Strony

wtorek, 26 sierpnia 2014

23. Ognisko



** Adriana**

                Było naprawdę głośno, Pena musiał tej kobiety nie znosić, bo odnosił się do niej jak do zwykłej szmaty. Nie wiedziałam kim ona jest, ale pytała o mojego brata. Byłam bardzo ciekawa o co chodzi. Widziałam tylko fragment jej twarzy i włosy, kiedy co jakiś czas wyglądała przez ramię Latynosa. Była brązowa, więc podejrzewałam, że to murzynka lub przynajmniej mulatka. Włosy miała tak jasne, że aż białe. Co prawda nie widziałam jej dokładnie, ale miałam wrażenie, że skądś ją znam. W końcu po burzliwej rozmowie Carlos zamknął drzwi, a raczej nimi trzasnął i przyszedł do nas zdenerwowany.
- Co to była za kobieta? – Spytałam.
- Rebecca. – Odparł przez zaciśnięte zęby.
- Eee?
- Była dziewczyna twojego brata. – Powiedział.
- Na szczęście BYŁA. – Wtrącił Logan.
- Chwila. To ta lafirynda z pornosów co było o ich związku tak głośno? – Zapytałam, mając nadzieję, że się mylę.
- Dokładnie ta.
- Kiedy ostatnio widziałam ją na zdjęciu, była jaśniejsza.
- Wiesz. Solara, samoopalacze i te sprawy.
- Zamierzasz powiedzieć Kendallowi, że tu była? – Spytał Henderson.
- Nie. Po co?
- Lepiej powiedzieć. Na pewno przyjdzie tu jeszcze raz, a jak Kendall się dowie, że mu nie powiedzieliśmy, to będzie zły.
- Może i racja. – Zgodził się.
- To ja mu powiem przy najbliższej okazji. – Zaoferował Logan. – A teraz będę się zbierać. Jeszcze muszę wykąpać maluchy. Cześć. – Pożegnaliśmy się i wyszedł.
Zastanawiałam się czego może chcieć ta cała Rebecca. Kiedy Kendall z nią był, nie bywałam tu tak często, więc zupełnie nie miałam pojęcia jaka ona jest i jak wyglądał ich związek. Mimo wszystko jej profesja i wygląd nie wywarły na mnie pozytywnego wrażenia, a i stosunek Carlosa co do niej też dawał do zrozumienia, że nie jest to osoba warta sympatii. Carlos rzadko kogoś nie lubi, więc jeśli już jest na kogoś cięty, to znaczy, że ma powód. Ponieważ sama nie miałam pewności, postanowiłam dopytać się przyjaciół o kobietę.
- Jaka ona jest ?
- Kto? – Spytała Caroline, przeżuwając resztki kurczaka w ustach.
- No ta co tu była.
- Aaaa! Rebecca? Szkoda gadać. Arogancka, wredna, paskudna, chamska, samolubna… - Zaczęła wymieniać same złe cechy i chyba nie zamierzała kończyć.
- Dobra! Starczy, rozumiem. Skoro ona taka jest, to co Kendall w niej widział?
- Nas się pytasz? Pytaj jego. – Odparł Carlos.
- Gdyby tu był, to bym to zrobiła. Tak w ogóle to dziwnie bez niego. Stęskniłam się za nim.
- Nie Ty jedyna. – Odpowiedział. – Mógłby już wrócić. – Dodał.
- A no mógłby…. – Przytaknęłam.
- Idziemy spać? – Spytała Caroline.
- Idziemy.
Rozeszliśmy się do pokoi. Oni do swojego, a ja do Jamesa, za to on został na kanapie w salonie. Przecież nikt nie będzie taszczyć pijanego królewicza do łóżka.


**Kendall**

                 Od rana byłem niespokojny. Zastanawiałem się czy iść na to ognisko czy nie iść. Do tego, kiedy się obudziłem, Alice już nie było przy mnie, pewnie musiała iść na śniadanie czy coś, w końcu bycie wychowawcą do czegoś zobowiązuje. Chodziłem w kółko i denerwowałem się nadchodzącym wieczorem, trochę pływałem, trochę jadłem, a resztę dnia spędziłem na wybieraniu stroju. Miałem nie wiele ubrań, ale trzeba się jakoś prezentować. Na żadnej dziewczynie w życiu mi tak nie zależało jak na niej. Tym bardziej, że nie miałem pewności, czy aby na pewno jesteśmy razem. Ostatnią noc mogła przecież potraktować tylko jako przygodę. To było nie do pomyślenia, żebym kiedyś tyle czasu stroił się na randkę, przejmował się, czy nie strzelę gafy. Kiedyś uważałem, że jak nie ta, to inna, ale w tym przypadku nie chciałem stracić swojej szansy. Kiedy nadeszła pora by iść na miejsce, denerwowałem się jeszcze bardziej. Pociłem się na twarzy i dłoniach, ręce mi się trzęsły. Postanowiłem wziąć się w garść. „Dasz sobie radę, dasz sobie radę” – powtarzałem w myślach. Ruszyłem w stronę obozu. Z oddali widziałem już ognisko i biegające wokół dzieci. Ktoś stał na tarasie domku dla nauczycieli i przyglądał się maluchom. Nie widziałem kto to taki, ale nie była to kobieta. Dopiero kiedy podszedłem bliżej ujrzałem dokładnie całą postać oraz jej twarz. Był to postawny facet, dość przystojny, jednak miał dziwny wyraz twarzy, taką skwaszoną minę. Wyglądał na jakiegoś gbura. Podszedłem do niego i zapytałem.
- Dzień dobry. Szukam Alice. Wie pan gdzie może być?
- A coś ty za jeden? – Zmierzył mnie wzrokiem.
- Kendall Schmidt. Alice zaprosiła mnie na ognisko.
- Słyszałem. Idź na stołówkę. Powinna tam być – Odpowiedział sucho.
- Dziękuję. – Podziękowałem, ale nie usłyszałem odpowiedzi.
Ruszyłem w stronę wskazanego miejsca. Zapukałem w otwarte drzwi i wychyliłem głowę do środka.
- Oo, Kendall, wejdź. – Zauważyła mnie Alice.
Pocałowaliśmy się na przywitanie, a potem poprosiła mnie o pomoc. Miałem zanieść tacki z kiełbaskami na stół obok ogniska. Tak zrobiłem.  Po drodze zauważyło mnie kilka dziewczynek i zaczęły piszczeć. Uśmiechnąłem się pod nosem i szedłem dalej. Podbiegły do mnie i obeszły mnie z każdej strony. „AAAAA to Kendall Schmidt z Big Time Rush! O mój Boże!”. Z trudem przecisnąłem się pomiędzy nimi i odstawiłem kiełbaski na miejsce. Rozdałem kilka autografów, porobiliśmy sobie zdjęcia i uciekły do swoich zajęć. Widziałem jak ci dwaj chłopcy od incydentu z gołym tyłkiem patrzą na mnie spode łba. Nie przejmowałem się tym. Sam za nimi nie przepadałem. Wróciłem do kuchni, gdzie zastałem Alice i jej przyjaciółkę. Zapoznała nas ze sobą. Całkiem miła dziewczyna z tej Morgan. „Dobra partia dla Logana” – pomyślałem, ale szybko otrząsnąłem się z tej myśli.
                Siedzieliśmy przy ognisku i piekliśmy kiełbaski. W między czasie były róże gry i zabawy dla dzieci, a także i dorośli brali w nich udział. Potem Alice wcisnęła mi w rękę gitarę i kazała śpiewać. Na pierwszy ogień poszła piosenka „Cover Girl”, którą śpiewałem z myślą o Alice. Cały czas patrzyłem jej w oczy, a ona uśmiechała się, powstrzymując łzy. Potem śpiewałem to czego zażyczyły sobie małe fanki. Wieczór minął w bardzo miłej atmosferze, ale musiał nadejść koniec. Blondynka odprowadziła mnie do połowy drogi. Przytulała się do mnie, trzymając mą rękę.
- Alice? Mogę cię o coś zapytać?
- Tak.
- Czy to co wydarzyło się wczoraj. No wiesz. Czy to… Czy to oznacza, że jesteśmy razem? – Spytałem.
Na te słowa Alice pocałowała mnie czule.
- Taka odpowiedź wystarczy?
- W zupełności. – Uśmiechnąłem się.
__________________________________________________________________
Proszę. Prawdopodobnie ostatni wakacyjny post na tym blogu. Z tego miejsca chciałbym Wam podziękować, za to, że byliście tu ze mną, choć mogliście sobie być gdziekolwiek. Życzę  udanego startu w nowym roku szkolnym. :)

UWAGA! 10 tysięcy wyświetleń za nami. DZIĘKUJĘ :********

Skoro już wiecie, że to Rebecca, to jak myślicie, czego może chcieć od Kendalla? Czy będą z tego kłopoty? Przekonajcie się wkrótce. ^^


Pozdrawiam
BTC

9 komentarzy:

  1. Książe James obudzi się na kanapie :D
    Nie dziwie się, że Los nie lubi tej lafiryndy. Nikt jej nie lubi. Też bym chciała wiedzieć co Kend w niej widział, bo do twj pory właśnie się nie dowiedziałam a mnie to teraz nurtuje :) Kendall i Alice parą. Sweet :* Nie wiem czego Rebecca chciała od Kenda. Mam kilka wariantów:
    1) chce naciągnąć go na bachora równie plastikowego jak ona
    2) chce go naciągnąć na kasę
    3) chce go naciągnąć na przygodny seks, bo tylko to jej się udaje a właśnie on na to leciał, ale już nie poleci.
    Ma lepszą partię :)
    Gratuluję tylu wyświetleń. Powodzenia na dalszej blogowej drodze hehe :****

    OdpowiedzUsuń
  2. My life is complete *o* Jeju, oni są tacy słodcy <3 Ale czemu Kendall myśli tylko o swataniu bruneta? Niech się Alice zajmie xd
    A właśnie, z Logana jaki przykładny tatuś ;o Chyba będę dumna ^^
    Carlos kogoś nie lubi? Święto chyba ;D
    A Adriana taka nieogarnięta XD Ja bym na jej miejscu z pijakiem nie zostawała, niech sam się męczy na kanapie xd
    Świetny rozdział :)
    Czekam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialny rozdział. Nie mogę się doczekać kolejnego.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja wiedziałam, że to ona! Wiedziałam, wiedziałam, wiedziałam! I kto jest górą?! Niechęć otwarta i zrozumiała. A jakże... Wiesz co? Ty masz pewien talent. Już dawno to zauważyłam, kiedy czytałam twoje komentarze przy swojej poprzedniej opowieści. Nie wiem, czy mam to liczyć za pozytywną, czy negatywną cechę, ale widzę, że korzystasz.
    No a ta "napaść" fanek... Powiedzmy, ze mnie to nie dziwi. Notka świetna. czekam na nn! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Co ta Rebecca chce?!?! Tylko ludzi denerwuje...o jeny....Czekam na nn :**

    Zapraszam do mnie
    http://katelynandkendallstory.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  6. Sorki, że tak późno się odzywam. Taka zabiegana jestem, że hej.
    Kendall + Alice = ♥
    A Rebecca niech spierdziela na drzewo babany prostować :P Marla twierdzi, że chce go na coś naciągnąć. Kto wie?Super rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  7. [...] nastała długa pauza wypełniona ciszą i łzami wypływającymi z naszych oczu. Chwila tak rzadka i wyjątkowa. Chwila, którą nagle przerwał telefon komórkowy. Czterdziestoletni mężczyzna poderwał się i po raz kolejny zatracony w pracy, odebrał połączenie zerkając przepraszająco na syna.
    http://btrwerka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Albo wybrałaś sobie tak mało interesujący fragment, albo cały twój blog jest zupełnie nudny i bez polotu. Sorry ale nie zaciekawiłaś mnie. Na pewno nie zajrzę, a tym bardziej nie będę polecać takiego badziewia! Nie znoszę takiego chamskiego reklamowania się!

      Usuń
  8. Pijany książę :3 co za alkoholik :p

    OdpowiedzUsuń