W poprzednim rozdziale: Caroline ucieka z domu do Logana. Pod wpływem emocji i alkoholu dochodzi między nimi do zbliżenia. Carlos znajduje żonę u swojej teściowej. Caroline wraca do domu. Kendall jest załamany. Boi się, że już nigdy nie spotka się z ukochaną Alice. Rebecca próbuje go uwieść. ~ Cholera... To serio brzmi jak "moda na sukces" lub "trudne sprawy" czy coś w tym stylu... Dziwny ten mój mózg. ^^
A dzisiaj:
**Kendall**
Odkąd
Caroline wróciła do domu minęło już kilka dni. Atmosfera wokół była dziwna.
Niby się pogodzili, ale mimo wszystko ona była taka wyobcowana, zamyślona. Nie
wiedziałem dokładnie o co chodzi, ale musiało to być związane z Loganem, bo
zachowywał się podobnie. Zaczynałem podejrzewać, że o coś się pokłócili, bo
mało ze sobą rozmawiali. Traktowali się jak zło konieczne, jednak na razie nie
zamierzałem w to ingerować. James za to
wreszcie rozpromieniał. Adriana miała przerwę w egzaminach więc znalazła dla
niego trochę czasu. Nie była już taka spięta i nie wydzierała się na wszystkich
wokół. Znowu nie było go całymi dniami w domu, a gdy wracał, był cały w
skowronkach. Przynajmniej on miał szczęście. Nadal nie udało mi się
skontaktować z Alice. Zaczynałem się martwić. Niby znalazła sobie innego
faceta, ale przecież ją kochałem. Chciałem to wszystko wyjaśnić. Miałem ogromną
nadzieję, że to jedno wielkie nieporozumienie i wszystko wróci do normy. Moje
kontakty z Rebeccą też się pogorszyły. Nadal miałem jej za złe ostatni
incydent. Jak ona mogła? Przecież wyraziłem się jasno, że między nami nic nie
ma. Gdyby nie ciąża, to już by jej tu nie było. Poprawka: w ogóle by się nie
znalazła w tym domu. Starała się mnie jakoś udobruchać, ale nie bardzo jej się
to udawało. Gdyby nie Carlos to chyba bym w tym domu oszalał. On jedyny
zachowywał się tak jak zawsze. Martwił się o Caroline, ale o przyjaciołach nie
zapomniał. Dobry chłopak.
Kiedy straciłem już nadzieję, że kiedykolwiek uda mi się choć przez chwilę porozmawiać z Alice, życie wyszło mi naprzeciw. Szedłem sobie przez park rozmyślając nad sensem mojej egzystencji, gdy niespodziewanie zauważyłem, że idzie z tym swoim chłoptasiem sąsiedzką ścieżką. Tak się do niej kleił, że nawet nie była wstanie mnie zauważyć. Rzygać mi się chciało, gdy obserwowałem ich czułości. Chciałem tam podejść i im wygarnąć, a jemu najchętniej rozkwasiłbym tą uśmiechniętą mordę, ale nie wiedziałem, czy to ma jakiekolwiek sens. Mimo wszystko zebrałem się w sobie i ruszyłem za nimi. Szybko ich wyprzedziłem i obróciłem przodem do nich. Alice chciała mnie wyminąć, jednak nie dałem za wygraną.
- Czego chcesz? – Spytała od niechcenia.
- Chcę się zapytać o co chodzi. Co TO – wskazałem na jej partnera – ma do cholery znaczyć.
- Nie TO, tylko Eric. Jesteśmy ze sobą.
- To akurat widzę. Chciałbym się tylko dowiedzieć dlaczego?! Przecież było nam ze sobą dobrze.
- Było dopóki wszystkiego nie spieprzyłeś!
- Ja spieprzyłem?! Przecież to ty nagle zniknęłaś ze swoim fagasem, a mnie zostawiłaś bez słowa!
- Nie rób z siebie idioty…. – Powiedziała. Jej facet odepchnął mnie i poszli dalej. Dogoniłem ich. Złapałem Alice za ramię i obróciłem w swoją stronę. Ten pociągnął ją do siebie.
- Zaczekaj. Załatwię to. – Powiedziała do niego, odeszliśmy na bok.
- Czy możesz mi powiedzieć, co takiego zrobiłem? – Zacząłem.
- Kendall, nie rozśmieszaj mnie.
- Naprawdę nie wiem, o co ci chodzi!
- Mówisz poważnie? – Spytała zaskoczona.
- Tak. – Spojrzałem jej prosto w oczy. Trzymając ją za ramiona, spytałem: - Powiesz mi?
- Rebecca. – Odparła sucho.
- Co Rebecca? Nadal nie rozumiem.
- No przecież jesteście ze sobą.
- Co?! Kto nagadał ci takich głupot?!
- Ona.
- I ty jej w to uwierzyłaś?! Proszę, powiedz, że to tylko zły sen. Uszczypnij mnie.
- To wyglądało bardzo realistycznie. Wychodziła od ciebie z domu pół naga z samego rana, twierdząc, że idzie po bułeczki na śniadanie dla swego misia. Co miałam sobie pomyśleć?
- Może na przykład powinnaś porozmawiać o tym ze mną, a nie umawiać się z pierwszym lepszym facetem?! – Krzyknąłem na tyle głośno, by ten typ to usłyszał. Chyba się zdenerwował, bo podszedł do mnie i zaczął mną szarpać.
- Odszczekaj to! – Wrzasnął, a jego ślina została mi na twarzy.
- Nie! I nie pluj, gdy na mnie wrzeszczysz! – W tamtej chwili zdenerwowałem go na maksa. Uderzył mnie z całej siły pięścią w twarz, a ja poleciałem na ziemię. Był większy i silniejszy ode mnie, dlatego nie chciałem z nim dalej zadzierać. Przejechałem palcem pod nosem i spostrzegłem się, że leci mi krew.
- Kendall! Nic ci nie jest? – Przejęła się Alice, kucnęła obok mnie i podtrzymała moją głowę. W jej oczach pojawiły się iskierki.
- Wszystko gra.
- Kendall, przepraszam cię, kocham cię. – Przytuliła mnie do piersi.
- A co ze mną? – Odezwał się ten cały Eric.
- To koniec! Zejdź mi z oczu!
- Ale..
- Nie słyszałeś?! Zejdź jej z oczu! – Krzyknąłem, a ten zaczął się do mnie zbliżać.
- Ani mi się waż go tknąć! – Broniła mnie Alice.
- Bo co?!
- Nie zapominaj, że dyrektorka to moja dobra koleżanka. Możesz stracić swój etacik. – Ten tylko przełknął ślinę, obrócił się na pięcie i tyle go widziałem.
- Groźna jesteś. – Uśmiechnąłem się.
- Czasem trzeba. – Pocałowała mnie w czoło i pomogła się podnieść. – To co z tą Rebeccą? Naprawdę nic was nie łączy? – Spytała.
- Naprawdę. Poza dzieckiem nic więcej mnie z nią nie łączy.
- Wierzę ci.
- Jest jeszcze jedna rzecz, o której powinnaś wiedzieć.
- Jaka?
- Rebecca mieszka u mnie.
- Jak to mieszka?! – Zdenerwowała się.
- Po prostu straciła wszystko. Dom, pracę, pieniądze. Nie mogłem matki mojego dziecka wygnać pod most.
- A nie mogła zamieszkać gdzie indziej? Akurat u ciebie?
- Po prostu chcę ją mieć pod kontrolą. Gdybym wynajął jej mieszkanie i dawał pieniądze, nie mógłbym kontrolować jej wydatków, ani tego, czy wszystko, co robi, jest dobre dla dziecka. Ale spokojnie, nie śpi ze mną w pokoju. Zajęła stary pokój Logana.
- Teraz wszystko rozumiem… - Przytuliła się do mnie. – Ale musisz z nią poważnie porozmawiać, bo najwyraźniej chce nas poróżnić.
- Zajmę się tym. – Odparłem, a ona chusteczką wytarła mi krew spod nosa.
Cieszyłem się jak cholera, że między nami wszystko się ułożyło, jednak szlag mnie trafiał, jak myślałem o Rebecce. Jak ona mogła się tak zachować? Mogła mi zniszczyć życie. Wiedziałem, że na sucho jej to nie ujdzie.
Kiedy straciłem już nadzieję, że kiedykolwiek uda mi się choć przez chwilę porozmawiać z Alice, życie wyszło mi naprzeciw. Szedłem sobie przez park rozmyślając nad sensem mojej egzystencji, gdy niespodziewanie zauważyłem, że idzie z tym swoim chłoptasiem sąsiedzką ścieżką. Tak się do niej kleił, że nawet nie była wstanie mnie zauważyć. Rzygać mi się chciało, gdy obserwowałem ich czułości. Chciałem tam podejść i im wygarnąć, a jemu najchętniej rozkwasiłbym tą uśmiechniętą mordę, ale nie wiedziałem, czy to ma jakiekolwiek sens. Mimo wszystko zebrałem się w sobie i ruszyłem za nimi. Szybko ich wyprzedziłem i obróciłem przodem do nich. Alice chciała mnie wyminąć, jednak nie dałem za wygraną.
- Czego chcesz? – Spytała od niechcenia.
- Chcę się zapytać o co chodzi. Co TO – wskazałem na jej partnera – ma do cholery znaczyć.
- Nie TO, tylko Eric. Jesteśmy ze sobą.
- To akurat widzę. Chciałbym się tylko dowiedzieć dlaczego?! Przecież było nam ze sobą dobrze.
- Było dopóki wszystkiego nie spieprzyłeś!
- Ja spieprzyłem?! Przecież to ty nagle zniknęłaś ze swoim fagasem, a mnie zostawiłaś bez słowa!
- Nie rób z siebie idioty…. – Powiedziała. Jej facet odepchnął mnie i poszli dalej. Dogoniłem ich. Złapałem Alice za ramię i obróciłem w swoją stronę. Ten pociągnął ją do siebie.
- Zaczekaj. Załatwię to. – Powiedziała do niego, odeszliśmy na bok.
- Czy możesz mi powiedzieć, co takiego zrobiłem? – Zacząłem.
- Kendall, nie rozśmieszaj mnie.
- Naprawdę nie wiem, o co ci chodzi!
- Mówisz poważnie? – Spytała zaskoczona.
- Tak. – Spojrzałem jej prosto w oczy. Trzymając ją za ramiona, spytałem: - Powiesz mi?
- Rebecca. – Odparła sucho.
- Co Rebecca? Nadal nie rozumiem.
- No przecież jesteście ze sobą.
- Co?! Kto nagadał ci takich głupot?!
- Ona.
- I ty jej w to uwierzyłaś?! Proszę, powiedz, że to tylko zły sen. Uszczypnij mnie.
- To wyglądało bardzo realistycznie. Wychodziła od ciebie z domu pół naga z samego rana, twierdząc, że idzie po bułeczki na śniadanie dla swego misia. Co miałam sobie pomyśleć?
- Może na przykład powinnaś porozmawiać o tym ze mną, a nie umawiać się z pierwszym lepszym facetem?! – Krzyknąłem na tyle głośno, by ten typ to usłyszał. Chyba się zdenerwował, bo podszedł do mnie i zaczął mną szarpać.
- Odszczekaj to! – Wrzasnął, a jego ślina została mi na twarzy.
- Nie! I nie pluj, gdy na mnie wrzeszczysz! – W tamtej chwili zdenerwowałem go na maksa. Uderzył mnie z całej siły pięścią w twarz, a ja poleciałem na ziemię. Był większy i silniejszy ode mnie, dlatego nie chciałem z nim dalej zadzierać. Przejechałem palcem pod nosem i spostrzegłem się, że leci mi krew.
- Kendall! Nic ci nie jest? – Przejęła się Alice, kucnęła obok mnie i podtrzymała moją głowę. W jej oczach pojawiły się iskierki.
- Wszystko gra.
- Kendall, przepraszam cię, kocham cię. – Przytuliła mnie do piersi.
- A co ze mną? – Odezwał się ten cały Eric.
- To koniec! Zejdź mi z oczu!
- Ale..
- Nie słyszałeś?! Zejdź jej z oczu! – Krzyknąłem, a ten zaczął się do mnie zbliżać.
- Ani mi się waż go tknąć! – Broniła mnie Alice.
- Bo co?!
- Nie zapominaj, że dyrektorka to moja dobra koleżanka. Możesz stracić swój etacik. – Ten tylko przełknął ślinę, obrócił się na pięcie i tyle go widziałem.
- Groźna jesteś. – Uśmiechnąłem się.
- Czasem trzeba. – Pocałowała mnie w czoło i pomogła się podnieść. – To co z tą Rebeccą? Naprawdę nic was nie łączy? – Spytała.
- Naprawdę. Poza dzieckiem nic więcej mnie z nią nie łączy.
- Wierzę ci.
- Jest jeszcze jedna rzecz, o której powinnaś wiedzieć.
- Jaka?
- Rebecca mieszka u mnie.
- Jak to mieszka?! – Zdenerwowała się.
- Po prostu straciła wszystko. Dom, pracę, pieniądze. Nie mogłem matki mojego dziecka wygnać pod most.
- A nie mogła zamieszkać gdzie indziej? Akurat u ciebie?
- Po prostu chcę ją mieć pod kontrolą. Gdybym wynajął jej mieszkanie i dawał pieniądze, nie mógłbym kontrolować jej wydatków, ani tego, czy wszystko, co robi, jest dobre dla dziecka. Ale spokojnie, nie śpi ze mną w pokoju. Zajęła stary pokój Logana.
- Teraz wszystko rozumiem… - Przytuliła się do mnie. – Ale musisz z nią poważnie porozmawiać, bo najwyraźniej chce nas poróżnić.
- Zajmę się tym. – Odparłem, a ona chusteczką wytarła mi krew spod nosa.
Cieszyłem się jak cholera, że między nami wszystko się ułożyło, jednak szlag mnie trafiał, jak myślałem o Rebecce. Jak ona mogła się tak zachować? Mogła mi zniszczyć życie. Wiedziałem, że na sucho jej to nie ujdzie.
**James**
Ostatnio
miałem pełno powodów do radości. Wszystko między mną a Adrianą zaczynało się
układać. Nie była już taka spięta i niemiła. Wróciła ta sama dziewczyna w
której się zakochałem. Cudowna radość przepełniała każdą komórkę mojego ciała.
Wreszcie było tak jak dawniej. Spędzaliśmy właśnie czas u mnie w domu. Leżeliśmy
na moim łóżku, wtuleni w siebie i rozmawialiśmy. W tle słychać było cichą
muzykę lecącą z radia. Tego potrzebowałem. Ja i ona sami w czterech ścianach,
bez żadnych przeszkód mogłem napawać się jej obecnością. Wszystko w koło
traciło sens. Musnąłem delikatnie jej wargi i położyłem się na niej.
Całowaliśmy się namiętnie, tuląc do siebie swe ciała. Zdjąłem z niej koszulkę.
Zacząłem całować jej dekolt, robiło się co raz goręcej. Nagle usłyszałem jak ktoś trzasnął drzwiami.
Oderwałem się na chwilę od wykonywanej czynności, ale szybko do niej wróciłem.
Moment później po domu rozniosły się krzyki.
- Co to miało znaczyć?! Myślałaś, że nie dowiem się, że to ty namąciłaś między mną a Alice?! – Kendall był przy głosie.
- Wy do siebie nie pasujecie! Zrozum wreszcie, że to ja jestem ci pisana!
- Nie! Ja do ciebie nic nie czuję! Kompletnie nie wiem co w tobie widziałem! Jak mogłaś mi to zrobić?! Przygarnąłem cię! Żywię cię! Czego jeszcze ci potrzeba?! Wiesz ile musiałem wycierpieć przez ciebie?!
- Nie rozumiesz, że ta dziewczyna nie jest dla ciebie?! Chciałam cię chronić!
- Szkoda, że przed tobą mnie nikt nie ochronił! Nawet nie wiesz jak bardzo żałuję, że cię poznałem! Jesteś zwykłą szmatą! Dlaczego taka kobieta musi być matką mojego dziecka?!
- Nie mów tak!
- Prawda w oczy kole?! Idź lepiej do swojego pokoju i nie pokazuj mi się dzisiaj na oczy! Jeszcze raz wywiniesz taki numer, a cię tu nie będzie!
- Ale, Kendall…
- Żaden Kendall! Nie chcę cię dzisiaj oglądać! Brzydzę się tobą! – Później usłyszałem tylko trzask drzwi, potem jeszcze jednych drzwi i na tym się skończyło. Niestety ta kłótnia przerwała nam momenty uniesienia i chyba oboje straciliśmy nastrój do tego, by zacząć to na nowo. W sumie cieszyłem się, że Kendall wygarnął Rebecce, ale nie zmieniało to faktu, że kosztowało go to dużo nerwów. Nie mogłem udawać, że nic się nie stało. W końcu to mój najlepszy kumpel. Adrianie też nie było to na rękę. Przejęła się losem brata.
- Co to miało znaczyć?! Myślałaś, że nie dowiem się, że to ty namąciłaś między mną a Alice?! – Kendall był przy głosie.
- Wy do siebie nie pasujecie! Zrozum wreszcie, że to ja jestem ci pisana!
- Nie! Ja do ciebie nic nie czuję! Kompletnie nie wiem co w tobie widziałem! Jak mogłaś mi to zrobić?! Przygarnąłem cię! Żywię cię! Czego jeszcze ci potrzeba?! Wiesz ile musiałem wycierpieć przez ciebie?!
- Nie rozumiesz, że ta dziewczyna nie jest dla ciebie?! Chciałam cię chronić!
- Szkoda, że przed tobą mnie nikt nie ochronił! Nawet nie wiesz jak bardzo żałuję, że cię poznałem! Jesteś zwykłą szmatą! Dlaczego taka kobieta musi być matką mojego dziecka?!
- Nie mów tak!
- Prawda w oczy kole?! Idź lepiej do swojego pokoju i nie pokazuj mi się dzisiaj na oczy! Jeszcze raz wywiniesz taki numer, a cię tu nie będzie!
- Ale, Kendall…
- Żaden Kendall! Nie chcę cię dzisiaj oglądać! Brzydzę się tobą! – Później usłyszałem tylko trzask drzwi, potem jeszcze jednych drzwi i na tym się skończyło. Niestety ta kłótnia przerwała nam momenty uniesienia i chyba oboje straciliśmy nastrój do tego, by zacząć to na nowo. W sumie cieszyłem się, że Kendall wygarnął Rebecce, ale nie zmieniało to faktu, że kosztowało go to dużo nerwów. Nie mogłem udawać, że nic się nie stało. W końcu to mój najlepszy kumpel. Adrianie też nie było to na rękę. Przejęła się losem brata.
**Logan**
Siedziałem
u siebie w domu, popijając kawę razem z Zuzą. Dawno się nie widzieliśmy.
Wyjechała ze znajomymi w góry na jakiś czas. Opowiadała mi właśnie o swoich
przygodach podczas wspinaczek. Z uśmiechem na ustach słuchałem jej ciekawych
historii. Mimo wszystko w głębi duszy krwawiłem. Miałem ogromne wyrzuty
sumienia przez to, co zaszło między mną a Caroline. Przez te kilka dni, gdy jej
nie widziałem, uzmysłowiłem sobie, że nic do niej nie czuję, że to tylko
alkohol i sytuacja, w jakiej się znaleźliśmy skłoniła nas do tego wszystkiego.
Jeden plus tej całej sytuacji. Cała reszta to jedno wielkie bagno. Było mi
głupio przed Carlosem, nie mogłem mu normalnie spojrzeć w oczy, unikałem
naszych kontaktów. Cały czas myślałem, czy nie powinienem mu powiedzieć, jednak
bałem się jak może to przyjąć. To bardzo wrażliwy facet, mógłby się załamać, a
dodatkowo przez wzgląd na swój honor zerwać wszelkie stosunki ze mną i z
Caroline. Nie chciałem burzyć ich małżeństwa, naszej przyjaźni też nie, dlatego
wstępnie postanowiłem milczeć. Mimo wszystko musiałem się komuś wygadać. Nie
chciałem obarczać tym problemem ani Kendalla, ani Jamesa, bo wiedziałem, że
byłoby im ciężko ukrywać to przed Carlosem. Z drugiej strony oni nigdy nie
szczędzili mi takich sytuacji, ale ja byłem inny. Postanowiłem, że porozmawiam
o tym z Zuzą. Wiedziałem, że mogę jej zaufać, a to, że praktycznie nie znała
moich przyjaciół, było jedynie światełkiem w tunelu dla tej całej masakry. Długo
rozmawialiśmy z przyjaciółką na ten temat. Bardzo przejęła się tym wszystkim. Miałem
wrażenie, że nawet za bardzo. Jakby zabolało ją to, że byłem blisko z kobietą.
Wiem, że przed śmiercią Susan może coś między nami iskrzyło, ale to tylko
zauroczenie, przynajmniej z mojej strony. Ponadto wspólnie uzgodniliśmy, że
zostajemy przyjaciółmi, dlatego to chyba nie powinno tak wyglądać. Mimo
wszystko poparła mnie, że nie powinienem nic mówić Carlosowi, ale powiedziała,
że powinienem porozmawiać z Caroline. Miała rację. Musieliśmy sobie to wszystko
wyjaśnić. Nie mogłem pozwolić, by nasza znajomość zamroziła się. Bardzo ją
lubiłem. Byłem wdzięczny Zuzie za tę rozmowę. Poczułem się trochę lepiej, gdy
to z siebie wyrzuciłem. Cieszyłem się, że mam w niej oparcie.
Nagle usłyszałem dzwonek do drzwi. Poszedłem otworzyć. Zdziwiłem się, gdy moim oczom ukazała się postać Caroline. Zaprosiłem ją do środka. Chyba przywołałem ją myślami.
- Chciałam pogadać, ale to chyba nie jest dobry moment. – Stwierdziła, gdy zobaczyła Zuzę siedzącą na kanapie.
- Spokojnie, rozmawiajcie, ja i tak miałam się już zbierać. Pa, Logan. –Powiedziała całując mnie w policzek. – Powodzenia. – Szepnęła mi na ucho. – Cześć. – Podała rękę Caroline, ta niechętnie ją uścisnęła. Zuza wyszła. Postanowiłem przymknąć oko na dziwne zachowanie ze strony przyjaciółki.
- Przepraszam, że spłoszyłam ci gościa. – Powiedziała, nie do końca się tym przejmując.
- Nie przepraszaj. I tak chciałem z tobą porozmawiać. Im prędzej tym lepiej. Usiądź. – Wskazałem na wcześniej zajmowane miejsce przez Zuzę. – Napijesz się czegoś?
- Nie fatyguj się. Usiądź razem ze mną i wreszcie miejmy to za sobą.
- Jak wolisz. – Usiedliśmy. Zapowiadała się ciężka rozmowa, jednak wiedziałem, ze musi się ona odbyć. Atmosfera była drętwa, chyba oboje nie wiedzieliśmy jak mamy się zachowywać.
- Długo myślałam nad tym wszystkim. – Zaczęła niepewnie. – Wydaje mi się, że lepiej będzie jeżeli Carlos o niczym się nie dowie.
- To wiem i ja.
- Cieszę się, że chociaż tu się zgadzamy. Kocham go i nie chcę go stracić. To między nami to była chwila słabości. Nie wiem jak ty, ale ja do ciebie nic nie czuję. Bardzo cię lubię, ale jako przyjaciela. Carlos jest moim mężem i nie chcę, żeby przez jednorazowy wybryk nasze małżeństwo legło w gruzach. A tak w ogóle nie mogłabym odebrać męża najlepszej przyjaciółce, nawet jeśli nie ma jej już wśród nas.
- Ufff.. – Odetchnąłem z ulgą. – Bałem się, że może będziesz chciała zostawić Carlosa dla mnie. Cieszę się, że jest inaczej. Też lubię cię tylko jako przyjaciółkę, a przyjaźń z Carlosem jest dla mnie bardzo ważna, dlatego nie chciałbym odbijać mu żony. Szkoda tylko, że nie umiem z nim normalnie rozmawiać….
- Też mam z tym problemy, ale to minie. Nie możemy mu nic powiedzieć.
- Wiem, ale to trudne. Nie potrafię mu spojrzeć w oczy, chociaż on o niczym nie wie to wstyd mi przed nim i przed samym sobą. To nie powinno się zdarzyć.
- Co zamierzasz z tym zrobić?
- Poczekać. Bo co innego mogę zrobić? Przecież nie… - W tamtej chwili wpadłem na pewien pomysł.
- Przecież nie co?
- Muszę odejść z zespołu, zniknąć. Tak będzie najlepiej…
_________________________________________________________________
Dobra. Na początek chciałbym powitać Was znów tutaj. Tyle czasu mej nieobecności... Ale wracam i mam nadzieję, że już nie bd musiał robić sb przerw. Stęskniliście się? Podobał się rozdział? Warto było czekać na niego tyle czasu? Jestem bardzo ciekaw waszych wrażeń i uwaga: odpowiadam dziś na każdy kom. :)
Zrobiłem dziś przypomnienie poprzedniego rozdziału, bo chyba jest ona baardzo potrzebne. Szczerze? Sam do końca nie pamiętałem co tam ostatnio nabazgrałem. ;p
A na koniec standard:
Jak uważacie? Czy Logan na prawdę odejdzie z zespołu? Czy Kendall i Alice zaznają spokojnego życia? Dowiecie się tego wkrótce. ^^
Nagle usłyszałem dzwonek do drzwi. Poszedłem otworzyć. Zdziwiłem się, gdy moim oczom ukazała się postać Caroline. Zaprosiłem ją do środka. Chyba przywołałem ją myślami.
- Chciałam pogadać, ale to chyba nie jest dobry moment. – Stwierdziła, gdy zobaczyła Zuzę siedzącą na kanapie.
- Spokojnie, rozmawiajcie, ja i tak miałam się już zbierać. Pa, Logan. –Powiedziała całując mnie w policzek. – Powodzenia. – Szepnęła mi na ucho. – Cześć. – Podała rękę Caroline, ta niechętnie ją uścisnęła. Zuza wyszła. Postanowiłem przymknąć oko na dziwne zachowanie ze strony przyjaciółki.
- Przepraszam, że spłoszyłam ci gościa. – Powiedziała, nie do końca się tym przejmując.
- Nie przepraszaj. I tak chciałem z tobą porozmawiać. Im prędzej tym lepiej. Usiądź. – Wskazałem na wcześniej zajmowane miejsce przez Zuzę. – Napijesz się czegoś?
- Nie fatyguj się. Usiądź razem ze mną i wreszcie miejmy to za sobą.
- Jak wolisz. – Usiedliśmy. Zapowiadała się ciężka rozmowa, jednak wiedziałem, ze musi się ona odbyć. Atmosfera była drętwa, chyba oboje nie wiedzieliśmy jak mamy się zachowywać.
- Długo myślałam nad tym wszystkim. – Zaczęła niepewnie. – Wydaje mi się, że lepiej będzie jeżeli Carlos o niczym się nie dowie.
- To wiem i ja.
- Cieszę się, że chociaż tu się zgadzamy. Kocham go i nie chcę go stracić. To między nami to była chwila słabości. Nie wiem jak ty, ale ja do ciebie nic nie czuję. Bardzo cię lubię, ale jako przyjaciela. Carlos jest moim mężem i nie chcę, żeby przez jednorazowy wybryk nasze małżeństwo legło w gruzach. A tak w ogóle nie mogłabym odebrać męża najlepszej przyjaciółce, nawet jeśli nie ma jej już wśród nas.
- Ufff.. – Odetchnąłem z ulgą. – Bałem się, że może będziesz chciała zostawić Carlosa dla mnie. Cieszę się, że jest inaczej. Też lubię cię tylko jako przyjaciółkę, a przyjaźń z Carlosem jest dla mnie bardzo ważna, dlatego nie chciałbym odbijać mu żony. Szkoda tylko, że nie umiem z nim normalnie rozmawiać….
- Też mam z tym problemy, ale to minie. Nie możemy mu nic powiedzieć.
- Wiem, ale to trudne. Nie potrafię mu spojrzeć w oczy, chociaż on o niczym nie wie to wstyd mi przed nim i przed samym sobą. To nie powinno się zdarzyć.
- Co zamierzasz z tym zrobić?
- Poczekać. Bo co innego mogę zrobić? Przecież nie… - W tamtej chwili wpadłem na pewien pomysł.
- Przecież nie co?
- Muszę odejść z zespołu, zniknąć. Tak będzie najlepiej…
_________________________________________________________________
Dobra. Na początek chciałbym powitać Was znów tutaj. Tyle czasu mej nieobecności... Ale wracam i mam nadzieję, że już nie bd musiał robić sb przerw. Stęskniliście się? Podobał się rozdział? Warto było czekać na niego tyle czasu? Jestem bardzo ciekaw waszych wrażeń i uwaga: odpowiadam dziś na każdy kom. :)
Zrobiłem dziś przypomnienie poprzedniego rozdziału, bo chyba jest ona baardzo potrzebne. Szczerze? Sam do końca nie pamiętałem co tam ostatnio nabazgrałem. ;p
A na koniec standard:
Jak uważacie? Czy Logan na prawdę odejdzie z zespołu? Czy Kendall i Alice zaznają spokojnego życia? Dowiecie się tego wkrótce. ^^
Pozdrawiam:
BTC
BTC
Zaklepuję pierwszeństwo :p
OdpowiedzUsuńHahaha! To było świńskie ale powiem Ci szczerze ze tez kilka razy myślałem żeby tak zrobić. :D
UsuńTo kolejny dowód na to ze mamy podejrzanie podobne mozgi :)
Pozwol ze bede pisac bez zmiekczen. Tak szybciej i przyjemniej jesli chodzi o telefon. Az musialam sb zaklepac miejsce bo po Twoim powrocie nie ma bata. Musze byc pierwsza :) I tak. Warto bylo czekac. I co tam wymysliles? Logan chce odejsc? Nie wyoveazam sobie btr bez niego. Ale chociaz Kendall i Alice znow sa razem. Jednak Barbie Girl (Rebecca) tak tego nie zostawi. Mysle ze jeszcze wpadnie na jakis szatanski pomysl. No i Zuza sie pojawila. Czekam na hejting Zuzy od Dark Bunny :) tak sie ciesze ze jestes, ze dodales rozdzial. Dzis jestes dla mnie jak Mikolaj z fantastycznym prezentem. Dziekuje :*
UsuńHaha tez czekam na kom od niej. Na pewno posypia się hejty :D
OdpowiedzUsuńTez pisze bez zmiekczen na fonie ale jemu zdarza się mnie czasem poprawić ;)
Hol hol hol! Nie ma za co drogie dziecko :*
Specjalnie wpieprzyłeś tu Zuzę. Niechaj ktoś ją zastrzeli! Nie wytrzymam z nią. Kenny i Alice sobie wszystko wyjaśnili,nareszcie, chociaż jakby Rebecca znów coś narobiła to by było okay. Nie wmówisz nikomu, że związek Adriany i Jamesa nie polega na seksie. Już chcieli się pieprzyć, a Kendallowi ny sufit odpadł. Loggie i Carlosline nie chcą mówić Carlosowi prawdy? Ale na tym polega przyjaźń i miłość. Logan Nie może zniknąć! In ma dzieci, a nad jeziorko nie pójdzie, bo będzie Gołodupiec II.
OdpowiedzUsuńSuper rozdział, doczekałan się!
P.s. kłamałeś. Nie jest gównem.
Jestem taki zły i drecze Cie Zuza :D
UsuńCo do Kendalla Alice i Rebecci to o nic jeszcze sb trochę poczytacie ;)
Adriana i James lubią się pieprzyc. To jest fakt. Ale czy ten związek polega tylko na seksie... Nie wiem juz sam :p
A tak wgl to Kendallowi się sufit na łeb walil jak.państwo Pena się seksowali. Gdyby taka sytuacja miała miejsce z Jamesem i Adriana to by mu chyba własnoręcznie chuja urwał :D
Fajnie ze rozdział się podoba ;)
Cśśś. Państwo Pena mają kłopoty, a założę się, że James i Adriana nudzą się ich łóżkiem i szukają nowego.
UsuńP.S. Fajny, tylko Zuza tam jest...
UsuńHahaha. A skąd takie wnioski ze nudzi ich ich łóżko? Ciekawe. Może kupia sb nowe a może spróbują czegoś innego i bd się kochać na podłodze ? Kto wie kto wie. :D
UsuńP.S. Przymknij oko na Zuze :)
Ich pewnie nie obchodzi gdzie są.
UsuńP.s. Jak się wyprowadzi lub ktoś ją zabije.
Chyba powstanie nowa bohaterka o imieniu Ana i wbija Zuzie sztylet w serce a na koniec powie "zdychaj szmato" :D
UsuńPodoba mi się Twój tok myślenia :D
UsuńMój tok myślenia jest znakomity :D
UsuńOoo jak miło. Chris wrócił i się dzieje. Kendall i Alice muszą teraz uważać na Rebecce, bo myślę, że jeszcze nie poznaliśmy się na jej zdolnościach. Ciekawe czy Caroline i Logan wytrzymają ciszę. I dlaczego on chce odejść?! Przecież to nie rozwiąże sprawy. Już myślałam, że bd scena erotyczna, ale Kendall wszedł do akcji. Wgl tak na marginesie to Marla mnie rozśmieszyła. Proszę jak sb zajlepuje miejsce :)
OdpowiedzUsuńSwietny rozdział
U mnie musi się dziać bo inaczej jest nudno :p
UsuńLogan to Logan. jego nie ogarniesz. Zboczuszek chciał scenę erotyczną ? Pomyślimy nad tym :D
Nooo Marlik ma różne pomysły :)
Jeśli u Ciebie jest nudno gdy się nie dzieją złe rzeczy bohaterom to u mnie też w takim razie :p
UsuńChyba zmienie Marle S na Marlik albo Marlikova. Any suggestions?
U Cb nigdy nie jest nudno :*
UsuńA zmieniaj jeśli chcesz :D Pytasz mnie o sugestie? Myślę że powinnaś nazywać się Boginią Blogerowni :)
Boże, kocham to *.* chce kolejny rozdział szybko ;* Chris masz mega mega ogromny talent do pisania
OdpowiedzUsuńPS. : Kiedy nastepny rozdział?
Ciesze się że się podoba. Kolejny rozdział pewnie pojawi się w przeciągu tygodnia :)
UsuńP.S. Lubię anonimki. Są takie tajemnicze ^^
P.S. a ja uwielbiam Ciebie *.* haahahahaha ;* ♥
Usuńczekam z niecierpliwościa na nastepny rozdział, oby Loguś nie odszedl z zespołu :'(
Jak miło :)
UsuńCzekaj czekaj a się doczekasz ^^
Nie moge sie doczekać hahaha :* chce jak najszybciej pliska :)
UsuńSię zobaczy :)
UsuńOdejście z zespołu? Jaja sobie robisz? A nie, to już było, czas czytać dalej. O ja mądra...
OdpowiedzUsuńZacznijmy od tego, że rozwaliłeś mnie stwierdzeniem, że sam do końca nie pamiętasz, co ostatnio napisałeś. Dlatego czuję się rozgrzeszona... Co do Zuzy... Po pierwsze, dobrze, że nie napisałeś Susan, bo to nie jest imię dla czarnego charakteru. Po co ją od razu zestrzelać? Co będziemy się rozdrabiać? Od razu zarąbać siekierą i wyrzucić przez okno... I cieszę się, że Kendall i Alice znowu są razem. To jest takie happy... Aaa! Notka świetna. czekam na nn! Pozdrawiam!
PS. Skoro Ty i Marla macie podobne nawyki w sieci, to możne jesteście zaginionym rodzeństwem? Co? Głupia teoria, wiem!
Zuzę? Siekierą? Biedna Zuza... Myślę, że Dark Bunny spodobała by się taka scena. Tak, to by jej przypadło do gustu :)
UsuńCo do mnie i Marlika. Hmm... Chyba nie jesteśmy rodzeństwem... To raczej mało prawdopodobne ;p
Nie łatwiej ją trzymać w chłodni i torturować?
UsuńNie wiem jak Tobie, ale mnie Chłodnia kojarzy się troszeczkę inaczej, bo w Chucku, trzeba było przejść przez chłodnię, żeby wejść do bazy. I wiem, ze nie jesteście rodzeństwem. Tylko żartowałam.
UsuńMi się kojarzy z taką grą "Lucius", taki horrorek, gdzie 6 latek jest diabłem i zabija :) Pierwsze morderstwo było w chłodni, więc czemu by Zuzy tam nie zamknąć?
UsuńSpoko wiem ze zartowalas ;)
UsuńA wy się zastanoecie nad tym sposobem zabicia Zuzy u ustalcie jedna wersje ;D Ja swoja propozycje przez pomyłkę zostawilem w osobnym konie ;p
W zimę torturować ją w chłodni, a latem w spiżarni (u mamy mojego ojca w spiżarni jest duszno i gorąco) dopiero jak stracimy satysfakcje z tortur można ją zabić.
UsuńKurcze kusicie mnie zęby jej cos zrobić. Ale mam na nią inny plan. Nie kazcie mi go zmieniac :p
UsuńNie chcesz zabić, to niech w takim razie porwą ją kosmici.
Usuńi niech jej zrobią jeszcze zielone dziecko jak w simsach 2 ? :)
UsuńA może ją przerobią na kosmitkę i Logan się wystraszy i przestanie site z nią zadawać?
UsuńAa może oni sa PRZYJACIOLMI na dobre i na złe ? ;p
UsuńMam gdzieś Czy są przyjaciółmi czy kimś więcej. Ja Zuzy nie lubię i nie będę lubić! ;)
UsuńNajłatwiej bd ją poćwiartować, zmielić i zapakować w puszki. KONSERWY Z CHRZĄSZCZA! KONSERWY Z CHRZĄSZCZA! TYLKO 1,80 ZA SZTUKĘ ! :D
OdpowiedzUsuńNie opyla się.. Mamy XXI wiek, chodzimy do żabki kupować wielosztuki za mniej. Trzeba oszczędzać pieniądze, a nie na Zuze (czyt. Zuo).
UsuńNo fakt. To kamieniem w łeb i do rzeki :)
UsuńOesu... Tortury są najlepsze. Jak najpierw zabijesz nie ma frajdy :)
UsuńP.s. Faktycznie 0 komentarzy...
Tortury sa mega :D
UsuńP.S. ani jednego ;p
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńNO PRZYSIĘGAM, ŻE POSRAŁO GLONOJADA.
OdpowiedzUsuńJa wiem, że Caroline i Logan nie zachowali się fair w stosunku do Carlosa, ale nie łatwiej już olać sprawę do końca?
Biedny Kendall. Choć i tak ma więcej szczęścia od dwójki chwilę wcześniej wymienionej.
Ale i tak jestem najszczęśliwsza z powodu Adriany i Jamesa. Tylko szkoda, że nie mogą nacieszyć się sobą w domu pełnym kłótni. Jedyny normalny to chyba Carlos xd
Czekam! ;*
http://this-love-is-forbidden.blogspot.com/
Dziwne, co nie ? Zazwyczaj Carlos to ten nienormalny, a tu proszę :D
UsuńSzkoda mi Kendzia...ale najważniejsze,że wszystko się ułożyło ..tak jak u wszystkich.
OdpowiedzUsuńCzekam na nn :***
P.S. Zapraszam siebie :)
www.katelynandkendallstory.blog.pl
moze kiedyś się ułoży :)
UsuńO Mój Boziu to było MEGA !! Muszę sobie to wszystko nadrobić :) Uwielbiam jak piszesz <33
OdpowiedzUsuńJa sobie będę czytać Twoje "bazgroły" a tym czasem zapraszam do mnie ;)
love-other-than-all.blogspot.com
Nadrabiaj, nadrabiaj :)
Usuń