Strony

środa, 2 kwietnia 2014

07. Pierwsze wrażenie




**Caroline** 

                Kiedy wstałam rano, zauważyłam, że nie ma już obok mnie Carlosa. Przeciągnęłam się i wyszłam z sypialni żeby go poszukać. Był w kuchni i przygotowywał dla nas śniadanie.
- Hej skarbie. – Powiedziałam całując go w policzek.
- Witaj. – Odrzekł smarując masłem kolejną kromkę chleba.
- Mniam, jakie pyszności. – Zabrałam mu z talerza jedną z kanapek.
- Ej zostaw. Poczekaj aż skończę wszystkie.
- Sory, nie mogłam się powstrzymać. A gdzie James? – Powiedziałam z pełnymi ustami.
- Nie ma go.
-Nie wrócił na noc do domu?
- Na to wygląda.
Zaczęłam się martwić o przyjaciela. Zastanawiałam się gdzie mógł się podziać. Może pojechał do rodziców? Bo przecież u Adriany raczej nie jest mile widziany, w końcu nie są już razem. Nie zastanawiając się dłużej chwyciłam za telefon i wykręciłam numer Jamesa. Po długim oczekiwaniu odebrał.
- Cześć Caroline, co tam?
- Gdzie Ty się podziewasz?
- Zaraz będę w domu i wszystko wam wyjaśnię. Mam niespodziankę. – Powiedział dziwnie zadowolony i rozłączył się.
Powiedziałam Carlosowi, że James jedzie już do domu. Mój mąż zaczął chować wszystkie produkty spożywcze do lodówki, chwycił za talerz ze zrobionymi już kanapkami i zaprosił mnie do jadalni. Cały czas mnie pospieszał.
- O co chodzi?
- James zaraz przyjedzie. Chcesz, żeby wszystko nam zjadł?

Zaśmiałam się. To fakt. Z Jamesa rzeczywiście jest niezły łakomczuch. Zjedliśmy kanapki i zdążyliśmy po sobie posprzątać, kiedy drzwi naszego mieszkania otworzyły się. To byli Hendersonowie.
- Hej. Macie jakieś informacje o Kendallu? – Zapytała Susan.
- Niestety nie. Szef jeszcze nie dzwonił. – Odpowiedział Carlos.
- Trzeba zadzwonić na policję, w końcu skoro nie odzywa się przez tyle czasu to mogliby się tym zająć. – Powiedziałam.
- Poczekajmy jeszcze trochę. Może w końcu się odezwie. – Uspokajał mnie Logan.
- Dobrze, ale  tylko trochę. Martwię się.
W tym czasie do domu weszli James z Adrianą, trzymali się za ręce i szeroko uśmiechali.
- Cześć wszystkim. – Radośnie powiedział James.
- Hej. A wy znowu razem? – Zapytałam z uśmiechem na twarzy.
- Tak jakoś wyszło. – Adriana popatrzyła na swojego partnera z błyskiem w oku.
- Tak się cieszę, gratulacje. – Powiedziałam i przytuliłam każdego z osobna, zaraz po mnie gratulowała im reszta przyjaciół.
- Wiecie już coś na temat Kendalla. – Zapytał z nadzieją Maslow.
- Niestety nie. – Poinformowałam go, a on wyraźnie posmutniał.
Zapadła cisza. Nikt nic nie mówił i każdy chyba zastanawiał się co dzieje się z naszym przyjacielem i szefem, który od wczoraj nie daje żadnego znaku życia. W końcu milczenie przerwał Carlos proponujący nam kawę. Każdy był chętny. Poszliśmy do salonu, a on do kuchni żeby zaparzyć kawę dla każdego.


**Logan**

                Siedzieliśmy w domu u naszych przyjaciół pijąc kawę przygotowaną przez Carlosa. Nie byliśmy zbyt rozmowni, bo każdy zastanawiał się co dzieje się z Kendallem i szefem, z którymi nie było ostatnio kontaktu. Ciszę wypełniał grający telewizor. Leciało akurat jakieś durne reality show z kompletnie nieznaną mi gwiazdką. Nagle drzwi od domu otworzyły się a w progu stanął Kendall. Ucieszyłem się na jego widok i pobiegłem do przedpokoju żeby się z nim przywitać. Za mną ruszyła cała reszta przyjaciół.
- Kendall, wróciłeś, już się nie gniewasz? Krzyknęła uradowana Adriana i rzuciła się mu na szyję.
- Siostrzyczko, na Ciebie nigdy się nie gniewałem. – Powiedział ze spokojem i pocałował ją w czoło.
- Carlos, Susan, Caroline, tęskniłem. – Podszedł do nich i wyściskał ich.
Staliśmy z Jamesem jak te dwa kołki i przyglądaliśmy się sytuacji. Kendall rozmawiał chwilę z innymi, po chwili popatrzył na nas i już miałem nadzieję, że się odezwie, a on wydusił z siebie lekceważące „pff” i wrócił do rozmowy z przyjaciółmi. Czułem się tragicznie. Ponownie wzbierała we mnie złość na Jamesa, ale po głowie chodziły mi słowa Susan jak to on bardzo cierpi i zrobiło mi się go trochę żal.
- Dobra. Pogadaliśmy sobie, a teraz idę się dopakować. Zabieram resztę swoich rzeczy i już mnie nie ma. – Oznajmił nam blondyn.
- Kendall, ale jak to? A co z zespołem? – Zapytałem.
- A co ma zespół do przyjaźni? Gramy razem i tyle. Kumpla mam tylko jednego i jest nim Carlos.
- Ale..
- Carlos, nie ma „ale”. Postanowiłem. – Powiedział i poszedł do swojego pokoju.
Spędził tam dłuższą chwilę. Kiedy wyszedł w drzwiach od mieszkania pojawiła się sztucznie opalona utleniona blondynka z długimi, doczepianymi rzęsami i dopełnianymi ustami stworzonymi tylko do jednego. Na jej widok zrobiło mi się niedobrze. Jak on może być z taką kobietą?
- Kendall, już? – Zapytała ignorancko żując gumę.
- Tak skarbie, już idę. – Odpowiedział jej stawiając walizki na podłodze obok nas.
- To jest Rebecca. Poznajcie się.
- Kendzio nie ma czasu na takie głupotki. Chodź już. – Powiedziała odwracając się do tyłu.
Kendall wyszedł i nawet się nie pożegnał. Ta głupia zdzira zamknęła za nim drzwi uśmiechając się do nas z satysfakcją. Z satysfakcją z tego, że odebrała nam przyjaciela i będzie go miała na wyłączność.
Miałem ochotę pójść za nią i udusić ją gołymi rękami, albo pobić tak, że wyląduje na OIOM’ ie, jednak od tego czynu powstrzymała mnie jedynie świadomość tego, że jest kobietą, a ja kobiety nie uderzę. Gdyby nie te moje zasady, leżała by zakrwawiona na podłodze i błagała o litość i nikt nie przeszkodził by mi w dalszym obdarowywaniu ją kolejnymi ciosami.  Po czasie ochłonąłem. Siedzieliśmy w jadalni przy dużym stole i wymienialiśmy się nie chlubnymi zdaniami na temat nowej dziewczyny naszego przyjaciela, kiedy nagle zadzwonił mój telefon. To był szef. Nawet się ni przywitał tylko od razu przeszedł do sedna:
- Kendall..
- Już wszystko wiemy. – Przerwałem mu. – Wcześnie pan dzwoni. – Powiedziałem z sarkazmem nie kryjąc zdenerwowania.
- No przepraszam ale..
- Ale co? Znowu znalazł sobie pan jakąś dziunię i musiał ją gdzieś zabrać?!
- Nie tym tonem chłopcze, nie zapominaj, że jestem twoim szefem!
- Gówno mnie to obchodzi! My tu odchodzimy od zmysłów a Ty pukasz sobie pierwszą lepszą panienkę. Jak tak można?! – Wybuchłem.
- Dość tego gówniarzu. Kończę tą żenującą rozmowę zanim powiesz za dużo i będę Cię musiał ukarać! Do widzenia! – Rozłączył się.
Rzuciłem telefonem o ścianę tak mocno, że rozleciał się w drobny mak. Nie przejąłem się tym za bardzo, to tylko rzecz. Byłem taki wściekły, że nic do mnie nie docierało. Przyjaciele próbowali mnie uspokajać, ale nawet nie reagowałem. Czułem jak krew się we mnie gotuje i pieką mnie poliki. Pewnie były całe czerwone. Po czasie wróciłem do świata żywych i normalnie funkcjonujących. Opowiedziałem przyjaciołom, całą rozmowę, choć pewnie oni wiedzieli już o co chodzi.


**Adriana**

                Kiedy zobaczyłam dziewczynę Kendalla, to o mało się nie przewróciłam. Jak on może być z taką kobietą, a tym bardziej uprawiać z nią seks? Nie mogę tego pojąć. A jej zachowanie… Po prostu nie chce mi się wierzyć, ze mój brat upadł tak nisko. Będę musiała pomóc mu się podnieść, wszyscy będziemy musieli. Ucieszyłam się z faktu, że przynajmniej na mnie się nie gniewa, ale przykro mi, że ma żal do Jamesa i Logana. Kocham Jamesa i powinien to zaakceptować, a Logan nie zrobił nic złego, on tylko chronił przyjaciela. Taki już jest, do niego można walić jak w dym, a on zachowa to dla siebie. Faktem jest, ze nie byliśmy zbyt fair w stosunku do Kendalla, mogliśmy od razu powiedzieć mu, że do siebie wróciliśmy. Kiedyś byliśmy razem, nawet zaprosiłam go na swoją studniówkę, ale gdy Kendall się dowiedział, zrobił nam ogromną awanturę i zerwaliśmy dla świętego spokoju. Nasze zerwanie nie było chyba dobrym pomysłem, bo cały czas myślałam o Jamesie i bardzo cierpiałam z powodu jego braku przy mnie. Gdy pewnego razu przyszedł do klubu, w którym tańczę, nie mogłam się powstrzymać i podeszłam do niego, zagadałam, a potem wszystko jakoś samo się potoczyło. Swoją drogą dziwne jest to, że zawsze wracamy do siebie właśnie w tym miejscu. To kolejny powód na to, że ta praca jest moim przeznaczeniem. Znów byliśmy razem. Trudno mi było ukrywać ten fakt przed bratem, ale nie było okazji żeby mu powiedzieć. Po pierwsze nie wiedziałam jak, po drugie miałam nadzieję, że James zrobi to za mnie, a po trzecie za każdym razem, kiedy chciałam mu powiedzieć, to tchórzyłam. W każdym razie teraz trzeba będzie naprawić relacje między nimi, bo szkoda takiej świetnej przyjaźni. Nie miałam jeszcze pomysłu jak to zrobić, ale miałam nadzieję, ze już niedługo wpadnie mi coś do głowy. Było mi bardzo smutno, że z mojego powodu ich przyjaźń się rozpadła, szczególnie szkoda mi Logana, bo tak naprawdę niczemu nie zawinił. Musiałam się skupić nad tym, jak ich pogodzić, ale w tym towarzystwie się nie dało. Siedzieliśmy wszyscy razem i każdy przekrzykiwał się w temacie Rebecci. Nikt nie powiedział o niej nic pozytywnego, chyba że tekst: „jej wary idealnie pasują do tego, by ssać fiuta całą noc” można uznać za pozytywny komentarz. Carlos i jego teksty… Dostał za to po głowie od Caroline i gdyby nie Susan to prawie by się pokłócili. Jeszcze tego by brakowało. Kiedy już było w miarę spokojnie, pożegnałam się z przyjaciółmi i James odwiózł mnie do domu. Nie chciałam żeby wchodził, bo wiedziałam, że skończyło by się to na sprawach łóżkowych, a ja chciałam w ciszy pokontemplować. 
___________________________________________________________________________

Kolejny rozdział już jest :) Jak wam się podobało. Proszę o komentarze.

Info: Rodzina Hendersonów niedługo się powiększy. Z tej okazji mam dla was dwie ankiety. W jednej możecie wybrać imię dla potencjalnego syna, a w drugiej potencjalnej córki Logana i Susan. Głosujcie wedle uznania :D

Co teraz? Czy Kendall przejrzy na uczy i zostawi Rebeccę? A może Rebecca okaże się w wiele lepsza niż wydaje się przyjaciołom? Czy Adrianie uda się pogodzić zwaśnionych przyjaciół? Tego dowiecie się już wkrótce.
Dziękuję za koleje 1000 wyświetleń :*

Pozdrawiam:
BTC

4 komentarze:

  1. Wchodzę na neta i patrzę, że dodałeś rozdział 24 sekundy temu. Ja mam wyczucie :) Warto było tyle czekać. Czytam: " usta stworzone tylko do jednego" i tylko to jedno od razu przyszło mi do głowy :) Kendall wraca z tą zdzirą. No gotuje się we mnie :) oby ją zostawił. Tekst Carlosa najlepszy :D czekam szybko na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Rebecca... już jej nie lubię. Lubię za to kontemplować w ciszy, ale nigdy kosztem przyjemności ;) Fajnie, że dodałeś rozdział, bo mogłam na chwilę oderwać się od nudów na uczelni.

    OdpowiedzUsuń
  3. ....HAHHh....Carlos wymiata xD Ale wiesz, pod brzydką, plastikową osłoną może być w miarę ludzkie serce XD Chociaż w sumie upadł za nisko nawet :o Adriana i James tacy...zboczeni,... ale w sumie to dobrze xD Czekam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Lekceważące "Pff"? Trochę teatralne to wyszło. Tylko jeden kumpel? O matko, się porobiło... Kendall najzwyczajniej w świecie strzelił fochy. Tylko ta Rebbeca, ona jest taka... idiotkowata. No wiesz o co mi mi chodzi. Ja rozumiem, jest w szoku, ale to już drobne przesada. Świetna notka. Czekam na nn!

    OdpowiedzUsuń