piątek, 20 czerwca 2014

18. Do siebie




**Caroline** 

                Logan wyszedł na przesłuchanie. James z Kendallem dalej spali i miałam nadzieję, że zostanie tak do rana. Nie miałam ochoty użerać się z dwoma pijanymi facetami. Dobrze, że Carlos nie wyszedł z nimi do pubu bo wydrapałabym mu chyba oczy, gdyby wrócił w takim stanie. Na szczęście miałam go przy sobie całkowicie trzeźwego, bo bez jego pomocy chyba bym sobie nie poradziła. Maluchy ciągle płakały. A to z głodu, a to się zmoczyły, a to zrobiły coś więcej. Kiedy jedno zaczynało płakać, automatycznie drugie dołączało do niego i robiły podwójny hałas. To było straszne. Carlos śmiał się, że to będzie dla nas niezła wprawa, ale mi nie było wtedy do śmiechu, Myślałam, że zaraz zwariuję, a potem utłukę Logana za przeżyte męki. Dzieci w płaczu były całe czerwone, a ich malutkie gardełka drżały nieregularnie. Pieluszek w koszu przybywało i dawały nieprzyjemny zapach. Henderson nie wracał dość długo, co mnie dodatkowo martwiło. Postanowiłam do niego zadzwonić. Próbowałam się z nim połączyć kilka razy, ale za każdym mnie odrzucał. Pomyślałam, że może jeszcze jest na komisariacie i odpuściłam. Po pewnym czasie Grace i Mitchel przestali płakać. Odłożyliśmy maluchy na posłanie na podłodze i legliśmy z ulgą na kanapę. Mój mąż objął mnie ramieniem, a ja przytuliłam się do jego piersi. Czułam szybkie bicie jego serca.

czwartek, 12 czerwca 2014

17. Spotkanie z przypadku




**Carlos**

Bezskutecznie próbowałem przekonać Logana żeby nie robił głupot. Nie słuchał mnie. Wpadł jakby w trans, myślał tylko o zemście. W końcu zrozumiałem, że wrzeszcząc na niego nic nie zdziałam, że muszę znaleźć jakieś porządne argumenty, by go uspokoić.

- Logan, a co z dziećmi? Pomyślałeś o nich? Co się z nimi stanie jak trafisz do kryminału?
- A kto powiedział, że tam trafię?! Taki jeden zjeb tyle czasu chodzi na wolności, to i ja pochodzę!
- Tutaj pewności mieć nie możesz!
- Wystarczy nadzieja!
- Nadzieja matką głupich. – Wyszeptałem pod nosem z rezygnacją.
- Matka kocha swoje dzieci. – Powiedział z satysfakcją i wrócił do pilnowania auta przed nami.

piątek, 6 czerwca 2014

16. Wypis



**Kendall**

                Oboje z Loganem dostaliśmy wypis tego samego dnia. Po kilku nocach w szpitalu, łóżko zbrzydło mi kompletnie. Z Loganem nie było prawie żadnego kontaktu, od porwania dzieciaków zamknął się w sobie, cały czas trzymał telefon w ręce i oczekiwał, aż zadzwonią do niego z wieściami. Ta cała Jenkins rozpłynęła się z nimi w powietrzu. Dodatkowo wyjazd rodziców przybił go jeszcze bardziej. Praca… Carlos z Jamesem przyjechali po nas i zabrali nasze bagaże. Wsiedliśmy do auta. Po drodze Henderson cały czas patrzył się raz w okno, a raz na komórkę, jego wyraz twarzy sprawiał, że aż serce ściskało mi się w piersi. Dlaczego on musi mieć takiego pecha?!

                Razem z chłopakami postanowiliśmy, że Logan na jakiś czas musi zamieszkać u nas. Stawiał opór, ale nie mogliśmy go zostawić samego w takim stanie. Kiedy dotarliśmy na miejsce Adriana i Caroline przywitały nas ciepło. Wreszcie byłem w domu. Mimo tego, że znajdowałem się już u siebie, nadal czułem ten szpitalny zapach, który drażnił mój nos. Postanowiłem wziąć prysznic, a ubrania natychmiast wyprać. Nastawiłem pranie, przy okazji wrzucając jeszcze kilka cuchów reszty. Następnie wszedłem pod prysznic i włączyłem dość ciepłą wodę. Stałem  tak dłuższy czas bez ruchu, czułem odprężenie, wszystkie problemy jakby ze mnie spływały. Przyszedł jednak czas, by się otrząsnąć, wziąłem gąbkę w dłoń, nalałem żelu i wyszorowałem porządnie całe ciało. Czynność powtórzyłem, by mieć stu procentową pewność, że więcej ten okropny zapach nie będzie się za mną ciągnął. Kiedy już wyszedłem z pod prysznica, wytarłem się i obwinąłem się ręcznikiem w pasie. W takim stroju wyszedłem z łazienki i najzwyczajniej w świecie usiadłem przy biurku. Nadmiar emocji skłonił mnie do napisania piosenki. Bardzo smutnej i chwytającej za serce. Z każdym wersem czułem co raz większą ulgę, mogłem wylać wszystkie swoje żale. To co mnie gryzło zapełniało białą kartkę papieru i cieszyło moje oko. To naprawdę świetne uczucie móc spojrzeć na swoje problemy z innej perspektywy. Tworzenie nie zajęło mi dużo czasu, ponieważ dopadła mnie wena twórcza. Kiedy skończyłem, jeszcze raz przyjrzałem się tekstowi i nieskromnie powiedziałem do siebie „świetne”. Uśmiechnąłem się pod nosem. Nagle poczułem lekki chłód i przypomniałem sobie, że jestem bez ubrań. Poszedłem do szafy by przyodziać na siebie coś gustownego. Następnie poszedłem wysuszyć włosy. Gotowy wyszedłem z pokoju do centralnej części naszego domu, czyli salonu. Siedzieli tam wszyscy oprócz Logana. Oglądali jakiś głupi talk show w telewizji. Znajdowali się na dwóch kanapach. Na jednej Caroline wtulona w Carlosa, a na drugiej Adriana wtulona w Jamesa. Ach ta miłość… . Ale właśnie! Gdy zobaczyłem przyjaciela i moją siostrę, coś mi się przypomniało.