W poprzednim rozdziale: Caroline i Carlos odwiedzają Logana. To co zastają na miejscu, przeraża ich. Chłopak zwierza im się ze swych problemów, a Ci namawiają go na wizytę u psychologa. Henderson godzi się. Jest mu lepiej. Pod drzwiami Kendalla staje Rebecca. Ma dla niego wieści. Okazuje się, że straciła pracę i dom.
A co dziś? Proszę bardzo:
**James**
Kiedy Kendall zwołał naradę
„rodzinną” zastanawiałem się o co może chodzić. Czy mam się niepokoić, czy to
może coś pozytywnego. W każdym razie bezzwłocznie zjawiłem się w pokoju Carlosa
i Caroline, gdzie reszta już na mnie czekała.
- O co chodzi? – Spytał zniecierpliwiony Latynos.
- Jak by wam to…..
- Najlepiej prosto z mostu i bez owijania w bawełnę? – Powiedziała Caroline.
- Dobra. Mam do was prośbę. – Znów się zaciął.
- No mów wreszcie! – Podniosłem głos.
- Czy Rebecca mogłaby u nas zamieszkać? – Zamknął oczy, zacisnął zęby, a z jego gardła wydobył się syk.
- Ta wywłoka?! Pod naszym dachem?! Wykluczone! – Uniósł się Pena.
- O co chodzi? – Spytał zniecierpliwiony Latynos.
- Jak by wam to…..
- Najlepiej prosto z mostu i bez owijania w bawełnę? – Powiedziała Caroline.
- Dobra. Mam do was prośbę. – Znów się zaciął.
- No mów wreszcie! – Podniosłem głos.
- Czy Rebecca mogłaby u nas zamieszkać? – Zamknął oczy, zacisnął zęby, a z jego gardła wydobył się syk.
- Ta wywłoka?! Pod naszym dachem?! Wykluczone! – Uniósł się Pena.