W poprzednim rozdziale: Caroline ucieka z domu do Logana. Pod wpływem emocji i alkoholu dochodzi między nimi do zbliżenia. Carlos znajduje żonę u swojej teściowej. Caroline wraca do domu. Kendall jest załamany. Boi się, że już nigdy nie spotka się z ukochaną Alice. Rebecca próbuje go uwieść. ~ Cholera... To serio brzmi jak "moda na sukces" lub "trudne sprawy" czy coś w tym stylu... Dziwny ten mój mózg. ^^
A dzisiaj:
**Kendall**
Odkąd
Caroline wróciła do domu minęło już kilka dni. Atmosfera wokół była dziwna.
Niby się pogodzili, ale mimo wszystko ona była taka wyobcowana, zamyślona. Nie
wiedziałem dokładnie o co chodzi, ale musiało to być związane z Loganem, bo
zachowywał się podobnie. Zaczynałem podejrzewać, że o coś się pokłócili, bo
mało ze sobą rozmawiali. Traktowali się jak zło konieczne, jednak na razie nie
zamierzałem w to ingerować. James za to
wreszcie rozpromieniał. Adriana miała przerwę w egzaminach więc znalazła dla
niego trochę czasu. Nie była już taka spięta i nie wydzierała się na wszystkich
wokół. Znowu nie było go całymi dniami w domu, a gdy wracał, był cały w
skowronkach. Przynajmniej on miał szczęście. Nadal nie udało mi się
skontaktować z Alice. Zaczynałem się martwić. Niby znalazła sobie innego
faceta, ale przecież ją kochałem. Chciałem to wszystko wyjaśnić. Miałem ogromną
nadzieję, że to jedno wielkie nieporozumienie i wszystko wróci do normy. Moje
kontakty z Rebeccą też się pogorszyły. Nadal miałem jej za złe ostatni
incydent. Jak ona mogła? Przecież wyraziłem się jasno, że między nami nic nie
ma. Gdyby nie ciąża, to już by jej tu nie było. Poprawka: w ogóle by się nie
znalazła w tym domu. Starała się mnie jakoś udobruchać, ale nie bardzo jej się
to udawało. Gdyby nie Carlos to chyba bym w tym domu oszalał. On jedyny
zachowywał się tak jak zawsze. Martwił się o Caroline, ale o przyjaciołach nie
zapomniał. Dobry chłopak.