**Susan**
Byłam
już w szpitalu. Miałam co raz silniejsze skurcze, myślałam, ze za raz to
dziecko po prostu ze mnie wyskoczy. Lekarz zabrał mnie jeszcze na USG, aby
zobaczyć, czy nie ma przeciwwskazań, bym rodziła naturalnie. Leżałam przy
aparaturze, a pielęgniarka smarowała mi brzuch żelem, kiedy nagle do Sali
wbiegł zdyszany Logan.
- Co jest? Coś przegapiłem?- Zapytał robiąc przerwy na oddech.
- Spokojnie, jeszcze nie zaczęliśmy. Proszę zająć miejsce koło małżonki.- Uspokoił go doktor.
Logan posłusznie wykonał jego polecenie, usiadł obok mnie i złapał moją rękę. Patrzyliśmy w monitor jednak nic tam nie widzieliśmy. Nagle doktor zdjął okulary i zaczął przecierać oczy.
- O ja pier.. – Wymamrotał pod nosem.
- Coś jest nie tak?- Zaniepokoiłam się.
- Spokojnie, wszystko jest w porządku, ale..
- Co ale?!- Wykrzyczał zdenerwowany Logan.
- Będziecie mili państwo bliźnięta.
- Jak to bliźnięta. Przecież robiliśmy badania tyle razy i za każdym mówił pan, że będzie jedno dziecko.
- Najwyraźniej musieli się nakryć na siebie, to czasem się zdarza. Ale zrobili nam psikusa.- Zaśmiał się.
- A co z płcią?
- Z tego co tu widzę… Chłopczyk iiii dziewczynka. Tak to drugie to z pewnością dziewczynka.
Nie pamiętam co wtedy czułam, bo w tym momencie złapał mnie tak silny skurcz, że aż się rozpłakałam. Lekarz zabrał mnie na porodówkę. Logan cały czas był ze mną i trzymał mnie mocno za rękę. Kiedy ja męczyłam się, krzyczałam i cierpiałam w trakcie porodu, on cały czas głaskał mnie po głowie, a na jego twarzy widniał dziwny spokój. Po długim czasie katorgi jaką przeżywałam, nagle doktor wykrzyczał: „widzę główkę!” , co zmobilizowało mnie do dalszego parcia. Parłam z całych sił, aż w końcu jedno z naszych dzieci wyszło na powierzchnię. Kiedy usłyszałam jego płacz, omal nie rozpłakałam się ze wzruszenia.
- Mamy synka! Czy tatuś zechciałby przeciąć pępowinę? – Spytała jedna z pielęgniarek wciskając mu w dłoń nożyce.
- Ja?- Zapytał wstając.
Kiedy tylko podszedł do dziecka, zemdlał. Narobił tylko problemów, bo musieli go wynieść z sali. Na szczęście za drzwiami czekał Carlos, który się nim zajął. Urodzenie drugiego dziecka poszło mi znacznie łatwiej. Nie ma się co dziwić, w końcu to córeczka. Taka nasza babska solidarność od momentu narodzin. Ani się obejrzałam, a leżałam już na szpitalnym łóżku ze świeżą pościelą, z dziećmi w rękach, a obok mnie siedział dumny i już przytomny tatuś. Widziałam jak szkliły mu się oczy, gdy patrzał na nasze maleństwa. Chciałam dać mu choć jedno z nich do potrzymania, ale tak strasznie się bał, że odmówił. Po pewnym czasie udało mi się go jednak namówić i wziął na ręce naszego synka.
- Hej Mitchel, witaj u tatusia. – Powiedział z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Zaraz, zaraz. Jaki Mitchel? Z kim to uzgodniłeś?- Zapytałam na żarty oburzona.
- Myślałem, że to jasne. W końcu gram Logana Mitchella, a wiesz jak lubię swoją postać. Ale skoro uważasz inaczej.. – Posmutniał.
- Nie, nie, nie. Podoba mi się. – Uśmiechnęłam się do niego. – Ale ona będzie nazywać się Grace.- Powiedziałam wskazując na malutką.
- Dlaczego akurat tak?
- A dlaczego nie? Zawsze chciałam mieć tak na imię, więc moja córeczka może się teraz tak nazywać.
- A więc Mitchel i Grace?- Spytał dla pewności.
- Dokładnie tak.- Potwierdziłam, a on obdarował mnie uśmiechem.
- Co jest? Coś przegapiłem?- Zapytał robiąc przerwy na oddech.
- Spokojnie, jeszcze nie zaczęliśmy. Proszę zająć miejsce koło małżonki.- Uspokoił go doktor.
Logan posłusznie wykonał jego polecenie, usiadł obok mnie i złapał moją rękę. Patrzyliśmy w monitor jednak nic tam nie widzieliśmy. Nagle doktor zdjął okulary i zaczął przecierać oczy.
- O ja pier.. – Wymamrotał pod nosem.
- Coś jest nie tak?- Zaniepokoiłam się.
- Spokojnie, wszystko jest w porządku, ale..
- Co ale?!- Wykrzyczał zdenerwowany Logan.
- Będziecie mili państwo bliźnięta.
- Jak to bliźnięta. Przecież robiliśmy badania tyle razy i za każdym mówił pan, że będzie jedno dziecko.
- Najwyraźniej musieli się nakryć na siebie, to czasem się zdarza. Ale zrobili nam psikusa.- Zaśmiał się.
- A co z płcią?
- Z tego co tu widzę… Chłopczyk iiii dziewczynka. Tak to drugie to z pewnością dziewczynka.
Nie pamiętam co wtedy czułam, bo w tym momencie złapał mnie tak silny skurcz, że aż się rozpłakałam. Lekarz zabrał mnie na porodówkę. Logan cały czas był ze mną i trzymał mnie mocno za rękę. Kiedy ja męczyłam się, krzyczałam i cierpiałam w trakcie porodu, on cały czas głaskał mnie po głowie, a na jego twarzy widniał dziwny spokój. Po długim czasie katorgi jaką przeżywałam, nagle doktor wykrzyczał: „widzę główkę!” , co zmobilizowało mnie do dalszego parcia. Parłam z całych sił, aż w końcu jedno z naszych dzieci wyszło na powierzchnię. Kiedy usłyszałam jego płacz, omal nie rozpłakałam się ze wzruszenia.
- Mamy synka! Czy tatuś zechciałby przeciąć pępowinę? – Spytała jedna z pielęgniarek wciskając mu w dłoń nożyce.
- Ja?- Zapytał wstając.
Kiedy tylko podszedł do dziecka, zemdlał. Narobił tylko problemów, bo musieli go wynieść z sali. Na szczęście za drzwiami czekał Carlos, który się nim zajął. Urodzenie drugiego dziecka poszło mi znacznie łatwiej. Nie ma się co dziwić, w końcu to córeczka. Taka nasza babska solidarność od momentu narodzin. Ani się obejrzałam, a leżałam już na szpitalnym łóżku ze świeżą pościelą, z dziećmi w rękach, a obok mnie siedział dumny i już przytomny tatuś. Widziałam jak szkliły mu się oczy, gdy patrzał na nasze maleństwa. Chciałam dać mu choć jedno z nich do potrzymania, ale tak strasznie się bał, że odmówił. Po pewnym czasie udało mi się go jednak namówić i wziął na ręce naszego synka.
- Hej Mitchel, witaj u tatusia. – Powiedział z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Zaraz, zaraz. Jaki Mitchel? Z kim to uzgodniłeś?- Zapytałam na żarty oburzona.
- Myślałem, że to jasne. W końcu gram Logana Mitchella, a wiesz jak lubię swoją postać. Ale skoro uważasz inaczej.. – Posmutniał.
- Nie, nie, nie. Podoba mi się. – Uśmiechnęłam się do niego. – Ale ona będzie nazywać się Grace.- Powiedziałam wskazując na malutką.
- Dlaczego akurat tak?
- A dlaczego nie? Zawsze chciałam mieć tak na imię, więc moja córeczka może się teraz tak nazywać.
- A więc Mitchel i Grace?- Spytał dla pewności.
- Dokładnie tak.- Potwierdziłam, a on obdarował mnie uśmiechem.
**Logan**
Dzieci
były już na Świecie, a ja wreszcie mogłem chwalić się każdemu moimi pociechami.
Pierwsze co zrobiłem po powrocie do domu ze szpitala od Susan, to wstawiłem
fotkę naszej powiększonej rodziny na twittera. Dostałem całkiem sporo
gratulacji w szczególności od fanek. Mimo, że byłem bardzo szczęśliwy, to nadal
był pewien problem. Nie byliśmy przygotowani na dwójkę dzieci, bo przez całą
ciążę żyliśmy w świadomości, że urodzi nam się tylko chłopczyk, dlatego też
wyszykowaliśmy typowo chłopięcy pokoik. Chciałem zrobić niespodziankę dla żony
i nic jej nie mówiąc dokupiłem jeszcze jedno łóżeczko, akcesoria, parę ubranek
i pomalowałem połowę pomieszczenia na różowo. Kiedyś, gdy dzieci będą starsze,
jednemu z nich przydzielimy inny pokój, ale teraz praktyczniej dla nas było
ulokowanie ich w jednym. Remont zajął mi całą noc. Rano zdrzemnąłem się z dwie
godzinki, po czym wziąłem prysznic i od razu pojechałem do szpitala. Nie
widziałem rodziny tylko kilka godzi, a tak się za nimi stęskniłem, ze nie
mogłem w domu znaleźć sobie miejsca.
Po drodze do szpitala kupiłem jeszcze kwiaty dla Susan, aby pokazać jej jak bardzo ją kocham. Kiedy dotarłem na miejsce, była pora karmienia. Wszedłem do sali i patrzyłem jak moja córeczka ssie pierś swojej mamusi. Susan nie miała tyle pokarmu, żeby nakarmić obie wygłodniałe istoty, dlatego na przemian były karmione sztucznym pokarmem. Teraz była kolej Mitchela, który był na rękach u pielęgniarki i wcinał mleko z butelki. Kobieta przekazała mi syna i teraz to ja go trzymałem. Czułem się taki dumny i szczęśliwy.
Kolejnego dnia Susan miała dostać wypis. Pojechałem po nią i po dzieci. Wszedłem do sali, w której leżała. Była już spakowana i gotowa do wyjścia. Chwyciła w rękę swój pakunek, z którym tu przyjechała, a ja zapakowałem dzieci w nosidełka i zabrałem je, jedno w jednej ręce, a drugie- w drugiej. Moja żona podeszła do recepcji, żeby podpisać jakieś papiery, a ja usiadłem w poczekalni. Spotkałem tam swojego starego kolegę jeszcze z czasów liceum. John nie mógł uwierzyć, że zostałem tatą i to jeszcze bliźniąt. Cały czas pytał się mnie, czy przypadkiem mu się to nie śni. Nie potrafię zliczyć ile razy mi gratulował. Kiedy Susan załatwiła już papierkowe sprawy, zawołała mnie, a John poszedł razem ze mną. Chciał poznać moją żonę, a przy okazji odprowadzić nas do drzwi. Staliśmy jeszcze chwilę pogrążeni w rozmowie, kiedy Susan zaczęła się niecierpliwić.
- No Logan, chodź wreszcie, chcę już do domu.
- Za chwilę.
- To daj mi chociaż kluczyki. Ta torba jest ciężka.- Prosiła.
- Proszę.- Podałem jej je.
Kobieta wyszła z budynku i ruszyła w kierunku auta. Cały czas obserwowałem ją przez szklane drzwi, miałem dziwne przeczucia. Przestałem się niepokoić i wróciłem do rozmowy z kolegą, kiedy nagle usłyszałem trzask. Odwróciłem się. Rozpędzony samochód uderzył w moją żonę, kiedy przechodziła przez pasy.
- Suuuuuuuuuuuusan!!!- Wykrzyczałem.
Zostawiłem dzieci w rękach Johna nie pytając go o zgodę i pobiegłem na miejsce zdarzenia. Cały czas miałem nadzieję, że nic takiego się nie stało, że Susan wstanie, otrzepie się, zarzuci włosy i ochrzani kierowcę, który ją potrącił. Myliłem się. Leżała nieruchomo na ulicy cała we krwi. Sprawca wypadku odjechał z piskiem opon, nawet nie zdążyłem zobaczyć jego twarzy. Klęknąłem przed ciałem ukochanej, włożyłem ręce pod jej plecy i lekko uniosłem ją do góry. Nie zareagowała. Rozpłakałem się jak dziecko. Położyłem ją na ulicy i zacząłem robić masaż serca, cały czas płakałem i krzyczałem „kochanie obudź się, nie zostawiaj mnie, kochanie!” . Wokół nas zrobiło się niezłe zbiegowisko. Nagle poczułem jak ktoś chwyta mnie za ramię i odciąga od zwłok. To był ratownik medyczny. Zmierzył wzrokiem Susan, po czym spojrzał na mnie. „Przykro mi”- powiedział krótko, a ja uklęknąłem na jezdni. Zanosiłem się płaczem. Dalej nic nie pamiętam.
Po drodze do szpitala kupiłem jeszcze kwiaty dla Susan, aby pokazać jej jak bardzo ją kocham. Kiedy dotarłem na miejsce, była pora karmienia. Wszedłem do sali i patrzyłem jak moja córeczka ssie pierś swojej mamusi. Susan nie miała tyle pokarmu, żeby nakarmić obie wygłodniałe istoty, dlatego na przemian były karmione sztucznym pokarmem. Teraz była kolej Mitchela, który był na rękach u pielęgniarki i wcinał mleko z butelki. Kobieta przekazała mi syna i teraz to ja go trzymałem. Czułem się taki dumny i szczęśliwy.
Kolejnego dnia Susan miała dostać wypis. Pojechałem po nią i po dzieci. Wszedłem do sali, w której leżała. Była już spakowana i gotowa do wyjścia. Chwyciła w rękę swój pakunek, z którym tu przyjechała, a ja zapakowałem dzieci w nosidełka i zabrałem je, jedno w jednej ręce, a drugie- w drugiej. Moja żona podeszła do recepcji, żeby podpisać jakieś papiery, a ja usiadłem w poczekalni. Spotkałem tam swojego starego kolegę jeszcze z czasów liceum. John nie mógł uwierzyć, że zostałem tatą i to jeszcze bliźniąt. Cały czas pytał się mnie, czy przypadkiem mu się to nie śni. Nie potrafię zliczyć ile razy mi gratulował. Kiedy Susan załatwiła już papierkowe sprawy, zawołała mnie, a John poszedł razem ze mną. Chciał poznać moją żonę, a przy okazji odprowadzić nas do drzwi. Staliśmy jeszcze chwilę pogrążeni w rozmowie, kiedy Susan zaczęła się niecierpliwić.
- No Logan, chodź wreszcie, chcę już do domu.
- Za chwilę.
- To daj mi chociaż kluczyki. Ta torba jest ciężka.- Prosiła.
- Proszę.- Podałem jej je.
Kobieta wyszła z budynku i ruszyła w kierunku auta. Cały czas obserwowałem ją przez szklane drzwi, miałem dziwne przeczucia. Przestałem się niepokoić i wróciłem do rozmowy z kolegą, kiedy nagle usłyszałem trzask. Odwróciłem się. Rozpędzony samochód uderzył w moją żonę, kiedy przechodziła przez pasy.
- Suuuuuuuuuuuusan!!!- Wykrzyczałem.
Zostawiłem dzieci w rękach Johna nie pytając go o zgodę i pobiegłem na miejsce zdarzenia. Cały czas miałem nadzieję, że nic takiego się nie stało, że Susan wstanie, otrzepie się, zarzuci włosy i ochrzani kierowcę, który ją potrącił. Myliłem się. Leżała nieruchomo na ulicy cała we krwi. Sprawca wypadku odjechał z piskiem opon, nawet nie zdążyłem zobaczyć jego twarzy. Klęknąłem przed ciałem ukochanej, włożyłem ręce pod jej plecy i lekko uniosłem ją do góry. Nie zareagowała. Rozpłakałem się jak dziecko. Położyłem ją na ulicy i zacząłem robić masaż serca, cały czas płakałem i krzyczałem „kochanie obudź się, nie zostawiaj mnie, kochanie!” . Wokół nas zrobiło się niezłe zbiegowisko. Nagle poczułem jak ktoś chwyta mnie za ramię i odciąga od zwłok. To był ratownik medyczny. Zmierzył wzrokiem Susan, po czym spojrzał na mnie. „Przykro mi”- powiedział krótko, a ja uklęknąłem na jezdni. Zanosiłem się płaczem. Dalej nic nie pamiętam.
**Kendall**
Co raz
bardziej tęskniłem za przyjaciółmi, szczególnie za tymi, z którymi byłem w
konflikcie. Przed oczami miałem wszystkie świetne chwile, które z nimi
przeżyłem. Nie mogłem ulec, nie chciałem dać za wygraną, za wszelką cenę
chciałem wyrzucić ich z głowy, ale nie potrafiłem. Usiadłem na kanapie przez
telewizorem i zacząłem przerzucać kanały. Wszędzie same reklamy. Na jednym z
kanałów „my litle pony” „dmucha kondomy”- dopowiedziałem sobie w myśli, na
drugim reklama jakiegoś szamponu do włosów, na trzecim- karmy dla psów, na
kolejnym jakaś durna telenowela, którą puszczali jeszcze w czasach
czarno-białej telewizji. Po poszukiwaniach w końcu trafiłem na coś normalnego.
Usłyszałem melodyjkę po czym zapowiedź: „ serwis informacyjny 24/ seven-
zapraszamy. W dzisiejszym programie:
- dzieci postanawiają zrobić coś dla planety, zbierają śmieci,
- windows wypuścił wadliwe oprogramowanie, ostrzegamy,
- żona sławnego artysty zginęła na przejściu dla pieszych
- etc.”
Oglądałem dalej, bo zaciekawił mnie punkt drugi, kiedy obejrzałem ten reportaż, miałem już przełączyć, ale moją uwagę przykuła twarz osoby klęczącej przy ciele zmarłej osoby. „Czy to Logan? Nie możliwe” – pomyślałem. Postanowiłem nie przełączać. Po chwili upewniłem się, że to naprawdę był on. Usłyszałem słowa: „dziś popołudniu doszło do tragicznego wypadku, przy jednym z miejskich szpitali. Na przejściu dla pieszych została potrącona młoda kobieta. Z naszych ustaleń wynika, że jest to żona jednego z członków zespołu Big Time Rush- Logana Hendersona. Policja szuka sprawcy wypadku”.
Przeraziłem się. Jak to Susan nie żyje? Przecież to nie możliwe. Chwyciłem za telefon, żeby zadzwonić do niej i przekonać się, że to nieprawda. Na wyświetlaczu sobaczyłem sms’ a od Carlosa: „Kendall, Susan nie żyje. Jeśli zostało w Tobie jeszcze choć trochę starego Kendalla, przyjedź wesprzeć Logana. Siedzimy u niego w mieszkaniu, adres znasz.”
Zbierałem się do wyjścia, ale zatrzymała mnie Rebecca.
- Gdzie idziesz kochanie?
- Jadę do Logana.
- Ale jak to? Przecież się na niego gniewasz?
- Nagła zmiana. Jedziesz ze mną?
- Oczywiście! Muszę pilnować żebyś nie zrobił nic głupiego, np. nie pogodził się z nim.
Pojechaliśmy do jego mieszkania. Zadzwoniłem do dzwonkiem, a drzwi otworzyła mi Caroline:
- Kendall! Jak dobrze Cię widzieć, wiedziałam, że przyjedziesz. – Rzuciła mi się na szyję. – A co ona tu robi?!- Spytała zauważając Rebeccę.
-Zostaw ją, jest ze mną.
Weszliśmy do środka. Dzieci leżały w łóżeczkach, a Logan siedział załamany na uboczu i nawet nie zareagował na moje przyjście. Przyjaciele opowiedzieli mi całą historię. Zrobiło mi się szkoda Hendersona, chciałem dodać mu otuchy, ale Adriana powstrzymała mnie, mówiąc, żeby na razie do niego nie podchodzić, bo źle na to reaguje. Ni z tego, ni z owego Rebecca wystrzeliła z tekstem:
- Mogła uważać jak łazi. Pff, przecież nie jest, tzn. nie była świętą krową. – Powiedziała z szyderczym uśmiechem na twarzy, a mi zrobiło się za nią wstyd. Wtedy do akcji wkroczył Logan.
- Jak śmiesz Ty dziwko?! Nie znałaś jej, więc nie wypowiadaj się na jej temat!- Krzyknął, po czym plunął jej w twarz.
- Ej! Uspokój się stary!- Zareagowałem.
- Nie uspokoję się! Czy Ty nie widzisz jakim ta wywłoka jest człowiekiem?! To zwykła kurwa, brudna szmata! Zastanawiałeś się ile facetów przed Tobą ją posuwało?! Spójrz na nią, posłuchaj tego co ona plecie! Nie pasujecie do siebie!- Wykrzyczał mi w twarz, po czym znów zajął swoje miejsce.
Widziałem jak w Rebecce wszystko się gotuje. Nagle wybuchła i rzuciła się na niego z łapami. Odciągnąłem ją i przywołałem do porządku. W tym momencie zdałem sobie sprawę z tego, że Logan miał rację.
- Rebecca.- Powiedziałem oschle. – To koniec, wyjdź.- Oznajmiłem.
- Ale jak to koniec? Kendzio, kochany.- Zaczęła się do mnie łasić i przytulać.
- Powiedziałem wyjdź! Nie chcę Cię więcej widzieć!- Krzyknąłem odpychając ją od siebie.
- Dobrze. Jak sobie życzysz, ale pamiętaj, że tego pożałujesz! Jeszcze tu wrócę, nie uwolnisz się ode mnie tak łatwo!- Oznajmiła i trzasnęła drzwiami. W tym momencie dzieci zaczęły płakać.
- dzieci postanawiają zrobić coś dla planety, zbierają śmieci,
- windows wypuścił wadliwe oprogramowanie, ostrzegamy,
- żona sławnego artysty zginęła na przejściu dla pieszych
- etc.”
Oglądałem dalej, bo zaciekawił mnie punkt drugi, kiedy obejrzałem ten reportaż, miałem już przełączyć, ale moją uwagę przykuła twarz osoby klęczącej przy ciele zmarłej osoby. „Czy to Logan? Nie możliwe” – pomyślałem. Postanowiłem nie przełączać. Po chwili upewniłem się, że to naprawdę był on. Usłyszałem słowa: „dziś popołudniu doszło do tragicznego wypadku, przy jednym z miejskich szpitali. Na przejściu dla pieszych została potrącona młoda kobieta. Z naszych ustaleń wynika, że jest to żona jednego z członków zespołu Big Time Rush- Logana Hendersona. Policja szuka sprawcy wypadku”.
Przeraziłem się. Jak to Susan nie żyje? Przecież to nie możliwe. Chwyciłem za telefon, żeby zadzwonić do niej i przekonać się, że to nieprawda. Na wyświetlaczu sobaczyłem sms’ a od Carlosa: „Kendall, Susan nie żyje. Jeśli zostało w Tobie jeszcze choć trochę starego Kendalla, przyjedź wesprzeć Logana. Siedzimy u niego w mieszkaniu, adres znasz.”
Zbierałem się do wyjścia, ale zatrzymała mnie Rebecca.
- Gdzie idziesz kochanie?
- Jadę do Logana.
- Ale jak to? Przecież się na niego gniewasz?
- Nagła zmiana. Jedziesz ze mną?
- Oczywiście! Muszę pilnować żebyś nie zrobił nic głupiego, np. nie pogodził się z nim.
Pojechaliśmy do jego mieszkania. Zadzwoniłem do dzwonkiem, a drzwi otworzyła mi Caroline:
- Kendall! Jak dobrze Cię widzieć, wiedziałam, że przyjedziesz. – Rzuciła mi się na szyję. – A co ona tu robi?!- Spytała zauważając Rebeccę.
-Zostaw ją, jest ze mną.
Weszliśmy do środka. Dzieci leżały w łóżeczkach, a Logan siedział załamany na uboczu i nawet nie zareagował na moje przyjście. Przyjaciele opowiedzieli mi całą historię. Zrobiło mi się szkoda Hendersona, chciałem dodać mu otuchy, ale Adriana powstrzymała mnie, mówiąc, żeby na razie do niego nie podchodzić, bo źle na to reaguje. Ni z tego, ni z owego Rebecca wystrzeliła z tekstem:
- Mogła uważać jak łazi. Pff, przecież nie jest, tzn. nie była świętą krową. – Powiedziała z szyderczym uśmiechem na twarzy, a mi zrobiło się za nią wstyd. Wtedy do akcji wkroczył Logan.
- Jak śmiesz Ty dziwko?! Nie znałaś jej, więc nie wypowiadaj się na jej temat!- Krzyknął, po czym plunął jej w twarz.
- Ej! Uspokój się stary!- Zareagowałem.
- Nie uspokoję się! Czy Ty nie widzisz jakim ta wywłoka jest człowiekiem?! To zwykła kurwa, brudna szmata! Zastanawiałeś się ile facetów przed Tobą ją posuwało?! Spójrz na nią, posłuchaj tego co ona plecie! Nie pasujecie do siebie!- Wykrzyczał mi w twarz, po czym znów zajął swoje miejsce.
Widziałem jak w Rebecce wszystko się gotuje. Nagle wybuchła i rzuciła się na niego z łapami. Odciągnąłem ją i przywołałem do porządku. W tym momencie zdałem sobie sprawę z tego, że Logan miał rację.
- Rebecca.- Powiedziałem oschle. – To koniec, wyjdź.- Oznajmiłem.
- Ale jak to koniec? Kendzio, kochany.- Zaczęła się do mnie łasić i przytulać.
- Powiedziałem wyjdź! Nie chcę Cię więcej widzieć!- Krzyknąłem odpychając ją od siebie.
- Dobrze. Jak sobie życzysz, ale pamiętaj, że tego pożałujesz! Jeszcze tu wrócę, nie uwolnisz się ode mnie tak łatwo!- Oznajmiła i trzasnęła drzwiami. W tym momencie dzieci zaczęły płakać.
_____________________________________________________________________
Szczerze Wam powiem, że jeszcze nigdy nie byłem tak dumny z żadnej swojej notki :)
A jak wam się podobało?
Jak myślicie? Czy Logan poradzi sobie z odejściem żony? Czy zaistniała sytuacja oznacza koniec konfliktu między przyjaciółmi? Jak zerwanie z Rebeccą wpłynie na zachowanie Kendalla? Tego dowiecie się już wkrótce.
"Wkrótce" to pojęcie względne w tym wypadku. Dowiecie się tego wkrótce, jeśli pod tym postem zobaczę więcej niż 11 komentarzy, czyli gdy pobijecie aktualny rekord. Sory za szantaż, ale muszę trochę na was wpłynąć, bo ostatnio coś słabo komentujecie, ale chyba nie wymagam od was aż tak wiele. Prawda? :*
Szczerze Wam powiem, że jeszcze nigdy nie byłem tak dumny z żadnej swojej notki :)
A jak wam się podobało?
Jak myślicie? Czy Logan poradzi sobie z odejściem żony? Czy zaistniała sytuacja oznacza koniec konfliktu między przyjaciółmi? Jak zerwanie z Rebeccą wpłynie na zachowanie Kendalla? Tego dowiecie się już wkrótce.
"Wkrótce" to pojęcie względne w tym wypadku. Dowiecie się tego wkrótce, jeśli pod tym postem zobaczę więcej niż 11 komentarzy, czyli gdy pobijecie aktualny rekord. Sory za szantaż, ale muszę trochę na was wpłynąć, bo ostatnio coś słabo komentujecie, ale chyba nie wymagam od was aż tak wiele. Prawda? :*
Pozdrawiam:
BTC
BTC
Ku*wa poplakalan sie. Co Ty ze mna zrobiles? Ja to sobie wszystko inaczej wyobrazalam. Myslalam ze moze dziecko bedzie czarne i nie jego a potem paczam ze bliznieta. O lol :) a potem ja przejechalo to az mi serce scisnelo. Modlilam sie zeby to byl tylko jego sen. Boze... Biedny Logan zostal sam z dwojka dzieci. Jestes straszny jak mogles? Ale i tak Cie uwielbiam. Przynajmniej Kendall oprzytomnial... masz racjem. Mozesz byc dumny z tego rozdzialu bo byl obłędny! A jesli placze to ( a przy notkach zdarzylo mi sie tylko raz) to musi cos znaczyc. Dwie gorzkie lzy... ludzie wezcie komentujcie bo ja chce kolejny rozdzial a jak przejdziecie obojetnie pi tym to dzidą zabije!
OdpowiedzUsuńCo? Co? Co? Co? Muszę to jeszcze raz przeczytac.
OdpowiedzUsuńNie! Nadal nie mogę w to uwierzyć. Tak po prostu uśmierciłeś Susan?? Co wejdę na jakiś blog, to czytam dramaty, ahhh... dobrze, że przynajmniej Kendall się otrząsnął. Głupia pi***! Na stos z nią!
OdpowiedzUsuńJestem strasznie ciekawa jak dalej potoczą się ich losy, przecież zostawiłeś Logana z dwójką dzieci! O jeny, to się będzie działo!
Czekam niecierpliwie na nn :********
Pozdrawiam Stelss :********
Jak mogłeś zabić mu żonę? Nic mi o tym nie wspominałeś! Teraz zastanawiam się czy my musimy sie tak znęcać nad Loganem? U siebie na blogu Zabiłeś mu żonę, a ja mu... nie zdradzę czytelnikom :p ale wiesz o czym mówię ;)
OdpowiedzUsuńMusimy! Zasłużył sobie na to! :D
UsuńNie wspominałem bo to miała być niespodziewanka ;*
TY JESTEŚ FACETEM, a piszesz tak niesamowicie... BOOOŻE to było piękne, cudowne, zakochałam się w twojej historii... dfjsldgjefgjlsgsf *-* ;-; wielbię cię i tak, kupię twoją pierwszą książkę :D
OdpowiedzUsuńCzyś ty się czasami nie inspirował "Kołysanką" Nickelbacku? Bo historia odrobinę przypomina teledysk. Bo normalnie teraz dupa mi się ścisnęła. Mam ochotę napisać "Stary, kocham Cię!" Nie pogniewasz się? Notka świetna. Czekam na nn!
OdpowiedzUsuńOczywiście, że się nie pogniewam, to bardzo miłe :* Chyba trochę za bardzo wam pomagam, bo to już mój drugi komentarz pod tym postem, ale nie mogłem się powstrzymać, żeby odpowiedzieć na twój komentarz :)
UsuńSzczerze? Pod czas pisania nawet nie myślałem o tym teledysku. Owszem widziałem go kiedyś, piosenkę też słyszałem i ją lubię. Jak tak patrzę na ten teledysk, rzeczywiście widzę małe podobieństwo, co więcej natchnął mnie on na opisanie pewnego zdarzenia, które w nim występuje, ale to będzie trochę później i nie jest pewne, ze wgl. tego tu użyję. :D
Twoja najlepsza notka jak do tej pory. Teraz to bedzie dopiero akcja! Pozdrawiam slicznie :)
OdpowiedzUsuńejejejejej, co wy się tak znęcacie na Loganie? biedny :( zgadzam się ze Stelss na stos z tą s**ą!
OdpowiedzUsuńnieeeeeeeeee, coś ty zrobił!
OdpowiedzUsuńOMG biedny Logi a Rebecce dobrze tak :-) :-). Czekam nn notkę
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że jak najszybciej napiszesz dalszą część bo już nie mogę się doczekać pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdzial czekam na nastepny
OdpowiedzUsuńPs. Czy bedziesz opisywal scemy erotyczne tak zajebiscie jak na blogu dirty imagine? Mam nadzieje ze odpowiesz pozdrawiam
Scena erotyczna jest o ile się nie mylę w rozdziale 7 ;) Ogólnie planowałem nie opisywać tego typu scen, jednak myślę, że jeśli raz na jakiś czas zdarzy się taka sytuacja, to nic złego się nie zdarzy ;) Również pozdrawiam i dziękuję za komentarz ;)
UsuńJa cie chyba ZABIJE! jak mogłeś zabić Susane i zostawić Logana samego z dwójką dzieci. Boże liczyłam że zabijesz ją trochę później....ale okey, prawie się poryczałam :'( Ale jego atak na Rebbece (nie wiem czy dobrze napisałam XD ) to było dobre
OdpowiedzUsuńŚwietna sprawa. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń