**Logan**
Poród zbliżał się wielkimi
krokami. Nie mogłem doczekać się momentu, w którym będę mógł przytulić po raz
pierwszy swoje własne dziecko. Do tej pory nie miałem jakiegoś dłuższego
kontaktu z dziećmi, więc trochę obawiałem się jak to będzie, ale miałem nadzieję,
że razem z Susan damy sobie radę. Właśnie. Razem z Susan. A co jeśli będę
musiał zostać sam na jakiś czas z dzieckiem? Co jeśli wtedy nie dam sobie rady
i polegnę? Ogarnął mnie strach. Po pierwsze czułem, że nie mam wystarczającej
wiedzy, aby zajmować się niemowlęciem, a po drugie, miałem wrażenie, że w moim
stanie to jest niemożliwe. Do opieki nad dzieckiem, trzeba mieć formę, cały
czas być w ruchu, a ja ostatnio nieźle się zapuściłem. Dawno nie mieliśmy
żadnych prób choreografii, czy występów, co spowodowało, że wypadłem z formy.
Nałożyło się na to jeszcze to, że Susan będąc w ciąży, ciągle coś jadła, a ja
chociaż byłem najedzony, a widziałem, że ona coś ze smakiem pałaszuje, od razu
głodniałem i jadłem razem z nią. Patrzyłem w lustro z niesmakiem. „ Jak ja
wyglądam?!”- myślałem. Byłem tłusty. Z każdej możliwej strony, wylewały mi się
płaty tłuszczu. Postanowiłem, że zapiszę się na siłownię i zatrudnię trenera.
Chciałem, żeby James polecił mi swojego, ale nie odbierał telefonu. Jak mógłby
się na coś przydać, to jak zwykle nie można się z nim skontaktować. Zacząłem
szukać kogoś dobrego w internecie. Po dłuższych poszukiwaniach znalazłem to, o
co mi chodziło. Kobieta nazywała się dziwnie, tak, że przy wymowie jej nazwiska
łamał mi się język, mianowicie- Zuzanna Chrząszcz. Imię jeszcze byłem w stanie
wypowiedzieć, ale nazwisko? To sprawiło mi nie lada problem. I to całe „ą” co
to w ogóle za litera?! Ona nie mogła być Amerykanką. W Każdym razie miała same pozytywne opinie w
necie, więc postanowiłem ją sprawdzić. Zadzwoniłem pod numer telefonu, który
znalazłem na stronie, aby dowiedzieć się czegoś więcej i zapisać się na
ćwiczenia. Kobieta mówiła do mnie z dziwnym akcentem, co jeszcze bardziej
utwierdziło mnie w twierdzeniu, że nie jest naszej narodowości. Umówiłem się z
nią jeszcze tego samego dnia, ponieważ podobno akurat miała czas. Zacząłem się
szykować. Susan pytała mnie gdzie idę i dlaczego pakuję dres do torby, więc jej
powiedziałem. Żona namówiła mnie, żebym zabrał ze sobą Carlosa, bo ostatnimi
czasy nigdzie nie wychodzi. Przystałem na to bez większego problemu. Fajnie
byłoby pójść tam
z kimś znajomym, czułbym się wtedy mniej nieswojo. Pojechałem do jego domu i zaproponowałem mu to, a właściwie postawiłem go przed faktem dokonanym.
- Carlos. Zabieram Cię na siłownię. – Oznajmiłem.
- Jak to zabierasz mnie na siłownię? – Zapytał zdziwiony.
- Nie będziesz siedział ciągle w domu, wyjdź do ludzi. Szykuj się i jedziemy.
Przyjaciel spojrzał pytająco na Caroline, a ta kiwnęła do niego z akceptacją. Ucieszył się i pobiegł się spakować.
- Chwila! – Wystrzeliła Caroline. – Czy zostawiłeś kobietę w 8 miesiącu ciąży samą w domu? Czy Ty masz rozum?! - Pytała mnie.
- Racja. Cholera! Przecież ona w każdej chwili może zacząć rodzić. – Przeraziłem się. – Chyba musimy zrezygnować z naszego wyjścia. – Posmutniałem.
- Spokojnie. Pojadę do niej z przyjemnością, a wy bawcie się dobrze.
- Serio? Jesteś kochana. Dziękuję. – Powiedziałem uradowany i przytuliłem ją po przyjacielsku.
- Nie ma za co. – Powiedziała uwalniając się z moich objęć, wzięła kluczyki od auta i wyszła.
Po chwili przyszedł gotowy Carlos.
- Gdzie Caroline? – Spytał.
- Pojechała do Susan. My też się zwijajmy. – Oznajmiłem mu i wyszliśmy z mieszkania.
z kimś znajomym, czułbym się wtedy mniej nieswojo. Pojechałem do jego domu i zaproponowałem mu to, a właściwie postawiłem go przed faktem dokonanym.
- Carlos. Zabieram Cię na siłownię. – Oznajmiłem.
- Jak to zabierasz mnie na siłownię? – Zapytał zdziwiony.
- Nie będziesz siedział ciągle w domu, wyjdź do ludzi. Szykuj się i jedziemy.
Przyjaciel spojrzał pytająco na Caroline, a ta kiwnęła do niego z akceptacją. Ucieszył się i pobiegł się spakować.
- Chwila! – Wystrzeliła Caroline. – Czy zostawiłeś kobietę w 8 miesiącu ciąży samą w domu? Czy Ty masz rozum?! - Pytała mnie.
- Racja. Cholera! Przecież ona w każdej chwili może zacząć rodzić. – Przeraziłem się. – Chyba musimy zrezygnować z naszego wyjścia. – Posmutniałem.
- Spokojnie. Pojadę do niej z przyjemnością, a wy bawcie się dobrze.
- Serio? Jesteś kochana. Dziękuję. – Powiedziałem uradowany i przytuliłem ją po przyjacielsku.
- Nie ma za co. – Powiedziała uwalniając się z moich objęć, wzięła kluczyki od auta i wyszła.
Po chwili przyszedł gotowy Carlos.
- Gdzie Caroline? – Spytał.
- Pojechała do Susan. My też się zwijajmy. – Oznajmiłem mu i wyszliśmy z mieszkania.
**Caroline**
„Typowy facet”- pomyślałam, kiedy
doszłam do wniosku, że Susan została sama w domu. Logan jak zwykle nie
przemyślał wszystkiego dokładnie. Miał szczęście, ze mam takie dobre serce
i zgodziłam się pojechać do niej, bo inaczej musiałby wrócić do domu. Tak naprawdę zrobiłam to
z przyjemnością. Chciałam wyrwać się wreszcie z domu i odwiedzić najlepszą przyjaciółkę. Bardzo się za nią stęskniłam. Kiedy dotarłam na miejsce, zapukałam do drzwi. Susan otworzyła mi z radosną miną.
- Caroline! Hej kochana! Co Cię tu sprowadza?
- Przyjechałam Cię odwiedzić, stęskniłam się. – Nie mogłam jej powiedzieć, ze przyjechałam jej pilnować, bo by się śmiertelnie obraziła.
- Wchodź, zrobię herbaty.
Siedziałyśmy przy stole pijąc herbatę i przegryzając ciastka. Parzyłam na Susan jak pochłania jedno za drugim i nie wierzyłam własnym oczom. Nigdy wcześniej tyle nie jadła. Co prawda Logan mówił, ze Susi ma ostatnio wzmożony apetyt, ale nie wiedziałam, ze aż tak. Wiedziałam przynajmniej, dlaczego brzuch tak bardzo jej urósł. Jak żyję, nie widziałam jeszcze ciężarnej z tak ogromnym brzuchem, no chyba, że nosiła pod sercem trojaczki. To w jej przypadku było niemożliwe, bo podobno na USG wykryto jednego osobnika. Bardzo miło nam się gawędziło. Dawno się nie widziałyśmy i mieliśmy sporo tematów do obgadania. Głównym obiektem naszych rozmów był Kendall i ta jego Rebecca. Śmiałyśmy się z niej i z tego jak wygląda, ale gnębiło nas to, jak taki potwór mógł wpaść w oko chłopakowi, którego znamy od lat i który nigdy nie wykazywał zainteresowania takimi kobietami. Owszem, lubił blondynki, lecz blondynka i dziwka to nie synonimy. W rozmowie padały takie słowa jak: „gdzie on ma oczy?” ; „może dobrze daje” ; „ciekawe czy ona go naprawdę kocha” itp. Nie kryłyśmy naszego zniesmaczenia i irytacji sytuacją. Po czasie zaczęłyśmy rozmawiać o czym innym, bo ile można ględzić o tym samym? Brałyśmy na tapetę różne tematy, jak to najlepsze przyjaciółki. Nie było ani minuty ciszy, bo cały czas któraś z nas coś mówiła. Śmiechu i łez nie zabrakło. Nie wiem dokładnie ile czasu razem spędziłyśmy, ale na pewno dużo. Chciałam już wracać do domu, bo się zasiedziałam, ale chłopaków jeszcze nie było
z powrotem. Bałam się, że korzystając z okazji, po siłowni poszli się napić i wrócą pijani. Chwyciłam za telefon i zaczęłam do nich wydzwaniać. Nie mogłam dobić się ani do jednego, ani do drugiego. Martwiłam się, bo może coś im się stało, ale wiedziałam, że jeśli wróciliby pijani, to bardzo szybko by tego pożałowali. Nie okazywałam mojego zdenerwowania, żeby nie martwić Susan. Nie mogłam narazić jej na stres. Próbowałam ją czymś zająć, aby nie myślała o tym, co dzieje się z naszymi mężami, ale po czasie przestało to skutkować. Cała się rozdygotała i zaczęła obgryzać paznokcie
z nerwów. Nigdy nie przeżywała niczego aż tak. Była istnym dowodem na to, jak ciąża zmienia kobietę. Chciałam ja uspokoić, jednak nic nie dawało upragnionego skutku. Z każdą sekundą denerwowała się co raz bardziej. Wiedziałam, że może zagrozić to dziecku, jednak byłam bezsilna. Nagle rozbrzmiał dźwięk mojego telefonu, a na wyświetlaczu wyświetliło mi się zdjęcie Carlosa. Odebrałam, a on zaczął mi się tłumaczyć. Kiedy powiedział mi co zatrzymało ich tak długo, złość na niego mi zeszła, ale miałam ochotę udusić Logana gołymi rękami. Dobrze, że Carlos był przy nim, bo nie wiadomo do czego mogłoby dojść. Jedno było pewne- Susan nie mogła się o niczym dowiedzieć, bo chyba by eksplodowała.
i zgodziłam się pojechać do niej, bo inaczej musiałby wrócić do domu. Tak naprawdę zrobiłam to
z przyjemnością. Chciałam wyrwać się wreszcie z domu i odwiedzić najlepszą przyjaciółkę. Bardzo się za nią stęskniłam. Kiedy dotarłam na miejsce, zapukałam do drzwi. Susan otworzyła mi z radosną miną.
- Caroline! Hej kochana! Co Cię tu sprowadza?
- Przyjechałam Cię odwiedzić, stęskniłam się. – Nie mogłam jej powiedzieć, ze przyjechałam jej pilnować, bo by się śmiertelnie obraziła.
- Wchodź, zrobię herbaty.
Siedziałyśmy przy stole pijąc herbatę i przegryzając ciastka. Parzyłam na Susan jak pochłania jedno za drugim i nie wierzyłam własnym oczom. Nigdy wcześniej tyle nie jadła. Co prawda Logan mówił, ze Susi ma ostatnio wzmożony apetyt, ale nie wiedziałam, ze aż tak. Wiedziałam przynajmniej, dlaczego brzuch tak bardzo jej urósł. Jak żyję, nie widziałam jeszcze ciężarnej z tak ogromnym brzuchem, no chyba, że nosiła pod sercem trojaczki. To w jej przypadku było niemożliwe, bo podobno na USG wykryto jednego osobnika. Bardzo miło nam się gawędziło. Dawno się nie widziałyśmy i mieliśmy sporo tematów do obgadania. Głównym obiektem naszych rozmów był Kendall i ta jego Rebecca. Śmiałyśmy się z niej i z tego jak wygląda, ale gnębiło nas to, jak taki potwór mógł wpaść w oko chłopakowi, którego znamy od lat i który nigdy nie wykazywał zainteresowania takimi kobietami. Owszem, lubił blondynki, lecz blondynka i dziwka to nie synonimy. W rozmowie padały takie słowa jak: „gdzie on ma oczy?” ; „może dobrze daje” ; „ciekawe czy ona go naprawdę kocha” itp. Nie kryłyśmy naszego zniesmaczenia i irytacji sytuacją. Po czasie zaczęłyśmy rozmawiać o czym innym, bo ile można ględzić o tym samym? Brałyśmy na tapetę różne tematy, jak to najlepsze przyjaciółki. Nie było ani minuty ciszy, bo cały czas któraś z nas coś mówiła. Śmiechu i łez nie zabrakło. Nie wiem dokładnie ile czasu razem spędziłyśmy, ale na pewno dużo. Chciałam już wracać do domu, bo się zasiedziałam, ale chłopaków jeszcze nie było
z powrotem. Bałam się, że korzystając z okazji, po siłowni poszli się napić i wrócą pijani. Chwyciłam za telefon i zaczęłam do nich wydzwaniać. Nie mogłam dobić się ani do jednego, ani do drugiego. Martwiłam się, bo może coś im się stało, ale wiedziałam, że jeśli wróciliby pijani, to bardzo szybko by tego pożałowali. Nie okazywałam mojego zdenerwowania, żeby nie martwić Susan. Nie mogłam narazić jej na stres. Próbowałam ją czymś zająć, aby nie myślała o tym, co dzieje się z naszymi mężami, ale po czasie przestało to skutkować. Cała się rozdygotała i zaczęła obgryzać paznokcie
z nerwów. Nigdy nie przeżywała niczego aż tak. Była istnym dowodem na to, jak ciąża zmienia kobietę. Chciałam ja uspokoić, jednak nic nie dawało upragnionego skutku. Z każdą sekundą denerwowała się co raz bardziej. Wiedziałam, że może zagrozić to dziecku, jednak byłam bezsilna. Nagle rozbrzmiał dźwięk mojego telefonu, a na wyświetlaczu wyświetliło mi się zdjęcie Carlosa. Odebrałam, a on zaczął mi się tłumaczyć. Kiedy powiedział mi co zatrzymało ich tak długo, złość na niego mi zeszła, ale miałam ochotę udusić Logana gołymi rękami. Dobrze, że Carlos był przy nim, bo nie wiadomo do czego mogłoby dojść. Jedno było pewne- Susan nie mogła się o niczym dowiedzieć, bo chyba by eksplodowała.
**Carlos**
Bardzo
ucieszyłem się, gdy Logan zaproponował mi, żebym poszedł z nim na siłownię.
Ostatnimi czasy ciągle siedziałem w domu i powoli wariowałem. Kendall cały czas
siedział u tej swojej Rebecci, a Jamesa od kilku dni nie było w domu. Miałem
wrażenie, że zamieszkał już na stałe u Adriany. Pamiętam początki mojego związku
z Caroline, było tak samo jak w przypadku Jamesa i Adriany. Też cały czas u
niej byłem i nie widziałem świata poza nią. Logan z Susan też nas dawno nie
odwiedzali, bo Susi miała już tak wielki brzuch, że było jej ciężko się
poruszać. Dziwiło mnie to, ze urósł taki wielki, ale ona powtarzała, że to po
prostu zależy od organizmu. Dzięki Loganowi wreszcie mogłem się wyrwać, a i
Caroline skorzystała, bo pojechała do Susan na pogaduchy. Po drodze śmialiśmy
się z nazwiska naszej trenerki. Próbowaliśmy je wymówić, ale nie wiedzieliśmy
jak wymawia się jakieś dziwne „a” z laseczką i zacinaliśmy się w połowie.
Jedyne co udawało nam się wykrztusić to „kszy” ; „szyksz” , a do „chrząszcz” z
tym daleko. Dojechaliśmy na miejsce i weszliśmy do budynku. Na miejscu czekała
na nas piękna kobieta, brunetka, mniej
więcej mojego wzrostu, z ciałem jak bogini. Domyślałem się, że będzie ładna,
ale wyobrażałem sobie ją jako płaską dechę. Tym czasem ta kobieta serio miała
czym oddychać, a tyłu też jej nie brakowało. Wszystko było na swoim miejscu. Rozmarzyłem
się chwilę i zaraz ocknąłem, jednak Logan tępo się na nią patrzył i miałem
wrażenie, że zaraz pocieknie mu ślinka. Szturchnąłem go lekko i na chwilę się
opamiętał. Zapoznaliśmy się z trenerką, przebraliśmy i przystąpiliśmy do
ćwiczeń. Cały trening minął nam w miłej atmosferze, ale był strasznie męczący. Zuza
nas nie oszczędzała. Martwiło mnie, że cały czas wymieniali się z Loganem
zalotnymi spojrzeniami, wiedziałem, że muszę kontrolować sytuację, żeby nie
doszło do czegoś więcej. Po skończonych katorgach poszliśmy wziąć prysznic.
Kiedy wróciliśmy, Zuza przekazała nam kartki, na których wydrukowała nasze
diety punkt po punkcie. Byłem przerażony, bo musiałem zrezygnować z wielu
przysmaków. Widziałem, że Loganowi też się to za bardzo nie spodobało. Kobieta
ustaliła nam także harmonogram ćwiczeń. Miałem nadzieję, że już będziemy mogli
wyjść, ale oni zaczęli rozmawiać. Stałem na uboczu
i przysłuchiwałem się wszystkiemu. Najzwyczajniej w Świecie flirtowali ze sobą. Próbowałem odciągnąć Logana, ale nie dałem rady. Siedziałem z boku, ale nie spuszczałem ich z pola widzenia. W końcu przestali rozmawiać, bo przyszedł kolejny klient. Poszliśmy do szatni zabrać nasze rzeczy. Zerknąłem na telefon i wyświetliło mi się 10 nieodebranych połączeń od Caroline. Przeczuwałem niezły ochrzan. Zamknąłem się w toalecie i zadzwoniłem do niej. Wytłumaczyłem się żonie, a ta swoją złość na mnie przelała na Logana. Musiałem obiecać jej, że wszystkim się zajmę. Kiedy skończyłem rozmowę, wyszedłem z ubikacji i pojechaliśmy do domu Logana. Caroline paraliżowała mojego przyjaciela morderczym wzrokiem, a Susan była nad wyraz spokojna. Ciekawiłem się co Caroline jej powiedziała, ale ona trzymała to w tajemnicy.
Kolejne dni mijały nam podobnie. Jeździliśmy z Loganem na siłownię, a Caroline jeździła do Susan. Cały czas musiałem mieć na oku przyjaciela, który co raz lepiej dogadywał się z naszą trenerką. Sam ją polubiłem ale z pewnością nie tak jak mój kumpel. Dowiedzieliśmy się, że jest Polką i że przyjechała robić tu karierę aktorską, ale nie wyszło jej przez akcent. Odziedziczyła klub fitness po ciotce i została tutaj. Co trening Logan i Zuza flirtowali i nic nie było wstanie ich od siebie odciągnąć. Oprócz jednego pamiętnego razu: staliśmy przy ladzie w recepcji, on wpatrzony w nią jak w obrazek, a ona w niego nie mniej, ja stałem na poboczu i przyglądałem się całej sytuacji. Robiło się niebezpiecznie, zaczęli zbliżać do siebie swoje twarze i już miałem reagować, kiedy zadzwonił jej służbowy telefon. Odebrała go.
- Zuzanna Chrząszcz, słucham…. Mhm… Już podaję. Logan do Ciebie.
- Do mnie? – Zdziwił się i wziął telefon do ręki. - Słucham… Co ?! Już jedziemy. – Rozłączył się. – Carlos zbieraj manatki, Susan rodzi. Caroline zabrała ją do szpitala. Gazu!
i przysłuchiwałem się wszystkiemu. Najzwyczajniej w Świecie flirtowali ze sobą. Próbowałem odciągnąć Logana, ale nie dałem rady. Siedziałem z boku, ale nie spuszczałem ich z pola widzenia. W końcu przestali rozmawiać, bo przyszedł kolejny klient. Poszliśmy do szatni zabrać nasze rzeczy. Zerknąłem na telefon i wyświetliło mi się 10 nieodebranych połączeń od Caroline. Przeczuwałem niezły ochrzan. Zamknąłem się w toalecie i zadzwoniłem do niej. Wytłumaczyłem się żonie, a ta swoją złość na mnie przelała na Logana. Musiałem obiecać jej, że wszystkim się zajmę. Kiedy skończyłem rozmowę, wyszedłem z ubikacji i pojechaliśmy do domu Logana. Caroline paraliżowała mojego przyjaciela morderczym wzrokiem, a Susan była nad wyraz spokojna. Ciekawiłem się co Caroline jej powiedziała, ale ona trzymała to w tajemnicy.
Kolejne dni mijały nam podobnie. Jeździliśmy z Loganem na siłownię, a Caroline jeździła do Susan. Cały czas musiałem mieć na oku przyjaciela, który co raz lepiej dogadywał się z naszą trenerką. Sam ją polubiłem ale z pewnością nie tak jak mój kumpel. Dowiedzieliśmy się, że jest Polką i że przyjechała robić tu karierę aktorską, ale nie wyszło jej przez akcent. Odziedziczyła klub fitness po ciotce i została tutaj. Co trening Logan i Zuza flirtowali i nic nie było wstanie ich od siebie odciągnąć. Oprócz jednego pamiętnego razu: staliśmy przy ladzie w recepcji, on wpatrzony w nią jak w obrazek, a ona w niego nie mniej, ja stałem na poboczu i przyglądałem się całej sytuacji. Robiło się niebezpiecznie, zaczęli zbliżać do siebie swoje twarze i już miałem reagować, kiedy zadzwonił jej służbowy telefon. Odebrała go.
- Zuzanna Chrząszcz, słucham…. Mhm… Już podaję. Logan do Ciebie.
- Do mnie? – Zdziwił się i wziął telefon do ręki. - Słucham… Co ?! Już jedziemy. – Rozłączył się. – Carlos zbieraj manatki, Susan rodzi. Caroline zabrała ją do szpitala. Gazu!
_______________________________________________________________
No i proszę. Kolejny rozdział już za nami. Jak Wam się podobało? Jak zwykle proszę o pozostawienie po sobie śladu w postaci komentarza :)
Pragnę zadedykować ten rozdział Marli S. , bo to po przeczytaniu jej ostatniego rozdziały, nagle dostałem weny i mogłem zrealizować swój pomysł. Marlo, dziękuję :*
Co dalej? Czy Logan opamięta się i jego relacje z Zuzą się zmienią? A może wda się w romans? Jak Susan przeżyje poród? Tego dowiecie się już niedługo. :D
Pozdrawiam:
BTC
BTC
Awww słodki jesteś. Dziękuję, a jednocześnie jestem zła, bo się na mnie odegrałeś urywając w takim momencie :p Mam duuuużo do powiedzenia o Loganie. Tak, jest tłusty. Niech idzie to spalić :) jednak co tu się dzieje między nim a trener Zuzą? Uuu... niepokoi mnie to. Susaaaan rodzi! Obyśmy się dowiedzieli co to będzie za baby. Chłopczyk czy dziewczynka :* Rozdział czaderski ^^
OdpowiedzUsuńI sie w koncu doczekałam bo miał sie rozdzial ukazac wczesnie podobno. Od rana czekam a wszedl po 13. Tak sie nie robi :)
UsuńRomans? Logan chyba boi się ojcostwa skoro wdaje sie w romanse. Oj Loguś, Loguś. ;)
OdpowiedzUsuńchrząszcz? rili? a Logan niech się zajmie swoim tłuszczykiem, żoną i dzieckiem, a nie za jakimś chrząszczem się ugania xD
OdpowiedzUsuńO rajusiu! Suzan rodzi! Jej! Jestem ciekawa, czy to będzie chłopiec, czy dziewczynka. Owww *.*
OdpowiedzUsuńLogan ty deklu! Masz się nie wdawać w żaden romans! Zrozumiałeś! Choć znając ciebie Chris namieszasz i to nieźle ;)
Więc czekam niecierpliwie na nn :*******
Pozdrawiam Stelss :*********
Ma dziewczyna gadane... Nie powiem. No i weź już nie snuj takich tragicznych scenariuszy? Bo po jednym z tych spoilerów trochę mnie zaniepokoiłeś. Chyba się domyślasz, którym, co nie? Notka świetna. Czekam na nn!
OdpowiedzUsuń