**Logan**
- Miło
cię znów widzieć. – Powiedziałem robiąc przyjacielski uścisk z Kendallem na
przywitanie.
- Ciebie też. – Odpowiedział.
- Pakuj rzeczy i jedziemy do domu.
Zrobił jak mówiłem i ruszyliśmy w drogę.
- Ale one już duże. – Powiedział patrząc na maluchy.
- Nie widziałeś ich tydzień. Przez ten czas nie mogło się tak dużo zmienić. - Zaśmiałem się.
- Może i tak, ale wydaje mi się, że trochę podrosły.
- Niech ci będzie.
- A co u reszty? – Odezwał się po chwili milczenia.
- W porządku. Ostatnio Carlos zorganizował mini przyjęcie urodzinowe. Było wesoło. James schlał się do nieprzytomności, a potem…
- urwałem. Nie mogłem mu przecież tak po prostu powiedzieć, że Rebecca o niego pytała.
- A potem co?
- Nie nic. Lepiej opowiedz jak się bawiłeś.
- Było zajebiście, stary. Poznałem dziewczynę, jest cudowna. – Rozmarzył się.
- Ooo! A to niespodzianka. Mów co to za jedna.
- Blondynka, nazywa się Alice, jest śliczna i jest wychowawczynią na obozie i jest nauczycielką.
- To coś nowego. Z opisu wydaje mi się normalna. – Zażartowałem z niego.
- Czy ty kpisz z mojego gustu?
- Ależ skąd. – Powiedziałem sarkastycznie. – Kiedy ją poznam? – Zapytałem.
- Chciałem ją zaprosić któregoś dnia na obiad albo kolację do nas.
- Po co czekać? Zaproś ją dziś. Caroline jak dowiedziała się, że przyjeżdżasz, to poleciała do sklepu na jakieś wielkie zakupy, żeby zrobić wykwintną kolację. Ona jest niemożliwa.
- Ciebie też. – Odpowiedział.
- Pakuj rzeczy i jedziemy do domu.
Zrobił jak mówiłem i ruszyliśmy w drogę.
- Ale one już duże. – Powiedział patrząc na maluchy.
- Nie widziałeś ich tydzień. Przez ten czas nie mogło się tak dużo zmienić. - Zaśmiałem się.
- Może i tak, ale wydaje mi się, że trochę podrosły.
- Niech ci będzie.
- A co u reszty? – Odezwał się po chwili milczenia.
- W porządku. Ostatnio Carlos zorganizował mini przyjęcie urodzinowe. Było wesoło. James schlał się do nieprzytomności, a potem…
- urwałem. Nie mogłem mu przecież tak po prostu powiedzieć, że Rebecca o niego pytała.
- A potem co?
- Nie nic. Lepiej opowiedz jak się bawiłeś.
- Było zajebiście, stary. Poznałem dziewczynę, jest cudowna. – Rozmarzył się.
- Ooo! A to niespodzianka. Mów co to za jedna.
- Blondynka, nazywa się Alice, jest śliczna i jest wychowawczynią na obozie i jest nauczycielką.
- To coś nowego. Z opisu wydaje mi się normalna. – Zażartowałem z niego.
- Czy ty kpisz z mojego gustu?
- Ależ skąd. – Powiedziałem sarkastycznie. – Kiedy ją poznam? – Zapytałem.
- Chciałem ją zaprosić któregoś dnia na obiad albo kolację do nas.
- Po co czekać? Zaproś ją dziś. Caroline jak dowiedziała się, że przyjeżdżasz, to poleciała do sklepu na jakieś wielkie zakupy, żeby zrobić wykwintną kolację. Ona jest niemożliwa.