Strony

niedziela, 31 sierpnia 2014

24. Powitalna kolacja




**Logan**

                - Miło cię znów widzieć. – Powiedziałem robiąc przyjacielski uścisk z Kendallem na przywitanie.
- Ciebie też. – Odpowiedział.
- Pakuj rzeczy i jedziemy do domu.
Zrobił jak mówiłem i ruszyliśmy w drogę.
- Ale one już duże. – Powiedział patrząc na maluchy.
- Nie widziałeś ich tydzień. Przez ten czas nie mogło się tak dużo zmienić. - Zaśmiałem się.
- Może i tak, ale wydaje mi się, że trochę podrosły.
- Niech ci będzie.
- A co u reszty? – Odezwał się po chwili milczenia.
- W porządku. Ostatnio Carlos zorganizował mini przyjęcie urodzinowe. Było wesoło. James schlał się do nieprzytomności, a potem… 
- urwałem. Nie mogłem mu przecież tak po prostu powiedzieć, że Rebecca o niego pytała.
- A potem co?
- Nie nic. Lepiej opowiedz jak się bawiłeś.
- Było zajebiście, stary. Poznałem dziewczynę, jest cudowna. – Rozmarzył się.
- Ooo! A to niespodzianka. Mów co to za jedna.
- Blondynka, nazywa się Alice, jest śliczna i jest wychowawczynią na obozie i jest nauczycielką.
- To coś nowego. Z opisu wydaje mi się normalna. – Zażartowałem z niego.
- Czy ty kpisz z mojego gustu?
- Ależ skąd. – Powiedziałem sarkastycznie. – Kiedy ją poznam? – Zapytałem.
- Chciałem ją zaprosić któregoś dnia na obiad albo kolację do nas.
- Po co czekać? Zaproś ją dziś. Caroline jak dowiedziała się, że przyjeżdżasz, to poleciała do sklepu na jakieś wielkie zakupy, żeby zrobić wykwintną kolację. Ona jest niemożliwa.

- Trzeba się ich spytać.
- To dzwoń do tej swojej Alice, a ja zadzwonię do Caroline.
Chwyciliśmy za komórki. Wybraliśmy ich numery i dzwoniliśmy. Po chwili każdy z nas zakończył rozmowę.
- I co ? – Spytałem.
- Będzie, pojadę po nią. A Caroline się zgodziła?
- Powiedziała, że nie ma problemu.
- To jesteśmy umówieni.
Potem Kendall opowiadał mi o tym, co wydarzyło się w czasie jego nieobecności w domu. Cieszyłem się jego szczęściem, ale też zazdrościłem mu tego co przeżył. Oderwał się od rzeczywistości, zaszalał.
W końcu zdobyłem się na odwagę, by powiedzieć mu o wizycie tej szmaty.
- Kendall, bo na tym przyjęciu…
- Co na przyjęciu? – Zainteresował się.
- Przyszła Rebecca. Wypytywała o ciebie.
- I co w związku z tym? – Nie przejął się.
- Mówiła, że przyjdzie jeszcze raz.
- Niech przychodzi. Nikt nie mówił, że będę z nią rozmawiać.
- Jak wolisz.
Po jakimś czasie dojechaliśmy na miejsce. Wysadziłem Kendalla pod domem i pojechałem jeszcze na cmentarz. Mieliśmy zobaczyć się wieczorem.


**Caroline**

                Kiedy dowiedziałam się, że Kendall wraca, postanowiłam przyzwoicie go przywitać. Nadal gniewałam się, że zniknął tak z dnia na dzień, ale stęskniliśmy się za nim i trzeba było okazać jakoś nasza radość z jego powrotu. Miałam już pełny wózek produktów, gdy zadzwonił do mnie Logan, że na kolacji będzie jeszcze jedna osoba, nowa dziewczyna Kendalla. Byłam bardzo ciekawa kim ona jest, więc się zgodziłam. Miałam nadzieję, że w końcu poznał kogoś normalnego i że wreszcie ułoży sobie życie. Dokupiłam jeszcze kilka rzeczy i poszłam do kasy. Zapłaciłam za wszystko, spakowałam zakupy do auta i wróciłam do domu. Po drodze minęłam się z Loganem, co oznaczało, że Kendall był już w domu. Kiedy dojechałam na miejsce, zaparkowałam w garażu i ruszyłam do drzwi. Kendall, Carlos, James i Adriana siedzieli przy stole, a w przedpokoju stały bagaże blondyna.
- Heeeej! – Powiedział Schmidt, gdy zobaczył mnie w drzwiach i ruszył w moją stronę. Przytuliliśmy się i wróciliśmy do stołu.
Na początku ochrzaniłam go porządnie za to co zrobił, a potem opowiedział co działo się, gdy go nie było. Mówił też, że Logan poinformował go już o wizycie Rebecci. Po dość długiej rozmowie zagoniłam chłopaków do auta po zakupy i mogłam wziąć się za przygotowania do kolacji. Wszystko musiało być na tip top, szczególnie, że miała przyjść nowa dziewczyna Kendalla. Z jego opowieści wynikało, że to całkiem fajna dziewczyna, więc nie mogłam doczekać się na to spotkanie. Adriana pomagała mi w kuchni, a Carlos przystrajał stół, był w tym najlepszy. Co za szczęście mieć tak kreatywnego męża. James i Kendall zajęli się sprzątaniem, więc każdy z nas miał jakieś zajęcie. Kiedy wszystko było prawie gotowe, Schmidt wyszedł z domu i pojechał po Alice. Niedługo potem zjawił się Logan z dzieciakami. Przyzwyczaiłam się już do tego, że odwiedza nas bez Susan, ale nadal się z tym nie pogodziłam. Zaczęłam wykładać wszystkie potrawy na stół, a w tym czasie w jadalni trwała wesoła dyskusja. Chłopaki cieszyli się jak za dawnych lat. Miło było widzieć, że Henderson wraca do siebie. W niedługim czasie w drzwiach stanęli Kendall i Alice. Podeszli do stołu i przyjaciel przedstawił nas sobie. Dziewczyna wywarła na mnie pozytywne wrażenie, dobrze patrzyło jej z oczu, a uśmiech nie schodził jej z twarzy. Wyglądała na osobę bardzo ciepłą i sympatyczną. W czasie kolacji opowiedziała nam trochę o sobie, co jeszcze sprawiło, ze jeszcze bardziej ją polubiłam. Była osobą bardzo komunikatywną i zabawną, szybko złapała z nami dobry kontakt.


**Alice** 

                Przyjaciele Kendalla byli dla mnie bardzo mili. Kolacja była pyszna. Wszyscy byli tacy sympatyczni i uśmiechnięci. Świetnie mi się  z nimi rozmawiało. Caroline wydawała mi się bardzo gościnna i serdeczna, tak samo jak jej mąż, tylko że on wydawał mi się typem wiecznego wesołka. W Loganie imponowało mi to, że sam wychowuje dwójkę dzieci, a przy tym ma siłę na spotkania ze znajomymi, a jego poczucie humoru było ogromne. James także wydawał się miły, ale nie mogłam go do końca rozgryźć, był taki jakby tajemniczy. Adriana starała się mnie poznać najbardziej, w sumie nic dziwnego, bo to siostra mojego chłopaka, ale była trochę zbyt ciekawska, mimo wszystko nie zachowywała się chamsko, chyba zrobiłam na niej dobre wrażenie. Wszyscy piliśmy, więc z każdym kieliszkiem wina robiło się zabawniej. Największy umiar zachowywał Logan, który co chwila musiał zajmować się swymi pociechami. Maluchy były takie słodkie, że sama z siebie z przyjemnością mu pomagałam. Młody tatuś na początku nie chciał w ogóle pić, ale Kendall go przekonał, że jest okazja i żeby spał u nich i w końcu się zgodził. Mi też proponował, żebym została na noc, ale na drugi dzień musiałam iść do pracy, więc się na to nie zgodziłam. W końcu przyszedł czas, by wracać do siebie. Było mi szkoda zostawiać tak miłe towarzystwo, ale musiałam. Mój chłopak zadzwonił po taksówkę. Kiedy podjechała pod dom, odprowadził mnie do przedpokoju. Gdy odchodziliśmy od stołu, za nami było słychać ciche szepty. Domyśliłam się, że mnie obgadują, dlatego spojrzeliśmy wzajemnie na siebie z blondynem i uśmiechnęliśmy się.
- Wypadłaś znakomicie. – Wyszeptał i pocałował mnie w policzek.
- Dziękuję, też tak uważam. – Zaśmiałam się.
Zakładaliśmy buty, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Kendall otworzył i wtedy  zobaczyłam utlenioną blondynkę z przesadną opalenizną i makijażem oraz okazałym biustem, który na moje oko był sztuczny. Sama pozwoliła sobie wejść do środka.
- Hej, słodziaku. – Uśmiechnęła się szeroko.
- Czego chcesz? – Zapytał oschle Kendall, a ja szturchnęłam go łokciem. Nie spodobało mi się jego zachowanie.
- Przyszłam poinformować cię, że zostaniesz tatusiem. Cieszysz się? – Powiedziała i wręczyła mu zdjęcia USG.
- O czym ty do mnie mówisz?!  Kłamiesz! Wyjdź! To nie jest moje dziecko! – Rzucił w nią papierkami i wypchnął za drzwi.  – Kochanie, to nieporozumienie. To się wyjaśni, zobaczysz.
- Nieporozumienie to nasz związek! – Krzyknęłam w nerwach i wybiegłam z domu. Wsiadłam do taksówki i kazałam kierowcy natychmiast jechać. Kendall próbował dogonić pojazd, ale w końcu zniknął za horyzontem. Siedziałam zapłakana na tylnym fotelu, trzymając w ręku telefon, który nie przestawał dzwonić. Nie chciałam odbierać, nie chciałam wtedy  z nim rozmawiać. Miałam nadzieję, ze to coś poważnego, a jak widać uprawia seks na prawo i lewo, a na domiar wszystkiego zrobił dziecko jednej ze swoich panienek.  Byłam tylko kolejną dziewczyną do zaliczenia.  Tylko po co zapraszał mnie na tą cholerną kolację?! To wszystko mnie przerosło.
_______________________________________________________________________________

Jednak poprzedni rozdział nie jest ostatnim wakacyjnym. Macie tu ode mnie na zakończenie wakacji rozdział, który mam nadzieję się spodoba. :)

Pod ostatnim rozdziałem pewna osoba zachowała się strasznie chamsko w stosunku do mnie, co niemiło skomentowałem. Z tego powodu w informacjach znalazł się nowy punkt. 

Czy Kendall i Alice się zejdą? Czy dziecko, o którym mówi Rebecca na pewno jest Kendalla? Co blondyn zrobi w tej sytuacji? Przekonajcie się, czytając kolejne rozdziały. ^^


Pozdrawiam
BTC


6 komentarzy:

  1. Jakoś szybko i się przeczytało. REBECCA ZAMORDUJĘ CIĘ!!! Dopiero co się spiknęli Alice i Kend, no żesz... Skacze im ciśnienie. Potrzebny doktor Henderson :D Żarcik. Nie spodziewałam się aż takiej chamskiej reakcji Kendalla, no ale cóź. Popieram go całkowicie :D Z Logana robi się super tata:P Oby tak dalej. Alice... WRÓĆ DO NIEGO!
    Cudowny rozdział. Zgłodniałam :D I to przez Ciebie. Nie wolno mówić mi o kolacji skoro nie jadłam jeszcze obiadu. Dupa taka ciężka...

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział. Jutro pierwszy dzień w szkole i przyznam że trochę się tego bałam,a ty odciągnąłeś mnie od tej myśli za co bardzo Ci dziękuję. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń
  3. O cholibka, ale się porobiło - jaz zwykł mawiać Hagrid. Biedna Alice. Kendalla mi nie szkoda, bo dobrze wiedział z kim sie zadaje i ze Rebecca to pizda jakich mało.

    OdpowiedzUsuń
  4. Przeczytałam już wczoraj, ale nie miałam czasu koma dać. Rebecca niech spieprza z tymi farmazonami. Wpadła z jakimś alfosnem i pewnie szuka kozła ofiarnego. Nie daj się Kendall! Alice to idealna dziewczyna dla niego. Muszą być razem. Super rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wiem czemu, ale mam dzikie skojarzenia z Wolverinem. Nawet nie pytaj o co chodzi. Kendall uciekł... Teraz wraca, a Alice (Dlaczego miałam ochotę napisać "Kira"?) wydaje się bardzo miła. A tak... Pracuje z dziećmi. Musi być miła, ale tak na prawdę jeszcze nie pokazała na co ją stać. Jeśli chodzi o domniemane tacierzyństwo... Nie wiem, ale to wydaje się całkiem możliwe. Wiesz o co mi chodzi. Już było co do tego kilka wzmianek (czyt. wyzywanie "suka", "zdzira" i tak dalej), a tak na prawdę nie ma pewności, czy Kendall bł jedynym osobnikiem płci męskiej w jej życiu intymnym. Nic na ten temat nie wiadomo, więc trudno mi cokolwiek powiedzieć. Notka świetna. Czekam na nn! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Nadrobiłam dziś twego bloga!
    Szkoda że Logan jest samotnym ojcem... Cały czas piszesz dzieci że aż zapomniałam iż to jest chłopczyk i dziewczynka, przez to dociera do mnie to że dzieci są bez płci, a dopiero gdy o tym myślę do mnie dociera :D Zrób więcej takich akcji jak miał Kendall z tymi chłopcami, bo spadłam z krzesła.
    Chyba nigdy nie spotkałam chłopaka piszącego bloga z opowiadaniem o BOYSBANDZIE, piszesz naprawdę świetnie!

    Pozdro :) Czekam na nn!

    OdpowiedzUsuń