niedziela, 15 lutego 2015

34. Szczęście w miłości


Mam nadzieję, że pamiętacie co działo się ostatnio. Dla tych, którzy jednak nie pamiętają:

W ostatnim rozdziale Ellie i Logan po koncercie się zbliżyli. Wykorzystali do tego składzik na miotły. Ogólnie cała notka tyczyła się Lellie. Logan stwierdził, że się zakochał. :)

A dziś:


**Logan**

                 Nadal byłem cały w skowronkach. Nie mogłem uwierzyć w to co się ostatnio działo. Ja i Ellie Goulding? Przecież to niemożliwe. Moje szczęście w tej chwili było nieocenione. Przedtem mogłem podziwiać tylko jej głos lub ją na zdjęciach, czy w teledyskach. Teraz mogłem jej dotknąć, porozmawiać i najzwyczajniej w świecie uprawiać z nią seks. Zakochałem się. Elena to wspaniała osoba. Trudno opisać jak bardzo za nią szalałem. Znów mogłem poczuć jak to jest kochać i być kochanym.
               Tamtego dnia siedziałem w domu sam z dziećmi. Zaczynałem wariować z tęsknoty. Widziałem się z nią poprzedniego dnia, a już nie mogłem bez niej wytrzymać. To głupie, bo przecież poznaliśmy się zaledwie kilka dni temu. Informacja o naszym wspólnym występie poszła w świat. Sprzedaż płyt znów nam skoczyła, a nasz menager nie mógł wyjść z podziwu jak udało mi się załatwić występ z Goulding. Chłopaki mi zazdrościli. No może prócz Carlosa, który najwyraźniej nie przepadał za jej muzyką. Nie zdążyłem jeszcze z nimi porozmawiać o moim związku. Na razie wiedzieli tylko o tym, że zaśpiewałem z nią na scenie i że przekonała mnie, żebym nie rezygnował z kariery. Na tą wieść wszyscy byli szczęśliwi. Wszystko zaczynało się układać. Nawet zaczynałem się oswajać z sytuacją z Caroline. Wydawało mi się, że wszystko szło w dobrym kierunku. Ostatnio działo się tyle dobrych rzeczy. Po woli zaczynałem wierzyć, że nie jestem pechowcem, że tak naprawdę mam cholernego farta i że to wszystko stało się po coś. Oczywiście nie oznaczało to, że wymazałem Susan z pamięci. O nie. Po prostu w pewnej części pogodziłem się z jej śmiercią. I mimo że nadal za nią tęskniłem, potrafiłem cieszyć się życiem. Odzyskałem radość i sens swojej egzystencji, a to tak, jak na nowo się urodzić.
                Do mojego mieszkania wtargnęła Ellie. Była uśmiechnięta, jednak zauważalnie zmęczona. Jej włosy były lekko potargane, jakby wiatr zniszczył jej fryzurę. Trzymała coś w dłoni.
- Hej, skarbie. – Powiedziała, po czym musnęła moje wargi.
- Hej. – Odpowiedziałem, trzymając ręce na jej biodrach i patrząc w jej brązowe tęczówki.
- Nie mam za wiele czasu. Tutaj masz tekst naszej piosenki, a na płycie jest podkład. Naucz się tego, a za tydzień będziemy nagrywać. – Uśmiechnęła się.
- Tak szybko? – Zdziwiłem się, patrząc na rzeczy, które od niej dostałem.
- A na co czekać? Za dwa miesiące chcę mieć gotowy cały album, więc muszę się spieszyć.
- No okej. Dam radę. A co ty taka zabiegana?
- Mam do załatwienia kilka spraw, a za kilka godzin mam lot do domu.
- Do domu? A co ze mną? – Posmutniałem.
- Spokojnie, wrócę za pięć dni.
- Pięć? Ja jednego dnia bez ciebie wytrzymać nie mogę.
- Logan, jesteś słodki, ale muszę wracać. Obiecuję, że będę dzwonić. Dasz radę. – Przytuliła mnie.
- No dobrze…. – Powiedziałem bez entuzjazmu.
- A teraz muszę już lecieć. – Pocałowaliśmy się i wyszła, pozostawiając po sobie cholerną pustkę.
Usiadłem na kanapie i rzuciłem okiem na tekst. Był dobry, nawet bardzo. Od razu mi się spodobał. Odpaliłem laptopa, by przesłuchać podkładu i wczuć się w rytm.


**James** 

                Myślałem  nad tym od dawna, ale w reszcie się zdecydowałem. Kochałem Adrianę nad życie i chyba nadeszła pora na to, by zalegalizować nasz związek. Zdecydowałem się, by kupić pierścionek. Wsiadłem w auto i pojechałem do jubilera. Jeden od razu wpadł mi w oko. Był przepiękny i podobno najdroższy z wszystkich, jakie były w sklepie. Mimo wszystko się na niego zdecydowałem. Fakt, że sporo mnie kosztował, ale moja miłość do Adriany była droższa od wszystkich skarbów świata. Dla niej mógłbym zrezygnować ze wszystkiego, byle tylko mieć ją obok siebie. Mężczyzna spakował mi go ładnie w pudełeczko i zapłaciłem za zakup. Z uśmiechem na twarzy wsiadłem do auta i wróciłem do domu. Nie mogłem się doczekać, więc zarezerwowałem stolik w naszej ulubionej restauracji na najszybszy termin. Byłem zaskoczony, gdy recepcjonistka oznajmiła mi, że mogę dostać stolik nawet jutro. Powiedziała, że był już zajęty, ale przed chwilą odwołano rezerwację i zadzwoniłem w odpowiednim momencie. Nie mogłem uwierzyć w swoje szczęście. Byłem podekscytowany. Zadzwoniłem do mojej dziewczyny i spytałem, czy ma jutro czas. Powiedziałem, że mamy ważną konferencję prasową i że Caroline z Alice tez się wybierają, więc się zgodziła. Nie obyło się bez marudzenia o braku czasu, ale w końcu się ugięła. Przez resztę dnia chodziłem uśmiechnięty od ucha do ucha i nie mogłem usiedzieć w miejscu. Bardzo chciałem pochwalić się swoimi zamiarami, ale wolałem zrobić im niespodziankę i powiedzieć im o wszystkim po fakcie. W nocy nie mogłem usnąć. Cały czas myślałem o następnym wieczorze. Wyobrażałem sobie jak to wszystko się odbędzie. Najpierw mieliśmy zjeść przystawkę, a zamiast dania głównego na tacy miał wjechać pierścionek zaręczynowy oraz kwiaty w wazonie. CHOLERA! Wiedziałem, że o czymś zapomniałem. Kwiaty! Zerwałem się z łóżka i już miałem się ubierać, ale nagle uzmysłowiłem sobie, że jest środek nocy i żadna kwiaciarnia nie będzie pracować o tej porze. Musiałem przełożyć to na rano i jedynie mieć nadzieję, że uda mi się załatwić odpowiedni bukiet na czas. W końcu udało mi się usnąć jednak nie na długo. Wstałem z samego rana i nadal czułem ogromną ekscytację. Wypiłem tylko kawę i bez śniadania wybiegłem z domu. Postanowiłem, że się przejdę. Do najbliższej kwiaciarni miałem dosłownie kilka kroków, więc nawet nie opłacało się odpalać auta.  Na miejscu szerokim uśmiechem powitała mnie uprzejma ekspedientka. Miło było zobaczyć radosną twarz z samego rana. Grzecznie spytała czego potrzebuję. Poprosiłem ją o radę. Nie wiedziałem jakie kwiaty będą najlepsze na taką okazję. Najpierw spytała, czy moja wybranka ma jakieś swoje ulubione, kiedy odpowiedziałem, że nie, ona od razu zaproponowała czerwone róże. Zgodziłem się, a ona odpowiednio przystroiła bukiet. Po kilku minutach był gotowy. Szczęście nadal mi dopisywało. Wszystko szło po mojej myśli. Od razu poszedłem do domu. Na schodach minąłem się z Caroline.
- Jakie piękne. – Powiedziała na widok kwiatów. – Co to za okazja? Oświadczasz się? – Wyszczerzyła zęby.
- Ja? Skąd. Nieeeeee… - Próbowałem się wytłumaczyć.
- Jasne, jasne. Widzę co się święci. Powodzenia. – Z uśmiechem poklepała mnie po ramieniu.
- Dzięki. Tylko nie mów nic nikomu. – Poprosiłem.
- Myślę, że da się zrobić. Ach… Miłość. – Wyminęła mnie i zeszła na dół, a ja udałem się do swojego pokoju. Z kuchni przyniosłem jakiś wazon i wstawiłem do niego bukiet. Nie chciałem, by do wieczora zmarniał. Naszykowałem sobie garnitur.

                Nadszedł długo wyczekiwany wieczór. Odpowiednio ubrany, przy pomocy Caroline wymknąłem się niezauważenie z domu. Jednak dobrze, że się o wszystkim dowiedziała. Bardzo mi pomogła. Kiedy wyszedłem, pod furtką stała już taksówka. Wsiadłem i powiedziałem kierowcy gdzie ma mnie zawieźć. Po chwili byłem już pod domem Adriany. Podszedłem do drzwi i zadzwoniłem dzwonkiem. Była już gotowa. W czerwonej sukni i pofalowanych włosach wyglądała zabójczo. Trochę żałowałem, że to jednak nie konferencja prasowa i nie mogę się nią taką pochwalić, jednak wszystko miało nadejść w swoim czasie. Przecież mogłem do sieci wrzucić jakieś zdjęcia z restauracji. Wsiedliśmy do taksówki. Po drodze Schmidt (już nie długo) wypytywała mnie dokąd jedziemy i czemu jesteśmy sami, jednak ja nie chciałem jej nic mówić. Dotarliśmy na miejsce. Wyszliśmy z pojazdu i zaprowadziłem ją do środka. Była zaskoczona.
- Dlaczego jesteśmy w restauracji?
- Niespodzianka. – Odparłem.
Zajęliśmy stolik i dostaliśmy menu. Zamówiliśmy potrawy i po chwili je otrzymaliśmy. Zgodnie z planem najpierw zjedliśmy przystawkę. W końcu nadszedł czas na danie główne. Kelner postawił na stole zakrytą tacę i podał mi kwiaty. Usunął się na bok. W oczach Adriany widziałem, że nie wie o co chodzi. Zdjąłem pokrywę i wyjąłem małe pudełeczko z środka. Uklęknąłem przed moją dziewczyną, otwierając pudełeczko.
- Wyjdziesz za mnie? – Zapytałem, patrząc jej prosto w oczy. Zauważyłem w nich zbierające się łzy. Adriana zakryła usta dłońmi, a z jej oczu zaczęły wypływać słone łzy jedna po drugiej. Kręciła głową, była zdezorientowana. Nie wyglądała na szczęśliwą, co mnie zmartwiło. Myślałem, że będzie skakać z radości, a tymczasem ona płakała.
- Co się stało? – Zapytałem, wstając z kolan.
- James, ja…. Ja nie mogę… - Powiedziała, zanosząc się płaczem i wybiegła z restauracji.
- Adriana! – Wołałem za nią lecz bez skutku. Straciłem ją z pola widzenia. Cisnąłem bukietem i pierścionkiem o podłogę. Usiadłem bezsilnie przy stoliku i oparłem głowę o ręce. Chwyciłem najpierw swój, a potem jej kieliszek i wypiłem wino, które tam jeszcze zostało. Poprosiłem o rachunek i wyszedłem z lokalu, zostawiając „pakiet zaręczynowy” na podłodze. Było mi już wszystko jedno. 
_____________________________________________________________________

Hejo, ludziska. Jakie wrażenia po rozdziale? Zawiedzeni rozpadem związku Jamesa i Adriany? Cholera, nie mam pomysłu jak nazwać ten paring. Adres ?? :D

Chciałem dodać ten rozdział w piątek trzynastego, ale nie wyszło. Wczoraj wróciłem do domu z ferii. Nie miałem pojęcia, że w cudzym domu tak niekomfortowo się pisze... W sumie dzień singla też jest chyba odpowiedni. Maslow dołącza do zacnego grona samotnych. Tak mi przykro ^^ 

Do jutra powinienem nadrobić wasze blogi. Nie gniewajcie się. Miałem problemy z netem przez ostatni tydzień. :*
Dlaczego Adriana odrzuciła Jamesa? Czy Maslow zdoła ją odzyskać? Czytajcie dalej, a się przekonacie. ;)


Pozdrawiam:
BTC

11 komentarzy:

  1. Jadę właśnie do pracy a przeczytałam wszystko. Napiszę koma jak wrócę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteeem! Mogę napisać w końcu komentarz. Ja rozumiem czym jest miłość i to, że Logan nie może wytrzymać pięciu dni bez Ellie. Logan, moja mama czeka na swojego męża miesiąc zanim wróci do domu. Myślisz, że go nie kocha i nie tęskni za nim? I co? Głupio ci pewnie, co? I dobrze. Shame on you, Henderson :)
      Adriana jest największą debilką jeśli stawia coś innego ponad miłość do Jamesa. Powinna wspomnieć te wszystkie, jak to nazwała Bunny, umcia umcia :P Jak jej było z nim dobrze. Dla ciebie też wielkie Shame! SZEEEEJM! Świetny rozdział ~<~

      Usuń
    2. Logan i Adriana pewnie teraz podwijają ogony. Pewnie im głupio :D

      Usuń
  2. OBIECUJĘ, ŻE JAK MI WPADNIESZ W RĘCE, TO CIĘ POGRYZĘ ;-;
    Ale kto mi napisze rozdział, jak będziesz pogryziony? ;oo
    Co za zło :c
    Dlaczego Adriana się nie zgodziła? Jezus Chrystus, facet chce się ustabilizować, jest poukładany, nie ma bujnej kartoteki, jest inteligentny i błyskotliwy, romantyk, A TA NIM RZUCA JAK WCZORAJSZYM BURGEREM ;-;
    No co z nią jest nie tak XD
    Ale witamy w gronie singli Maslow. Świętujemy dzisiaj xD
    Jedyny happy powinien być Logan, a ten tęskni. Niby 5 dni to nic, ale go rozumiem, bo samej mi się chce płakać jak widzę kolejne pięć dni...
    Oczywiście czekam z zapartym tchem! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzień singla jest przepiękny <3 Moja czekolada, ja, łóżko i ff z Koganem ;3 Nieważne :D Ty miałeś problem z internetem? To ja siedzę u siebie w domu i odpalam 30 minut tego Bloga, bo co chwile mi dinozaur wyskakuje! Jak ja nienawidzę dinozaurów... A propo dinozaura, ostatnio mi się włączyła gierka z tym dinozaurem=nie ma neta :D Ja to lepiej przejdę do sedna, bo zaraz się rozpiszę o dinozaurach :P
    Ty Henderson mnie wkurzasz, cholernie mnie wkurzasz! Lepiej dinozaurowi daj Zuo do jedzenia, a nie rozpaczasz nad 5 dniami! To dla milionów nastolatków te 5 dni będzie udrękom! Samolub. Chris, zaskoczyłeś mnie... Ja myślałam, że Adriana się zgodzi, a potem będą robić umcia umcia (pękła gumcia i Grace i Mitchell mają kuzyna/kuzynkę :D) a tu takie coś! Ja jestem Adres shipper! Czemu ja tak krzyczę i co chwilę stawiam "!"? :D Schmidt odmówiła... KURDE MAĆ!!! Przez chwilę bałam się, że Zuo ją zastąpi :P W ogóle, ja tu czekam na to co z Rebeccą, a okazuje się, że nic... Cóż cieszę się, że wstawiasz regularnie rozdziały :) Dinozaury Cię nie zjedzą. Szkoda mi Jamesa, miał dobre intencje, ale cóż zawsze się coś pieprzy np. James i Adriana się zawsze pieprzą tylko teraz tak inaczej jest :P Adriana jest Schmidt to się nie dziwię, że uciekła :) Kendall pewnie zmęczył się niszczeniem wszystkiego, więc ona go zastępuje. Pewnie ma jakiś powód, a ja mam przeczucie, że Ty czytasz ten komentarz i się śmiejesz, ale zawsze mam dziwne przeczucia :P Kończę mój głupi komentarz, bo Kogan i czekolada czekają :)
    Świetny rozdział i czekam na nn ;3
    P.s. Zuza to zuo, ale jakoś za nią tęsknię o.O

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście że sie śmieję. Przy twych komach nie da sie nie śmiać i za to je uwielbiam :)

      Usuń
  4. Okey........ CO TU SIĘ TAK WŁAŚCIWIE STAŁO? :o czemu ona odmówiła? No jak mogła? Płakać mi się chce :'(
    Czekam na następny rozdział xD
    Jamesiu wszyscy razem dziś poświętujemy :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj Logan nie przesadzaj. Wytrzymasz pięć dni bez Elusi. Ale jak to możesz zrobić Jamesowi? Czym on sobie zasłużył na to? Czym?! Roz super :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Logan... DLACZEGO NIE? Ja uważam, ze to jest nieuniknione. Przynajmniej tak przeczuwam. Pięć dni to nie jest tak dużo... Zleci jak z bicza strzelił. James... sama nie wiem, co mam myśleć o jego dziewczynie. Teraz już byłej dziewczynie, ale to musi mieć jakieś drugie dno... Oj, nie mam głowy do komentowania, pisze głupoty! Mam Kroniki Bane'a i przeprawiam się przez Peru. Wiesz, ze tam podobno są jakieś piramidy??? Notka świetna! Czekam na nn, pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Kochanie, nadrabia, zaległosci ;) a co do rozdziału, to jesli dobrze znam siebie to na pewno mialam powazny powod zeby odmowic Jamesowi, jestem bardzo domyślna wiec przypuszczam o co chodzi, ale niebede nic mowic bo jeszcze sie okaże ze czytam ci jak zwykle w myslach ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę poczekaj a dowiesz się czy masz rację :)

      Usuń