**James**
Jechaliśmy
do kościoła na pogrzeb Susan. Logan nie życzył sobie, żeby okazanie zwłok
odbyło się u niego w mieszkaniu, więc od razu jechaliśmy do świątyni, gdzie
mogliśmy pożegnać się
z przyjaciółką. Atmosfera w aucie była posępna, każdy był smutny. Ja siedziałem za kierownicą, obok mnie Adriana, z tyłu Kendall, Carlos i Caroline. Byłem rozpędzony, jednak musiałem zwolnić, bo przed nami stał dość spory korek. Zahamowałem przed ostatnim samochodem i czekałem, aż coś się ruszy. W tym czasie złapałem moją ukochaną za rękę. Siedzieliśmy w ciszy, puki Kendall nie zauważył,
że trzymamy się za ręce.
- Eh ym! – Chrząknął. – Obie ręce na kierownicy. – Dodał.
Zatkało mnie, nie wiedziałem co powiedzieć. Adriana chyba też. Patrzeliśmy na siebie i nie wiedzieliśmy co zrobić. Nie pościliśmy nadal swoich dłoni.
- Słyszałeś? Ręce na kierownicę. – Powtórzył.
- Kendall! Daj im spokój!- Broniła nas Caroline uderzając go w pierś.
Przyjaciel zrobił zrezygnowaną minę i już więcej się nie odzywał. Podziękowałem Caroline w myślach. Wreszcie mogliśmy jechać dalej. Nienawidziłem tego skrzyżowana w LA. Wieczne korki przez nieodpowiednio zsynchronizowaną sygnalizację świetlną. Dojechaliśmy na miejsce, wyjęliśmy kwiaty z auta i weszliśmy do kościoła. Poszliśmy pod samą trumnę, gdzie czekali już rodzice Susan, Logana i oczywiście Logan. Każdy pożegnał się ze zmarłą, po czym przytulił pocieszająco Logana. Nasze „pocieszające uściski” podziałały odwrotnie, bo ten rozkleił się. Staliśmy obok niego i nie wiedzieliśmy jak zareagować. Zaczęła się msza. Ksiądz powiedział takie kazanie, że chyba nie było osoby, której nie poleciałoby parę gorzkich łez tęsknoty i żalu. Tylko jedna kobieta nie płakała. Nie znałem jej, ale najwidoczniej musiała znać Logana lub Susan, skoro była na pogrzebie. Po mszy, przeszliśmy na cmentarz. Logan i matka Susan gorzko płakali. Pierwszy raz widziałem przyjaciela w takim stanie, a najgorsze było to, że nie mogłem nic zrobić, by go pocieszyć. Dotarliśmy na cmentarz. Ksiądz powiedział jeszcze parę słów, po czym pracownicy zakładu pogrzebowego zaczęli spuszczać trumnę w dół. W tym momencie Logan jakby dostał szału. Zaczął krzyczeć „Susan! Susan!” , był cały czerwony i mokry od łez, szarpał się, miałem wrażenie, że zaraz wskoczy za nią do grobu. Trzymaliśmy go z Kendallem, martwiąc się o niego, kiedy Carlos pocieszał Caroline, która rozkleiła się na dobre. Razem z Susan były najlepszymi przyjaciółkami jeszcze z czasów dzieciństwa, więc nie dziwne było, że się rozkleiła. Grabarze zakopywali już dół. Kiedy skończyli, ułożyli wszystkie kwiaty na grobie. Ludzie zaczęli rozchodzić się do domów. Państwo Henderson za chwilę mieli lot powrotny, byli bardzo zapracowani, więc nie mogli zostać dłużej, rodzice Susan mieszkali w LA i też dość szybko się zwinęli. Zostaliśmy tylko my i Logan. Podszedłem do niego i złapałem go od tyłu za ramę. Wydawał się nieobecny.
- Trzymasz się jakoś? – Spytałem.
- Jakoś. – Oznajmił z wyraźną rezygnacją w głosie i chlipnął nosem.
- Idźcie już.- Poprosił nas po czasie.
- A Ty? – Spytała Adriana.
- Zostanę jeszcze.
- Tylko nie siedź za długo. - Powiedział Kendall.
- No idźcie już! – Krzyknął drżącym głosem.
Spełniliśmy jego prośbę i poszliśmy w stronę auta. Pojechaliśmy do domu. Po drodze dowiedziałem się, że niepłaczącą kobietą, była trenerka Logana I Carlosa.
z przyjaciółką. Atmosfera w aucie była posępna, każdy był smutny. Ja siedziałem za kierownicą, obok mnie Adriana, z tyłu Kendall, Carlos i Caroline. Byłem rozpędzony, jednak musiałem zwolnić, bo przed nami stał dość spory korek. Zahamowałem przed ostatnim samochodem i czekałem, aż coś się ruszy. W tym czasie złapałem moją ukochaną za rękę. Siedzieliśmy w ciszy, puki Kendall nie zauważył,
że trzymamy się za ręce.
- Eh ym! – Chrząknął. – Obie ręce na kierownicy. – Dodał.
Zatkało mnie, nie wiedziałem co powiedzieć. Adriana chyba też. Patrzeliśmy na siebie i nie wiedzieliśmy co zrobić. Nie pościliśmy nadal swoich dłoni.
- Słyszałeś? Ręce na kierownicę. – Powtórzył.
- Kendall! Daj im spokój!- Broniła nas Caroline uderzając go w pierś.
Przyjaciel zrobił zrezygnowaną minę i już więcej się nie odzywał. Podziękowałem Caroline w myślach. Wreszcie mogliśmy jechać dalej. Nienawidziłem tego skrzyżowana w LA. Wieczne korki przez nieodpowiednio zsynchronizowaną sygnalizację świetlną. Dojechaliśmy na miejsce, wyjęliśmy kwiaty z auta i weszliśmy do kościoła. Poszliśmy pod samą trumnę, gdzie czekali już rodzice Susan, Logana i oczywiście Logan. Każdy pożegnał się ze zmarłą, po czym przytulił pocieszająco Logana. Nasze „pocieszające uściski” podziałały odwrotnie, bo ten rozkleił się. Staliśmy obok niego i nie wiedzieliśmy jak zareagować. Zaczęła się msza. Ksiądz powiedział takie kazanie, że chyba nie było osoby, której nie poleciałoby parę gorzkich łez tęsknoty i żalu. Tylko jedna kobieta nie płakała. Nie znałem jej, ale najwidoczniej musiała znać Logana lub Susan, skoro była na pogrzebie. Po mszy, przeszliśmy na cmentarz. Logan i matka Susan gorzko płakali. Pierwszy raz widziałem przyjaciela w takim stanie, a najgorsze było to, że nie mogłem nic zrobić, by go pocieszyć. Dotarliśmy na cmentarz. Ksiądz powiedział jeszcze parę słów, po czym pracownicy zakładu pogrzebowego zaczęli spuszczać trumnę w dół. W tym momencie Logan jakby dostał szału. Zaczął krzyczeć „Susan! Susan!” , był cały czerwony i mokry od łez, szarpał się, miałem wrażenie, że zaraz wskoczy za nią do grobu. Trzymaliśmy go z Kendallem, martwiąc się o niego, kiedy Carlos pocieszał Caroline, która rozkleiła się na dobre. Razem z Susan były najlepszymi przyjaciółkami jeszcze z czasów dzieciństwa, więc nie dziwne było, że się rozkleiła. Grabarze zakopywali już dół. Kiedy skończyli, ułożyli wszystkie kwiaty na grobie. Ludzie zaczęli rozchodzić się do domów. Państwo Henderson za chwilę mieli lot powrotny, byli bardzo zapracowani, więc nie mogli zostać dłużej, rodzice Susan mieszkali w LA i też dość szybko się zwinęli. Zostaliśmy tylko my i Logan. Podszedłem do niego i złapałem go od tyłu za ramę. Wydawał się nieobecny.
- Trzymasz się jakoś? – Spytałem.
- Jakoś. – Oznajmił z wyraźną rezygnacją w głosie i chlipnął nosem.
- Idźcie już.- Poprosił nas po czasie.
- A Ty? – Spytała Adriana.
- Zostanę jeszcze.
- Tylko nie siedź za długo. - Powiedział Kendall.
- No idźcie już! – Krzyknął drżącym głosem.
Spełniliśmy jego prośbę i poszliśmy w stronę auta. Pojechaliśmy do domu. Po drodze dowiedziałem się, że niepłaczącą kobietą, była trenerka Logana I Carlosa.
**Kendall**
z przyjaciół raczej nie było skore do rozmowy, a nawet jeśli, to i tak nie wiedziałem o czym rozmawiać. Włączyłem więc telewizor, aby coś mogło poszumieć w tle. Nie wiedziałem nawet co leci w danym momencie, bo zbytnio się na tym nie skupiałem, liczyło się tylko to, że udało mi się zabić tą cholerną ciszę. Zacząłem myśleć o Loganie i o tym co on czuje. My wszyscy byliśmy przygnębieni, a co dopiero on. Zrobiło mi się go strasznie szkoda. Wstałem z kanapy i oznajmiłem wszystkim, że jadę do niego.
- Pojedziemy z Tobą.- Wstali James i Adriana.
- Nie. Sam pojadę. Wy zostańcie i pilnujcie Carlosa, bo widzę, że zaraz będzie z nim gorzej. Zadzwonię do was. Na razie. – Chwyciłem kluczyki od auta i wyszedłem.
Carlos rzeczywiście wyglądał gorzej. Chyba udzieliło mu się od Caroline, ale na to nie mogłem już nic poradzić. Byłem w drodze do Logana, dalej się o niego martwiłem. Kiedy dojechałem na miejsce, wysiadłem z auta i poszedłem w stronę apartamentowca. Stanąłem przed drzwiami jego mieszkania
i pociągnąłem za klamkę. Było otwarte, więc wszedłem po cichu mając nadzieję, że mój przyjaciel śpi. Zatrzymałem się w przedpokoju, gdy zobaczyłem co dzieje się w jadalni. Logan siedział przy stole
z kieliszkiem czerwonego wina w ręku, na środku stołu stały dwie zapalone świece, w tle romantyczna muzyka, a naprzeciwko mojego przyjaciela stał drugi kieliszek z winem i zdjęcie
w szklanej ramce. Wydawało mi się, że to zdjęcie Susan. Przeraził mnie ten widok. Nie wiedziałem jak na to zareagować, bałem się zareagować. Przyglądałem się sytuacji. Logan wyglądał jakby wznosił toast. Podniósł kieliszek do góry i powiedział „za naszą miłość” ,po czym wypił do dna. Zdziwił się kiedy przed sobą zobaczył nadal pełne naczynie. Podniósł się i podszedł do fotografii. „Kochanie dlaczego nie pijesz?”- spytał i w odpowiedzi usłyszał głuchą ciszę. „Dlaczego nie pijesz?!”- Tym razem krzyknął, złapał zdjęcie w dłonie i zbił szklaną ramę o podłogę. Uklękną nad rozbitym szkłem i zaczął płakać. Powoli podchodziłem do niego. Nagle złapał jedno ze szkieł i wbił powyżej nadgarstka. Przejechał energicznie, wyjął i powtórzył czynność jeszcze kilka razy, ale szybciej. Podbiegłem do niego i wyrwałem mu szkło z dłoni. Dookoła było już sporo krwi, a ta nie przestawała lać się z ran. Zabandażowałem skaleczenia i ucinałem powyżej ran, tak aby krew wolniej do nich dopływała. Zadzwoniłem na pogotowie i powiadomiłem o sytuacji. Powiedzieli, że karetka będzie za parę chwil.
Z Loganem było chyba lepiej, ale skarżył się na ból.
- Logan a gdzie dzieci?- Spytałem.
- Są u sąsiadki, ona ma doświadczenie w pilnowaniu niemowląt.
Kiwnąłem tylko głową i nie odezwałem się. Milczeliśmy. Po chwili usłyszałem jak pod budynek podjeżdża karetka. W tym czasie Logan powiedział:
- Kendall. Nie czuję ręki! Co się dzieje? – Po tych słowach stracił przytomność.
___________________________________________________________________
I wreszcie ten magiczny numerek bez zera z przodu. Króciutko ale za to jak wymownie. Proszę, nie zabijajcie mnie! Zostawcie komentarz :)
Okazało się, że jednak mam serce. Zrobiło mi się szkoda Logana i zatęskniłem za Susan, jednak nie spocznę, dopóki nie zrealizuję swoich planów. ^^
Info: Do zakładki "warto zajrzeć" dodałem 2 nowe blogi. Tzn, jeden z nich jest nowy, a drugi cieszy się wielomiesięcznym stażem, jednak dopiero niedawno go wyczaiłem. :) Nie omieszkam się pochwalić, iż na jednym z nich figuruję jako bohater :)
Jak myślicie? Co będzie z Loganem? Czy odzyska przytomność? Czy jego ręka powróci do pełnej sprawności? Przekonacie się za jakiś czas :D
Pozdrawiam:
BTC
BTC
Serce mi scisnelo z bolu trzy razy. Za pierwszym jak Logan dostal napadu na pogrzebie, drugi jak gadal do zdjecia Susan bo mnie to zszokowalo, a za trzecim gdy stracil czucie. Moj Boze... jak on cierpi. Oby tylko nie sfiksowac po tym wszystkim. Tyle mysli krazy po mojej glowie. To bylo pieknie poruszajace. Brak slow po prostu. Nic tylko Cie kochac :*
OdpowiedzUsuńPs ales Ty szybki ze dodales mego bloga :)
To jest takie mega smutne no ej ale naprawdę szkoda mi logana ale ta akcja z tym zdjęciem mnie rozwaliła to było naprawdę crepe naprawdę
OdpowiedzUsuńO matulu... Jak stracił czucie w ręce? Co się tam stało? No żesz... Jezu! Ty mnie kiedyś człowieku do zawału doprowadzisz! W jednej chwili oglądam serial szpiegowski (wiem, nie masz na to wpływu), a w następnej czytam TO! Jak myślisz, jak się teraz czuję? Ale wracając do opowiadania... Szkoda mi Logana, no... Ten jego ból jest taki... realistyczny. Stracił coś i to już nie wróci. Nie wiem, czy mam mu teraz współczuć, czy wkrótce "jakoś się pocieszy"... Nie wiem, na prawdę nie wiem. No, ale dobra. Trzeba się opanować. Przeczytać jeszcze jedno opowiadania, skomentować, popisać trochę u siebie, obejrzeć kolejny odcinek i znowu trochę popisać. Tak więc czekam na nn! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że dodaję komentarz dopiero dzisiaj, ale nie miałam czasu na czytanie bloga. A mogłam tylko czytać jednego. I jeszcze pisanie rozdziałów. Grr... Ale w każdym razie rozdział boski, ale ciebie zabiję za to !!! Serce mi stanęło jak przeczytałam rozdział. Idę zaraz po kij. :D Jezu muszę odrobić czytanie rozdziałów. Całuski :*
OdpowiedzUsuńTak to jest jak przesadza się z masturbacją. Bozia go pokarała i odebrała mu czucie w ręce. Nie powinnam tak żartować, zważając na sytuację Logana, ale chciałam jakoś rozluźnić atmosferę, która zrobiła się na tym blogu. Juz sie boję co jeszcze wymyslisz.
OdpowiedzUsuńNie odbieraj Loganowi ręki to byłoby takie smutne. Kurde Logan nie pasuje do tej trenerki od początku jej nie lubiłam -,- wiem jestem dziwna.A tak mniejsza o mnie to czekam aż znów coś napiszesz ;)
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego z okazji Świąt Wielkiej Nocy :) http://big-time-rush-ciri.blog.onet.pl/ zapraszam, Ciri
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Logana. Bardzo...
OdpowiedzUsuńDopiero dziś przeczytałam całe opowiadanie i powiem Ci, że jest świetne.
Zapraszam do mnie herestousopowiadania.blogspot.com
Biedny Logi mam nadzieje ze da sb rade w dalszym zyciu
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do Liebster Blog Award. Więcej info na: http://btr-la-is-ours.blogspot.com/2014/04/liebster-award.html
OdpowiedzUsuńto takie smutne :'( tylko mu ręki nie utnij, bo by było dziwnie "wdowiec bez ręki z dwójką małych dzieci" xd dodawaj szybko nn!
OdpowiedzUsuńAż można łezkę uronić. Biedny Logan, został sam z dwójką dzieci :C Całe szczęście, że Kendall był w pobliżu, inaczej wolę nie myśleć co by się stało.
OdpowiedzUsuńCzekam niecierpliwie na nn :*************
Pozdrawiam Stelss :******
Nominuję cię do LBA więcej u mnie ♥
OdpowiedzUsuńhttp://katelyn-story.blogspot.com
....Logan oszalał z rozpaczy ?!?!?!?!
OdpowiedzUsuń