliśmy na miejsce
Adriana i Caroline przywitały nas ciepło. Wreszcie byłem w domu. Mimo tego, że
znajdowałem się już u siebie, nadal czułem ten szpitalny zapach, który drażnił
mój nos. Postanowiłem wziąć prysznic, a ubrania natychmiast wyprać. Nastawiłem
pranie, przy okazji wrzucając jeszcze kilka cuchów reszty. Następnie wszedłem
pod prysznic i włączyłem dość ciepłą wodę. Stałem tak dłuższy czas bez ruchu, czułem
odprężenie, wszystkie problemy jakby ze mnie spływały. Przyszedł jednak czas,
by się otrząsnąć, wziąłem gąbkę w dłoń, nalałem żelu i wyszorowałem porządnie całe
ciało. Czynność powtórzyłem, by mieć stu procentową pewność, że więcej ten
okropny zapach nie będzie się za mną ciągnął. Kiedy już wyszedłem z pod
prysznica, wytarłem się i obwinąłem się ręcznikiem w pasie. W takim stroju
wyszedłem z łazienki i najzwyczajniej w świecie usiadłem przy biurku. Nadmiar
emocji skłonił mnie do napisania piosenki. Bardzo smutnej i chwytającej za
serce. Z każdym wersem czułem co raz większą ulgę, mogłem wylać wszystkie swoje
żale. To co mnie gryzło zapełniało białą kartkę papieru i cieszyło moje oko. To
naprawdę świetne uczucie móc spojrzeć na swoje problemy z innej perspektywy.
Tworzenie nie zajęło mi dużo czasu, ponieważ dopadła mnie wena twórcza. Kiedy
skończyłem, jeszcze raz przyjrzałem się tekstowi i nieskromnie powiedziałem do
siebie „świetne”. Uśmiechnąłem się pod nosem. Nagle poczułem lekki chłód i
przypomniałem sobie, że jestem bez ubrań. Poszedłem do szafy by przyodziać na
siebie coś gustownego. Następnie poszedłem wysuszyć włosy. Gotowy wyszedłem z
pokoju do centralnej części naszego domu, czyli salonu. Siedzieli tam wszyscy
oprócz Logana. Oglądali jakiś głupi talk show w telewizji. Znajdowali się na
dwóch kanapach. Na jednej Caroline wtulona w Carlosa, a na drugiej Adriana
wtulona w Jamesa. Ach ta miłość… . Ale właśnie! Gdy zobaczyłem przyjaciela i
moją siostrę, coś mi się przypomniało.