czwartek, 10 lipca 2014

19. Przeprosiny




**Caroline**

                Kolejnego dnia wstałam ok. południa. Ze wszystkich domowników byłam pierwsza na nogach. Pierwszą moją myślą zaraz po ogarnięciu się i zjedzeniu śniadania był Logan i to jak radzi sobie z dziećmi. Domyślałam się, że jest mu ciężko, więc postanowiłam mu pomóc. Najpierw pojechałam na zakupy i dla niego, i dla nas. Po powrocie do domu wzięłam się za obiad. Wyciągając garnek z szafki, upuściłam go na podłogę i narobił niezłego hałasu. Nie chciałam nikogo obudzić i karciłam się w myślach za swoją niezdarność, jednak w przeciągu kilku minut nikt nie przyszedł z reprymendą. Kiedy już cieszyłam się, że mimo wszystko moi domownicy śpią, w kuchni zjawił się poczochrany James w samych bokserkach.
- Co się dzieje? – Spytał.
- Nic, nic. Obiad robię. – Odpowiedziałam wrzucając makaron do wrzącej wody.
- A co takiego?
- Spaghetti.
- Szlag! Takie pyszności, a mnie na obiedzie nie będzie. – Posmutniał.
- Czemu?
- Lecę zaraz do Adriany, muszę z nią pogadać, bo chyba miała mi za złe to, w jakim stanie ostatnio wróciłem do domu.
- Miała za złe to delikatnie powiedziane.
- Sama widzisz. Ogarnę się tylko i mnie nie ma.
- Powodzenia.
- Dzięki. – Wystawił rząd białych zębów.
- A obiadem się nie martw. Odłożę ci trochę i zjesz jak wrócisz.
- Kochana jesteś.
- Wiem, wiem. – Odpowiedziałam. – Co oni by beze mnie zrobili?- Po chwili westchnęłam pod nosem.
Kiedy już skończyłam gotować, mój śpiący książę wstał z łóżka i raczył przyjść do kuchni. Przywitał się ze mną i oczywiście jak to on zaczął komplementować zapach przyrządzonego dania. Nałożyłam mu porcję i postawiłam na stole. Potem przysiadłam się do niego ze swoim talerzem i jedliśmy razem. Oznajmiłam mu, że wybieram się do Logana, chciałam żeby poszedł ze mną, ale on stwierdził, że ma jakieś sprawy na mieście i dziś nie może. Nie przeszkadzało mi to. Kiedy wstaliśmy od stołu, wrzuciłam naczynia do zmywarki, odłożyłam część obiadu w zamykany pojemnik dla Logana, część dla Jamesa, a resztę pozostawiłam dla Kendalla i Carlosa, bo wiedziałam, że ten pokusi się o dokładkę. Żarłok. Następnie zabrałam pakunki dla Hendersona i razem z mężem wyszliśmy z domu. Pojechaliśmy osobno, bo każde z nas musiało udać się w inną stronę miasta. Dotarłam na miejsce i szarpnęłam za klamkę. Ku mojemu zdziwieniu drzwi były zamknięte. Zadzwoniłam do niego, po chwili odebrał i oznajmił mi, że jest w domu i już mi otwiera.  Dziwiłam się, przecież nigdy nie zamykał na klucz. Coś się w nim zmieniło. Czyżby stał się bardziej odpowiedzialny? Kiedy weszłam do środka, przekazałam mu to, co dla niego miałam. Ucieszył się i podziękował. Od razu zabrał się do jedzenia. Mówił, że spadłam mu z nieba i takie tam. Bajerant. Przesiedziałam u niego dość  długo, bo wyszłam koło 8 wieczorem. W tym czasie zdążyłam poznać Logana z całkowicie innej strony. Do tej pory dla mnie był nieodpowiedzialnym imprezowiczem z głową w chmurach, żyjącym z dnia na dzień, nieprzejmującym się zupełnie niczym, a teraz? Teraz to opiekuńczy, troskliwy i bardzo zaradny facet. Nie mogłam uwierzyć w to, co widziałam, ale imponowało mi jego zachowanie. Doskonale radził sobie z dziećmi i z domem. Chciałam, żeby Carlos był takim ojcem jak on. A co do ojcostwa Carlosa, po drodze do domu wstąpiłam do apteki. Założyłam wcześniej ciemne okulary, a włosy spuściłam bardziej na twarz, by trudniej było mnie poznać. Kupiłam test ciążowy i prędko pojechałam do domu. Nie mogłam wyrobić z ciekawości. Denerwowałam się.


**James**

                Skoro Caroline już mnie obudziła, postanowiłem nie zwlekać, tylko od razu jechać do Adriany. Wziąłem szybki prysznic, ubrałem się, umyłem zęby i wyszedłem z domu. Nie jadłem śniadania. Może to źle, ale jakoś nie byłem głodny. Wsiadłem do auta i pierwszym miejscem jakie odwiedziłem była kwiaciarnia. Kupiłem najdroższy bukiet jaki był dostępny i ruszyłem w stronę mieszkania mojej dziewczyny. W budynku przywitała mnie przemiła dozorczyni. Chyba była nowa, bo jeszcze nigdy jej tu nie widziałem. Zamieniłem z nią kilka słów, po czym poszedłem do windy. Wjechałem na właściwe piętro i zadzwoniłem dzwonkiem do mieszkania Adriany. Chwilę później usłyszałem słodkie „kto tam?”, na które nie odpowiedziałem, bo wiedziałem, że by mi nie otworzyła. Nie musiałem długo czekać, jak powtórzyła pytanie, ale już mniej przyjaznym głosem. Nadal się nie odzywałem. Zakryłem twarz kwiatami i stanąłem naprzeciwko wizjera, wiedziałem że w przeciągu kilku sekund podejdzie do drzwi. Tak też zrobiła. Jak ja ją dobrze znam…. . Otworzyła wiedząc, że to ja.
- Czego chcesz? – Spytała sucho.
- Przeprosić.
- Słucham.
- Ja wiem, że to miało być piwo, ale jakoś tak wyszło… Dobrze nam się gadało i nawet nie zauważyłem kiedy doprowadziłem się do takiego stanu. Przepraszam. – Powiedziałem i wręczyłem jej bukiet.
- Nie umiem się na ciebie długo gniewać. Wejdź. – Odparła, wąchając kwiaty.
Przywitałem się z nią całusem w usta i wszedłem do salonu, gdzie usiadłem na kanapie. Adriana w tym czasie wstawiała kwiatki do wazonu. W salonie zauważyłem stosy książek na stoliku, a obok nich okulary. Zaraz, okulary?! Przecież ona nigdy nie chodziła w okularach. Założyłem je i nagle wszystko mi się rozmyło, więc ściągnąłem szkła z nosa. Przejrzałem powierzchownie jedną z książek i zrozumiałem, że Adriana uczy się do egzaminu. Kiedy wróciła spytałem :
- Nosisz okulary?
- Tylko do czytania. Uczę się jak widać.
- Nigdy cię w nich nie widziałem.
- Bo nigdy nie były mi przy tobie potrzebne.
- A kiedy masz egzamin?
- Za dwa dni.  Już dużo umiem, ale muszę jeszcze przerobić sporo materiału.
- A może pouczymy się razem?
- Uczyć się z tobą? Z tobą to chyba tylko anatomii mogę się uczyć.
W ten właśnie sposób przywołała moje brudne myśli. Uśmiechnąłem się zadziornie i chwyciłem ją za nadgarstek. Skierowałem jej dłoń na moje krocze.  Widziałem jak przygryza wargi.
- Czujesz to? To jest penis zwany również członkiem. Należy on do układu moczowo-płciowego i wiesz co? – Urwałem. – On ma na ciebie ochotę. – Wyszeptałem jej prosto do ucha, po czym je przygryzłem.
Zaczęliśmy się całować. Nawet nie wiem kiedy, a leżeliśmy na sobie całkiem nadzy. To wszystko działo się tak szybko. Patrzyłem na jędrne piersi mojej wybranki. Ścisnąłem je i masowałem. Dossałem swe usta do jednej z nich i zrobiłem soczystą malinkę. Znów się całowaliśmy. Adriana w tym czasie masowała dłonią mojego penisa, dzięki czemu szybciej przygotowała mnie do działania. Moje podniecenie wzięło górę i nie mogłem już wytrzymać. Nudziła mnie gra wstępna, chciałem już od razu zanurzyć w niej swą długość. Nie czekałem na pozwolenie. Prędko w nią wszedłem i nie dając jej czasu na przyzwyczajenie się, zacząłem się szybko poruszać. Ta odchyliła głowę w tył i jęknęła głośno. Z każdym moim ruchem wydobywała z siebie głośnie dźwięki, co jeszcze bardziej mnie nakręcało. Jeszcze bardziej przyspieszyłem tępa. Na jej twarzy rozkosz mieszała się z cierpieniem. Ten widok był przecudny. Nadal pojękiwała, a ja zacząłem całować jej szyję. Czułem jej cudowne perfumy. Nie potrafię opisać tego zapachu. To po prostu trzeba poczuć. Z każdym kolejnym wsadem byłem bliżej spełnienia. Wstrzymywałem to jak najdłużej, ale w końcu musiałem odpuścić. Wyszedłem z niej i wystarczyła chwila masażu dłonią, a nasienie wytrysnęło wprost na brzuch Adriany. Cała energia ze mnie opadła, penis kurczył się. Byłem zmęczony, ale zadowolony ze stosunku. Położyłem się obok kobiety i przytuliłem się do jej piersi. Obserwowałem jak strużki mojej spermy spływają po jej brzuchu.


**Carlos**

                Po pysznym obiadku na śniadanie wyszliśmy razem z Caroline z domu i rozjechaliśmy się w różne strony miasta. Miałem do załatwienia kilka spraw. Jak ja tego nienawidzę! Wszedłem do urzędu i wyszedłem z niego dopiero po kilku godzinach. Byłem wykończony. Wróciłem do domu i położyłem się spać. Kiedy wstałem, w domu był tylko Kendall. Zdziwiłem się, bo było już dość późno, więc Caroline powinna już wrócić. Zadzwoniłem do niej i powiedziała, że wraca do domu. Postanowiłem odgrzać sobie obiad. Razem z blondynem usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść. Jeszcze nie skończyliśmy, a moja żona weszła do domu. Przywitała się z nami i sama nałożyła sobie trochę spaghetti. Kendall usiadł przed telewizorem, a ja zostałem przy stole i czekałem aż Caroline się naje. Zaczęliśmy rozmawiać.
- Czemu nie było cię tak długo? – Spytałem.
- Przecież byłam u Logana.
- No właśnie. Tak długo?!
- Zagadaliśmy się. A co to w ogóle za przesłuchanie? Jesteś zazdrosny?
- Nie. Ale wiesz… Ty i on, sami… Mogło do czegoś dojść..
- Carlos! Co ty sugerujesz?! Myślisz, że zdradziłabym cię i to jeszcze z twoim najlepszym przyjacielem?! Dobrze wiesz, że kocham tylko ciebie!
- No dobrze, przepraszam.
- Wybaczę, ale obiecaj, że więcej się to nie powtórzy.
- Obiecuję.
Nadal jej nie wierzyłem. Zastanawiałem się co oni mogli tam razem robić. Ja rozumiem wpaść na kawę, pogadać godzinkę, dwie, ale siedzieć u kogoś od południa do wieczora ?! Przecież to śmierdziało na kilometr. Ale z drugiej strony Logan nie zrobiłby mi chyba takiego świństwa. Nie wiedziałem co myśleć. Wstępnie byłem skory uwierzyć w wersję Caroline, ale wolałem mieć ich na oku. Postanowiłem, że każde ich kolejne spotkanie będzie odbywało się z moim udziałem. Dodatkowo zachowanie mojej żony było podejrzane i dziwne. Była jakaś rozdrażniona, poddenerwowana, jakby się czegoś obawiała. Co kilka minut wchodziła do łazienki, a za chwilę z niej wychodziła. To naprawdę dawało do myślenia.
- Caroline, co się dzieje? – Złapałem ją za przedramię, gdy szła do sypialni.
- Nic.
- Nie kłam, przecież widzę.
- No dobra. Kupiłam test i boję się go zrobić.
- Test?
- Tak, test ciążowy.
- Czemu się boisz? – Objąłem ją.
- Nie wiem. Tak jakoś… Boję się wyniku.
- A jaki byś chciała?
- Sama już nie wiem. Co będzie to będzie, ale mimo wszystko się boję.
- To zrób ten test i się przekonasz. Chcesz, żebym był przy tobie?
- Nie. Nie będę przy tobie sikać na szkiełko. Przestań. Pójdę sama. – Pocałowała mnie w policzek i ruszyła do łazienki.
Zamknęła drzwi na klucz. Czekałem i czekałem, i nie mogłem się doczekać. To było straszne. Ta niepewność mnie dobijała. Wreszcie po jakimś czasie usłyszałem dźwięk przekręcającego się zamka. Caroline wyszła i zgasiła światło. Była spokojna. Nagle wskoczyła mi w ramiona i zaczęła krzyczeć, że jest w ciąży. Przerażenie mieszało się we mnie z nieopisaną radością. Czułem jak wszystko przewraca mi się w brzuchu. Przytuliłem mocno do siebie żonę, a potem pocałowałem ją w usta. Kendall podszedł do nas i zaczął nam gratulować. Widać było, że się cieszy. W tej chwili do domu wszedł James.
- Z czego się cieszycie?  - Zapytał lekko zdezorientowany i zaciekawiony.
- Caroline jest w ciąży! – Wykrzyczałem.
- Serio?! Gratulacje! – Dzielił radość razem z nami.
Nie wiedziałem jeszcze jak to będzie, trochę obawiałem się najbliższej przyszłości, ale wiedziałem, że będę wspaniałym ojcem. Obiecałem sobie, że nigdy nie zawiodę mojego dziecka. 
___________________________________________________________________

I jest rozdział, z którym miałem chyba największe problemy. Pisałem go przez dwa tygodnie. Pierwsze dwie kwestie musiałem pisać od początku, bo były takie do dupy, że aż wstyd było mi to tak zostawić. Wydaję mi się, że teraz wygląda to przyzwoicie. Co uważacie? ^^

Cieszę się, że zauważyliście blogowego aska. Są pytania, są i odpowiedzi. Chcesz zadać mi pytanie? Wal śmiało. Link znajdziesz w bocznym pasku. :D

Czy Carlos słusznie podejrzewa Caroline i Logana o zdradę? Czy Adriana zda egzamin? Jaki będzie los przyszłych rodziców? Przekonajcie się w kolejnych rozdziałach. :)


Pozdrawiam:
BTC

6 komentarzy:

  1. Jejku, ale to urocze! *o* Ale obawiam się, że Carlos będzie miał tylko wenę do wymyślania różnych wersji romansu pomiędzy Caroline i Loganem ;-; Jak zacznie gadać, że być może to nie jego dziecko, wyrzucę chyba laptop przez okno xd Adriana i James mają związek czy burzliwy romans opierający się na seksie? ;-; Bo na dojrzałość to nie wygląda xd Choć w sumie o to chodzi-żeby byli tymi namiętnymi ;d Czekam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak dlugo czekalam na ten rozdzial i ciesze sie ze moglam go przeczytac jeszcze przed wyjazdem. Carlosowi sie chyba nudzi ze wymysla zdrady za to zostanie tatuskiem :) boje sie tego ojcostwa :D w pozytywnym sensie znaczy. Lekcja anatomii z Jamesem wysmienita. Ja bardzo zadowolona... jak glodny czlowiek ktory przed chwila zjadl burgera :p me zalosne porownanie hehe. Jeszcze raz... cudenko :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Skąd bierzesz tyle świetnych pomysłów ? Zawsze się coś dzieje. Opłacało się czekanie. Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału bo ten był naprawdę świetny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Logan nie tylko Caroline spędza sen z powiek. On i dzieci to dość wybuchowe połączenie, chociaż on trochę dojrzał od tamtej pory i całkiem nieźle sobie radzi. Jakoś chciałabym, żeby Caroline była w ciąży. Byłoby Fajnie.
    Opisu stosunku w drugim przedziale nie mogłeś sobie odmówić, co nie? Ja wiem, że ty jesteś autorem erotyków, ale przypominam Ci, że jak zaczynałeś, powiedziałeś, że tu seksu nie będzie, pamiętasz? Nie, że mi to przeszkadza, ale słowo się rzekło. I wiem, zawsze mogłeś zmienić zdanie.
    I na koniec: Jak Fajnie! Carrolinka będzie miała dzidziusia! Logan, nie jesteś sam. Nie będziesz, przepraszam. Wisz o co mi chodzi. I wybacz, ze ten komentarz jest dziwny, ale pisałam go w trzech częściach. Notka... Świetna! czekam na nn! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale ja nie mówiłem, że nie bd seksu, tylko że to nie bd porno ;p O kilku scenach erotycznych w dobrym guście nic nie wspominałem :D

      Usuń
  5. No nieeeeee. Wydaje mi się, że Adriana za szybko wybaczyła Jamesowi. Poza tym, co to ma być? Ona się uczy a ten wprasza się do jej mieszkania i od razu karze się macać po kroczu. James jest co najmniej niepoprawny... co ja gadam :P przecież o to chodzi, o namiętny związek i dużo seksu :D podzielam trochę obawy Mei, czy ten związek jest poparty miłością, czy tylko opiera się na seksie.

    OdpowiedzUsuń