(…) Po tym co usłyszałem, nie
wiedziałem co myśleć. Wykrzyczałem tylko „O JA PIERDOLĘ!” , a Kendall chwycił za telefon. Dlaczego nas nie poinformowali? Chwilę potem
Carlos i Caroline wbiegli przestraszeni do naszego pokoju.
- Co się stało? Czemu się tak wydarłeś? - Spytał Latynos.
- Zobacz sam. – Przewinąłem do tyłu, aby Carlos i Caroline także mogli obejrzeć materiał.
Kiedy oni oglądali z przerażeniem w oczach, Kendall wyszedł z pokoju, by móc spokojnie rozmawiać. Próbowałem podsłuchać, jednak nie udało mi się. Kiedy program się skończył, państwo Pena usiedli bezradnie na łóżku, Caroline zaczęła popłakiwać.
- Dlaczego on to zrobił? Co mu odjebało? – Pytała.
- Spokojnie kochanie, to nie może być prawda.- Uspokajał ją mąż.
- Nie oszukuj się! Sam słyszałeś.
Nikt tego nie skomentował. Po chwili wrócił Kendall.
- Iiii? – Spytałem.
- I to nie nasze dzieci.
- Ufff. – Odetchnęliśmy z ulgą.
- O niczym nas nie informowali, bo nie chcieli nas niepokoić. Porównali zdjęcie, które dostali od nas,
z ciałami i okazało się, że to zupełnie inne dzieciaki. – Wyjaśnił.
- Całe szczęście. – Skomentowała Adriana.
- Co się stało? Czemu się tak wydarłeś? - Spytał Latynos.
- Zobacz sam. – Przewinąłem do tyłu, aby Carlos i Caroline także mogli obejrzeć materiał.
Kiedy oni oglądali z przerażeniem w oczach, Kendall wyszedł z pokoju, by móc spokojnie rozmawiać. Próbowałem podsłuchać, jednak nie udało mi się. Kiedy program się skończył, państwo Pena usiedli bezradnie na łóżku, Caroline zaczęła popłakiwać.
- Dlaczego on to zrobił? Co mu odjebało? – Pytała.
- Spokojnie kochanie, to nie może być prawda.- Uspokajał ją mąż.
- Nie oszukuj się! Sam słyszałeś.
Nikt tego nie skomentował. Po chwili wrócił Kendall.
- Iiii? – Spytałem.
- I to nie nasze dzieci.
- Ufff. – Odetchnęliśmy z ulgą.
- O niczym nas nie informowali, bo nie chcieli nas niepokoić. Porównali zdjęcie, które dostali od nas,
z ciałami i okazało się, że to zupełnie inne dzieciaki. – Wyjaśnił.
- Całe szczęście. – Skomentowała Adriana.
**Caroline**
Okazało
się, że dzieci znalezione martwe w lesie to nie Grace i Mitchel. Ucieszyłam się
na tą wiadomość, z resztą inni niemniej.
Jak ja choć przez chwilę mogłam pomyśleć, że Logan byłby gotów zrobić
coś tak okropnego? Ale w takim razie gdzie są maluchy?! Pozostawało tylko
czekanie. Tylko ile trzeba będzie czekać? Miałam nadzieję, że niedługo.
Martwiłam się. Zastanawiałam się tak trochę, lecz nagle Kendall mnie szturchnął
i się obudziłam.
- Ej! Co to było? – Spytałam.
- Nie, nic. Po prostu chciałem wyciągnąć Cię z transu. O czym tak myślałaś?
- O Loganie, o dzieciach..
- A Ty Carlos, nad czym tak dumasz? – Spytała Adriana.
- O niczym.
- Ja już dobrze wiem o czym Ty tam tak rozmyślasz. – Kendall uśmiechnął się szeroko. – Wróć do świata żywych, albo odetnę Ci jedyne źródło twojego myślenia. Jesteście już po stosunku, ogarnij się.
- Chcesz odciąć mi głowę? Nigdy na to nie pozwolę.- Schował czerep pod poduszkę.
- Jaką głowę? Myślałem o twoim małym.
- Aaa, hahaha. Nie musiałeś mówić głośno, o tym co się niedawno działo. – Mówił wynurzając się.
- Sorki i tak każdy już wie, że przed chwilą wojowałeś swoim MAŁYM. – Zaśmiał się blondyn.
- Hej! Wcale nie jest taki mały! – Bronił się mój mąż. – Prawda kochanie?- Spytał patrząc w moją stronę.
Postanowiłam zrobić mu na złość. Odwróciłam się i nie skomentowałam. Nagle wszyscy wybuchliśmy śmiechem. Po chwili coś do mnie dotarło. „ O kurwa!” krzyknęłam i pociągnęłam Carlosa do naszej sypialni.
- Carlos, muszę Ci coś powiedzieć. – Zaczęłam.
- To mów. – Poprosił.
- Mam dni płodne.
- No i co w związku z tym?
- Carlos!- Uniosłam się szarpiąc go za ramiona. – Mam dni płodne, a Ty dzisiaj skończyłeś we mnie.
- Ale przecież bierzesz tabletki. Bo bierzesz, prawda?
- Właśnie nie. Wiesz, że jestem niesystematyczna…
- To znaczy że możesz zajść w ciążę?
- No właśnie to próbuję Ci powiedzieć!
- To cudownie!- Ucieszył się i wziął mnie w objęcia.
- Nie jestem przekonana… Ja chyba nie jestem gotowa na..
- Nie jesteś gotowa? Spokojnie, ja też nie.
- I to ma mnie uspokoić?- Spytałam ze łzami w oczach.
Carlos złapał mnie za ręce i powiedział patrząc mi w oczy:
- Kochanie, nawet jeśli w twoim brzuszku teraz coś się zadzieje, nawet jeśli będziemy mieli małego dzidziusia, nawet jeśli nie jesteśmy na to gotowi, ja Cię kocham i Cię nie opuszczę. Przebrniemy prze to razem. Podobno umiejętności nabywa się w praktyce, prawda?- Uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło. Przytuliłam się do niego mocno. Uwierzyłam w jego słowa. Poczułam, że wszystko będzie dobrze, że w razie czego, damy radę. Rozpłakałam mu się na ramieniu. Ten zaczął mnie pocieszać. Po czasie ogarnęłam się i wróciliśmy do pokoju Jamesa, gdzie czekali na nas zaciekawieni przyjaciele.
- Ej! Co to było? – Spytałam.
- Nie, nic. Po prostu chciałem wyciągnąć Cię z transu. O czym tak myślałaś?
- O Loganie, o dzieciach..
- A Ty Carlos, nad czym tak dumasz? – Spytała Adriana.
- O niczym.
- Ja już dobrze wiem o czym Ty tam tak rozmyślasz. – Kendall uśmiechnął się szeroko. – Wróć do świata żywych, albo odetnę Ci jedyne źródło twojego myślenia. Jesteście już po stosunku, ogarnij się.
- Chcesz odciąć mi głowę? Nigdy na to nie pozwolę.- Schował czerep pod poduszkę.
- Jaką głowę? Myślałem o twoim małym.
- Aaa, hahaha. Nie musiałeś mówić głośno, o tym co się niedawno działo. – Mówił wynurzając się.
- Sorki i tak każdy już wie, że przed chwilą wojowałeś swoim MAŁYM. – Zaśmiał się blondyn.
- Hej! Wcale nie jest taki mały! – Bronił się mój mąż. – Prawda kochanie?- Spytał patrząc w moją stronę.
Postanowiłam zrobić mu na złość. Odwróciłam się i nie skomentowałam. Nagle wszyscy wybuchliśmy śmiechem. Po chwili coś do mnie dotarło. „ O kurwa!” krzyknęłam i pociągnęłam Carlosa do naszej sypialni.
- Carlos, muszę Ci coś powiedzieć. – Zaczęłam.
- To mów. – Poprosił.
- Mam dni płodne.
- No i co w związku z tym?
- Carlos!- Uniosłam się szarpiąc go za ramiona. – Mam dni płodne, a Ty dzisiaj skończyłeś we mnie.
- Ale przecież bierzesz tabletki. Bo bierzesz, prawda?
- Właśnie nie. Wiesz, że jestem niesystematyczna…
- To znaczy że możesz zajść w ciążę?
- No właśnie to próbuję Ci powiedzieć!
- To cudownie!- Ucieszył się i wziął mnie w objęcia.
- Nie jestem przekonana… Ja chyba nie jestem gotowa na..
- Nie jesteś gotowa? Spokojnie, ja też nie.
- I to ma mnie uspokoić?- Spytałam ze łzami w oczach.
Carlos złapał mnie za ręce i powiedział patrząc mi w oczy:
- Kochanie, nawet jeśli w twoim brzuszku teraz coś się zadzieje, nawet jeśli będziemy mieli małego dzidziusia, nawet jeśli nie jesteśmy na to gotowi, ja Cię kocham i Cię nie opuszczę. Przebrniemy prze to razem. Podobno umiejętności nabywa się w praktyce, prawda?- Uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło. Przytuliłam się do niego mocno. Uwierzyłam w jego słowa. Poczułam, że wszystko będzie dobrze, że w razie czego, damy radę. Rozpłakałam mu się na ramieniu. Ten zaczął mnie pocieszać. Po czasie ogarnęłam się i wróciliśmy do pokoju Jamesa, gdzie czekali na nas zaciekawieni przyjaciele.
**Kendall**
Śmialiśmy
się z Carlosa i jego „małego” (swoją drogą ciekawe czy jest taki mały, czy nie),
kiedy nagle Caroline jakby sobie o czymś przypomniała. Wzięła Carlosa za rękę i
wybiegli z pokoju Jamesa. Zaczęliśmy zastanawiać się, o co może jej chodzić.
Popatrzeliśmy na siebie i James zaczął:
- Co jej się stało?
- Nie wiem, ale to było co najmniej dziwne. – Podsumowała Adriana.
- Czyli pozostaje nam tylko czekać, aż oni coś nam powiedzą.. – Stwierdziłem.
- A wierzysz w to, że powiedzą cokolwiek? – Spytała moja siostra.
- Racja. Czyli niczego się nie dowiemy. – Posmutniałem.
Po chwili drzwi pokoju się otworzyły i Carlos z Caroline weszli do środka. W momencie obsypaliśmy ich pytaniami, jednak nie chcieli nam nic powiedzieć. „Dowiecie się w swoim czasie” ; „nic wielkiego” ; „spokojnie” – tylko tyle byli łaskawi nam powiedzieć. Skoro chcą, niech trzymają to w tajemnicy,
w końcu, są takie sprawy o których nie mówi się nawet przyjaciołom. Rozmawialiśmy
o jakiś bzdurach cały czas trzymając w rękach telefony w nadziei, że zadzwoni pani Henderson
i powiadomi nas, że wybudzili Logana. Nic podobnego się nie zdarzyło. Zaczynało się ściemniać, a tu nadal żadnej informacji na temat naszego przyjaciela. Doprowadzało mnie to do szału. Już chciałem się ubierać i jechać do tego cholernego szpitala, ale Adriana cały czas mnie powstrzymywała, mówiąc, żebym zaufał mamie Logana i że skoro powiedziała, że zadzwoni, to zadzwoni. Moja mała siostrzyczka miała rację. Wreszcie doczekaliśmy się i usłyszałem swój dźwięk dzwonka.
- Hallo?- Odebrałem.
- Kendall? Logan się obudził. – Usłyszałem w słuchawce głos pani Pameli.
- Wreszcie! To my się zbieramy i zaraz tam będziemy.
- Nie ma potrzeby. Lekarz powiedział, że pora odwiedzin już się skończyła i dzisiaj do niego nikogo nie wpuści. Przyjedźcie jutro.
- A państwo?
- A my wynajęliśmy pokój w hotelu i zaraz tam będziemy.
- Proszę przyjechać do nas. Stary pokój Logana jest wolny.
- Nie chcielibyśmy…
- Nie będziecie państwo przeszkadzać, spokojnie. Zapraszamy.
- W takim razie zaraz tam będziemy. Do widzenia.
- Do widzenia.
Oznajmiłem przyjaciołom, ze rodzice Logana przyjadą do nas na noc i że pasowałoby przygotować jakąś pościel. Dodatkowo ktoś musiał zająć się kolacją. W tej drugiej sprawie każdy zwrócił się do Caroline, która gotuje najlepiej z nas i zawsze ma pełno pomysłów w głowie, co można przyrządzić. Ta kobieta potrafi stworzyć coś z niczego, jest lepsza niż Chuck Norris. Ja z Carlosem natomiast, przygotowaliśmy dla gości miejsce do spania. Żeby Jamesowi i Adrianie się nie nudziło, musieli nakryć do stołu. Po krótkim czasie usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.
- Co jej się stało?
- Nie wiem, ale to było co najmniej dziwne. – Podsumowała Adriana.
- Czyli pozostaje nam tylko czekać, aż oni coś nam powiedzą.. – Stwierdziłem.
- A wierzysz w to, że powiedzą cokolwiek? – Spytała moja siostra.
- Racja. Czyli niczego się nie dowiemy. – Posmutniałem.
Po chwili drzwi pokoju się otworzyły i Carlos z Caroline weszli do środka. W momencie obsypaliśmy ich pytaniami, jednak nie chcieli nam nic powiedzieć. „Dowiecie się w swoim czasie” ; „nic wielkiego” ; „spokojnie” – tylko tyle byli łaskawi nam powiedzieć. Skoro chcą, niech trzymają to w tajemnicy,
w końcu, są takie sprawy o których nie mówi się nawet przyjaciołom. Rozmawialiśmy
o jakiś bzdurach cały czas trzymając w rękach telefony w nadziei, że zadzwoni pani Henderson
i powiadomi nas, że wybudzili Logana. Nic podobnego się nie zdarzyło. Zaczynało się ściemniać, a tu nadal żadnej informacji na temat naszego przyjaciela. Doprowadzało mnie to do szału. Już chciałem się ubierać i jechać do tego cholernego szpitala, ale Adriana cały czas mnie powstrzymywała, mówiąc, żebym zaufał mamie Logana i że skoro powiedziała, że zadzwoni, to zadzwoni. Moja mała siostrzyczka miała rację. Wreszcie doczekaliśmy się i usłyszałem swój dźwięk dzwonka.
- Hallo?- Odebrałem.
- Kendall? Logan się obudził. – Usłyszałem w słuchawce głos pani Pameli.
- Wreszcie! To my się zbieramy i zaraz tam będziemy.
- Nie ma potrzeby. Lekarz powiedział, że pora odwiedzin już się skończyła i dzisiaj do niego nikogo nie wpuści. Przyjedźcie jutro.
- A państwo?
- A my wynajęliśmy pokój w hotelu i zaraz tam będziemy.
- Proszę przyjechać do nas. Stary pokój Logana jest wolny.
- Nie chcielibyśmy…
- Nie będziecie państwo przeszkadzać, spokojnie. Zapraszamy.
- W takim razie zaraz tam będziemy. Do widzenia.
- Do widzenia.
Oznajmiłem przyjaciołom, ze rodzice Logana przyjadą do nas na noc i że pasowałoby przygotować jakąś pościel. Dodatkowo ktoś musiał zająć się kolacją. W tej drugiej sprawie każdy zwrócił się do Caroline, która gotuje najlepiej z nas i zawsze ma pełno pomysłów w głowie, co można przyrządzić. Ta kobieta potrafi stworzyć coś z niczego, jest lepsza niż Chuck Norris. Ja z Carlosem natomiast, przygotowaliśmy dla gości miejsce do spania. Żeby Jamesowi i Adrianie się nie nudziło, musieli nakryć do stołu. Po krótkim czasie usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.
____________________________________________________________________________
Pechowa 13 wcale nie jest taka pechowa. Taki mały odpoczynek od dramatów, których ostatnio tu chyba za dużo, ale nie zamierzam z nimi kończyć :) Jak się podobało? Piszcie. ^^
Marlo S, udało mi się wpleść twojego teksta do opowiadania. Chyba prezentuje się całkiem nieźle. Prawda ? :D
Info:
1. Polecam kolejnego bloga.
2. Co do polecania, wreszcie działa mi właściwy gadżet i jest git.
3. Bawiłem się ostatnio zakładką "bohaterowie", pojawiły się nowe twarze.
Czego grupa przyjaciół dowie się od Logana? Czy będzie chciał z nimi rozmawiać? Dowiecie się już niebawem. :)
Udalo Ci sie bardzo dobrze wplesc tego teksta. Jestem zadowolona. Uff a jednak to nie byly dzieci Logana. To chciales mi udowodnic? Ze nie jestes az taki zly ? :p Chce wiedziec co dalej Loganem l. Jestem bardzo ciekawa co ma do powiedzenia. Carlito glownym bohaterem rozdzialu, ktory moze i pechowy nie jest ale za to jak zawsze wyrąbisty :)
OdpowiedzUsuńCzy ja zawsze u Cb zostawiam takie dlugie komy ? :*
Tak trochę sobie nabluzgałeś... Trochę się nie dziwię, ale dobra. Logan mnie niepokoi. Ale to pewnie było do przewidzenia. Carlosa zostawiam bez komentarza. Notka świetna! Czekam na nn!
OdpowiedzUsuńWow wow wow świetny rozdział :D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział i czekam na następny który mam nadzieję pojawi się szybciej ;) no nie zawiedź mnie ;3
OdpowiedzUsuńHmmm... nie wiem czy mam byc mila czy szczera. Wiec powiem tylko ze lubie liczbe 13 :D
OdpowiedzUsuńDobra teraz spowrotem ciebie kocham. XD Czekam na następny rozdział. Ja jestem ciekawa jakiego bloga znowu poleciłeś, bo jestem teraz na telefonie. Dobra idę zobaczyć jak wyglądała twoja zabawa. ;) Całuski :* <3
OdpowiedzUsuńMasz szczęście że to nie Grace i Mitchael.....Boże masz farta że nie wiem gdzie mieszkasz
OdpowiedzUsuń